Adam Muś

Cykl "Branżowe rozmowy z...", a w nim Adam i Grzegorz. Opowiadają o wrażeniach z wyborów Mr Bear Poland 2018, w których zostali wybrani na reprezentantów polskiej społeczności miśkowej


Wybory zakończone. Minął prawie tydzień i...?

Adam: Nadal nie mogę uwierzyć w to, co stało się w poprzedni weekend... Chyba jeszcze do mnie to nie dotarło (śmieje się). Ale jestem bardzo szczęśliwy.

Grzegorz: Ja też jestem jeszcze zaskoczony. Tak naprawdę ludzie mnie nie znali. Pojawiłem się i od razu zostałem wybrany jako Vice Mister. Naprawdę jest to miłe i wielkie zaskoczenie!

Konkurencja była dość aktywna w zakresie zdobywania głosów. Mówi się, że w Waszym przypadku wygrała skromność...

Grzegorz: (zastanawia się) Na co dzień jestem skromną osobą,przynajmniej tak już kiedyś słyszałem. Jeśli chodzi chodzi o wybory - powiem, że prowadziłem swoją kampanię tak jak mi sumienie podpowiadało. „Nie krzywdź a wyróżniaj się”. Tak to wyglądało.

Adam: Uważam, że każdy prowadził kampanię na swój własny sposób. Czy skromnie? Nie wiem. Robiłem wszystko to, co uważałem za stosowne. Starałem się unikać sytuacji, w których mogła wywiązać się jakakolwiek "drama". Jeśli już, to przenosiłem rozmowę na priva. Byłem po prostu sobą. 

A jednak sposób prowadzenia kampanii zaprowadził Was do punktu, w którym wręczono Wam szarfy i będziecie reprezentować miśkową społeczność przez kolejny rok. Co czuliście stojąc na scenie, kiedy ogłoszono Wasze imiona, jako zdobywców tytułów?

Grzegorz: Nie wierzyłem, że mi się uda. Szczególnie po komentarzach, że nie nie mam szans, bo jestem z zagranicy… Z drugiej strony rozpierała mnie energia, bo jak każdy z nas walczyłem o tytuł. Później - kiedy usłyszałem, że Misterem został Adam - to było epicentrum euforii i radości.

Adam: (śmieje się) Jak wywołali Grzesia na Vice też bardzo się ucieszyłem! Gdy padło moje imię to szczerze - aż łezka mi się w oku zakręciła, bo ze względu na swoją "wagę" również nie bardzo wierzyłem, że wygram. Jak dotąd to był najlepszy dzień w moim życiu. Ciężko opisać to, co wtedy czułem. Wszystko działo się bardzo szybko. W sumie nadal mam ciarki, gdy oglądam filmy z ogłoszenia wyników (śmiech).

Ile czasu zajęły Wam przygotowania do wyborów? Widzieliśmy, ze musieliście przygotować performance'y. Trudno było?

Adam: Kiedyś mogłem tylko pomarzyć o wystartowaniu. Przygotowywałem się do tego jeszcze przed samym zgłoszeniem. Przede wszystkim siłownia, dieta, ćwiczenia żeby trochę nabrać "masy". Później zostało tylko zrobić kilka zdjęć i zgłosić się (uśmiech). W przygotowaniach pomagał mi mój komitet wyborczy - Tomek i Marcin. Jeszcze raz dzięki chłopaki! Sam performance był spontanem. Wykorzystałem w nim swoje hobby, któremu poświęciłem przedtem dużo swojego czasu.

Hobby?

Adam: Sporo tego było kiedyś... bardzo dużo (uśmiech). Ale dokładniej mowa o kuglarstwie. Przez 5 lat uczyłem się tańca z ogniem. Kręciłem poikami (płonącymi kulkami na łańcuchach). Do pokazu w Poznaniu wykorzystałem świecące.

A Ty, Grzegorz?

Grzegorz: W sumie zacząłem od września. Wcześniej były wakacje i sprawy rodzinne, ale ostatni miesiąc naprawdę poświęciłem na to, żeby wszystko było dograne i zapięte na ostatni guzik. Bałem się krytyki publiczności, ale - jak zauważyłem podczas występów – ta bawiła się razem ze mną (uśmiech). Szczególnie jak tańczyłem Zbójnickiego (uśmiech). A tak szczerze - nie było trudno. Trzeba było tylko pomysłu, reszta potoczyła się sama.

Wcześniej Adam powiedział, że "starał się unikać sytuacji, w których mogła wywiązać się jakakolwiek "drama"”. Prawdą jest, że Miśki potrafią pokazać pazur, i że jednym z Waszych zadań podczas kadencji będzie staranie się o tonowanie emocji w grupie. Macie na to jakiś pomysł?

Grzegorz: (zastanawia się) Myślę, że powinniśmy starać się zrozumieć postulaty ludzi i odpowiednio na nie reagować. Jak to jednak w życiu bywa - ile osób tyle zdań... Z pewnością będziemy się starali pokazać, że jeśli my - ja i Adaś - potrafimy ze sobą rozmawiać i się dogadywać, to każdy również to potrafi. Jak najbardziej będę starał się zwalczyć nienawiść jaka w ostatnim czasie pojawiła się na miśkowych grupach. Mam nadzieję, że uda nam się razem temu zaradzić i żyć jak wielka „bearsowa” rodzina (uśmiech).

Adam: Tak, to niestety prawda, że w naszym środowisku często są dramy czy hejty. Jak to zwalczyć? To może być bardzo trudne do osiągnięcia. Wszyscy wiemy, że to ludzie tworzą problemy, ale ludzi się nie zmieni od tak. Kiedyś w szkole byłem mediatorem rówieśniczym. Na szkoleniach uczyli nas, że najlepszą formą rozwiązywania problemów jest rozmowa w "cztery oczy". Myślę więc, że najlepszą opcją byłoby przeniesienie problemu na priva, rozmowa i rozwiązanie problemu. Tak samo jak powiedział Grzesiu, mam nadzieję, że naszą postawą przez ten rok pokażemy, że można żyć w zgodzie. #pokojimisie (uśmiech).

Wasi Poprzednicy starali się pokazać światu, że miśki w ogóle istnieją. A Wy jaki macie pomysł na działalność bears’ów w czasie swojej kadencji?

Adam: Na pewno chcemy działać razem. Chcemy współpracować mimo odległości. Mamy już kilka planów, które będziemy realizować w przyszłości. Uważam, że dwie osoby razem mogą zrobić więcej. Na pewno chcemy się pokazywać zarówno w Polsce jak i za granicą. Ze swojej strony chcę się poświęcić temu środowisku na tyle, na ile będę w stanie (uśmiech). Najlepsze pomysły zawsze wychodzą po drodze (śmieje się).

Grzegorz: Zgadzam się z Adamem. Mamy już wstępne plany. Będziemy działać razem i dzielić się obowiązkami. Będziemy starali się być tam, gdzie będą misie oraz pokazywać, że nie „spoczęliśmy na laurach”. Chcemy promować naszą grupę i środowisko. Ze swojej strony zrobię wszystko, aby nie było np. sytuacji, że jest impreza misiowa, a któregoś z nas na niej brakuje. Po to zostaliśmy wybrani, aby reprezentować naszych wyborców (uśmiech).

Skąd pochodzicie i czym zajmujecie się na co dzień? Czy Wasze pochodzenie i praca zawodowa pomogła Wam w zdobyciu tytułu? Jeśli tak, to jakie cechy w tym zakresie były pomocne?

Grzegorz: Pochodzę z gór, z Nowego Sącza. Od 16 lat mieszkam w UK, zajmuję się rekrutacją do pracy na różne stanowiska. Jako misiek z gór jestem uparty i zawzięty. Nie poddałem się nawet mimo komentarzy, że nie mam szans na wygraną. Pokazałem, że warto walczyć „pokojowo”, a codzienna praca z ludźmi sprawiła, że potrafię słuchać i wyciągać wnioski. Słuchałem mojego komitetu wyborczego Stasia i Roberta – dzięki nim zdobyłem tytuł i za to bardzo im dziękuję (uśmiecha się).

Adam: Ja pochodzę ze Śląska. Tam spędziłem większość mojego dotychczasowego życia. Aktualnie mieszkam w Warszawie. Z zawodu jestem ratownikiem medycznym i pielęgniarzem. Pracuję jednak jako "pielęgniarka" (śmieje się) w szpitalu i w domu opieki. Czy te doświadczenia pomogły mi w zdobyciu tytułu? (zastanawia się) Na pewno coś w tym jest. Jestem osobą, która bardzo lubi pomagać ludziom. Dlatego też wykonuję ten, a nie inny zawód. Ratując komuś życie w pracy robimy wszystko, co tylko możemy. Podobnie było podczas wyborów. Wydaje mi się, że dałem z siebie wszystko (uśmiech).

Jako dzieci z pewnością nie zakładaliście, że w przyszłości będziecie miśterami. Kim chcieliście być w wieku 10 lat? Adam, Ty pewnie chciałeś być lekarzem? (śmieje się).

Adam: (śmieje się) W wieku 10lat? Oczywiście, że księżniczką! Nadal czasem czuję się jak dziecko (śmiech) Ale nie... nie chciałbym być lekarzem. Lubię mieć stały kontakt z pacjentami, a lekarze za dużo tego kontaktu nie mają. Najbardziej lubię pobierać krew (śmieje się).

A Ty, Grzegorz?

Grzegorz: (śmieje się) To jest pytanie, którego się bałem (uśmiech). Ja powiem, że zawsze chciałem być księdzem, ale po zagłębieniu się w tajniki życia naszego środowiska stwierdziłem, że bardziej będzie mi pasował krawat, niż koloratka. Tak więc zostałem księgowym (uśmiech).

Kogo stawiacie sobie za wzór?

Adam: Chyba nie mam takiej osoby. W sumie nawet nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Najprędzej byliby to moi rodzice. Są wzorem do naśladowania! Tyle lat są razem, a kochają się jakby dopiero się poznali. W zdrowiu i chorobie (uśmiech). Kocham ich najbardziej na świecie i dziękuję im za to jaki jestem.

Grzegorz: Dla mnie wzorem jest książę Harry. Jest osobą, która wie jak się zachować w uroczystych sytuacjach, a jednocześnie potrafi się nieźle bawić „po zamknięciu drzwi”. A tak szczerze, to zawsze wzorowałem się na postawie i podejściu do życia moich rodziców. Wychowali mnie na dobrego obywatela - za co im bardzo dziękuję.

Jak powiedziałeś wcześniej Grzegorz, mieszkasz za granicą. Jakie zauważasz różnice w mentalności Brytyjczyków i Polaków?

Grzegorz: Brytyjczycy są bardziej otwarci. W UK nie zamykam i nie chowam się ze swoją „innością”. Wręcz przeciwnie - mówię o niej otwarcie i nie odczuwam ani cienia pogardy z ich strony. W UK nawet Polacy przyjmują to inaczej, niż rodacy w kraju.

Zauważalnie swobodniej żyje się więc w UK? Z czego to wynika?

Grzegorz: Bycie osobą o innej orientacji nikomu tu nie przeszkadza. Jeśli chodzi o Polaków mieszkających w UK, poznając osobę homoseksualną nie mają z tym problemu, nie robi to na nich wrażenia. Żyją z nią dalej, jak gdyby nigdy nic.

W cyklu "Branżowe rozmowy" zadajemy czasami dość frywolne pytania ankietowe, na które wbrew pozorom odpowiedź wcale nie jest prosta. Jedno z nich będzie teraz: co byście zabrali na bezludną wyspę i z kim byście się tam wybrali?

Adam: To zależy ile walizek mógłbym zabrać! Zawsze mam z tym problem (śmieje się). Na pewno zabrałbym ze sobą swoich przyjaciół – wariatów, żeby się tam nie nudzić. A co bym zabrał? Szarfę Mister Bear’a! (śmieje się)

Grzegorz: Ja z kolei zabrałbym bratnią duszę, z którą moglibyśmy zarówno dobrze się bawić, jak i mieć czas na długie rozmowy... Co bym zabrał? Chyba jakieś dobre winko (śmiech). Oczywiście również nie rozstałbym się z szarfą! Przez ten rok to my się nimi opiekujemy (uśmiech).

Pójdźmy jeszcze dalej. Macie ze sobą komórkę, ale z limitem, wystarczy kasy na wysłanie jednego sms'a - 160 znaków - do dowolnej osoby. Co i do kogo napiszecie? (śmiech)

Adam: Dałeś nam za mało znaków (śmiech). Pewnie wysłałbym do rodziców coś w stylu: "u mnie wszystko w porządku. Nie martwcie się. Tutaj jest zaje***. Buziaki" Starczyłoby pewnie kasy jeszcze na mms’a (śmieje się).

Grzegorz: Szkoda, że tylko jeden sms (śmiech). Dałbym znać bratu, że żyję, i że pozdrawiam wszystkich. Z pewnością długo bym się zastanawiał, ale dał bym znać rodzinie, że jestem cały (uśmiech).

Zdrada z biletem powrotnym, czy bilet w jedną stronę?

Grzegorz: Z powrotnym. Jestem zwolennikiem otwartych związków. Sądzę, że w dzisiejszych czasach - gdy zdrady są na porządku dziennym - wolałbym być zdrady świadomy, niż być zdradzanym po kątach i coś podejrzewać. Kochać można jednego, a przygód mieć wiele… (śmieje się). Adam jeszcze Cię nie zdradziłem! (śmieje się)

Adam: Szczerze, nigdy nie byłem w otwartym związku. Zazwyczaj były to monogamie. Ale dla porównania musiałbym spróbować związku otwartego (śmieje się). Znając siebie, 100% zodiakalnego lwa, skończę pewnie właśnie w takim związku (śmieje się).

Wyobraźcie sobie, że macie kogoś nagrodzić medalem. Kto byłby jego odbiorcą i dlaczego?

Adam: Mam kilku znajomych, którym dałbym medal za zaliczenie największej liczby facetów ever (śmieje się). Pewnie mnie znienawidzą za to! (śmiech).

Grzegorz: Myślę, że nie zawahałbym się wręczyć medalu przyjacielowi (Tom z Edynburga), który mimo wieku 42 lat jest brany za 25- latka. Ze względu na wygląd ma większe powodzenie u facetów, niż nie jeden escort boy (uśmiech).

Z jakiego osobistego osiągnięcia jesteście dumni?

Adam: Chyba z ukończenia studiów na kierunkach medycznych. A do tego ze zmiany swojego wizerunku.

Zmiany wizerunku?

Adam: Kiedyś nie wyglądałem jak teraz. Byłem szczupły, powiedzmy nawet, że chudy. Szary w codziennej rzeczywistości. Wyglądałem jak każdy w swoim rodzinnym mieście. Dopiero później stopniowo dochodziły kolczyki, broda, tatuaże, ubrania. Przerabiałem już różne style, ale w końcu znalazłem ten swój, w którym dobrze się czuję (uśmiech).

Faktycznie, Twoje kolce robią wrażenie. Masz je tylko w widocznych miejscach? Zdradzisz, czy nosisz również PA?

Adam: (śmieje się) Zostawię to pytanie bez odpowiedzi (śmiech). Ci, którzy mnie nie znają niech żyją w niepewności. (śmiech).

A z jakiego osiągnięcia Ty jesteś dumny, Grzegorz?

Grzegorz: Kiedyś obiecałem ojcu, że kupię mu auto prosto z salonu. Tak właśnie się stało 4 lata temu. Dostał nowiuteńkiego fiata punto na gwiazdkę (uśmiech). Jestem również dumny z tego, że mówię płynnie po angielsku. W szkole to była dla mnie prawdziwa „czarna magia” (uśmiech).

Co szczególnie lubicie w sobie?

Grzegorz: Bycie sobą. Nie gram, nie udaję. Jestem - jaki jestem i - albo mnie ktoś lubi - albo nienawidzi (uśmiech).

Adam: Myślę, że to samo. Jestem po prostu sobą. Lubię być taki zwariowany (uśmiech).

 

Jakich błędów nigdy nie wybaczacie?

Adam: Popełnionych umyślnie. Takich, przez które cierpi druga strona.

Grzegorz: Nie wybaczam kłamstwa. Nienawidzę jak ktoś kłamie i jeszcze jest perfidny przy tym.

Kogo nie chcielibyście nigdy widzieć nagim?

Grzegorz: Chyba nie ma takiej osoby. Jestem trochę naturystą.

Adam: Byłem ciekaw, czy padnie to pytanie. Wiem, że Adama - Mistera 2017 - też o to pytałeś.

Prawda. A pamiętasz, co odpowiedział?

Adam: Że swojej babci (śmiech). Ja codziennie takie babcie oglądam w pracy (śmiech). Myślę, że dla mnie przesadą byłoby zobaczyć nago swoich rodziców (śmiech).

Jeśli moglibyście z kimś zamienić się na życie, kto to by był?

Adam: Dagmara z serialu "Królowe życia"! (śmieje się) Na pewno!

Grzegorz: Lubię swoje życie i nie chciałbym się z nikim zamieniać. Gdybym jednak musiał, to pewnie byłby to jakiś celebryta (uśmiecha się).

A jakiego błędu nie popełnicie drugi raz?

Grzegorz: Wejścia w spółkę z rodziną. Kiedyś tak się właśnie stało i straciłem 3 lata żmudnego oszczędzania...

Adam: A ja już nigdy nie będę popijał wódki wodą gazowaną (śmieje się).

Bycie miśkiem jest... możecie puścić wodze fantazji i w miejsce kropek wpisać dowolną treść. Co wpiszecie?

Adam: Dla mnie jest czymś fantastycznym. Byciem spontanicznym, pełnym energii facetem, czerpiącym z życia pełnymi garściami. Jest wyzwoleniem swojego brzuszka i futra (śmiech).

Grzegorz: Bycie miśkiem jest urocze, ma się zawsze przywilej bycia przytulanym (uśmiech) Ma też swoje złe strony - przeciwników, którzy ze względu na rozmiary miśka, patrzą na niego z pogardą. 

Na koniec wróćmy jeszcze do wieczoru "wyborczego". Podobno skończył się bardzo późno. Długo odsypialiście?

Grzegorz: (śmieje się) Tak naprawdę po tym wszystkim spałem tylko trzy godziny. Później musiałem wymeldować się z hotelu, zjeść jakiś obiad i oczekiwać na lot powrotny do UK. Do tej pory nadrabiam sen. Każdego dnia po trochu (uśmiech).

Adam: Ja też chyba nadal nie odespałem tego weekendu. Z klubu wróciliśmy koło siódmej. Szybka drzemka i na miasto. W Warszawie byłem o północy, a o piątej rano już do pracy. Taki szybki powrót do rzeczywistości.

Co chcielibyście powiedzieć na koniec czytającym naszą rozmowę?

Adam: Myślę, że byłoby na miejscu podziękowanie wszystkim za to, co się stało. Warto dążyć do celu i spełniać swoje marzenia! (uśmiech)

Grzegorz: Chciałbym podziękować za cały czas trwania kampanii i wyborów. Stasiowi i Robertowi za kampanię wyborczą, Radkowi za rekwizyty i Dominikowi za wspaniałe zdjęcia. Również Gospodarzom tej imprezy, zarządowi BOP-u i wszystkim, którzy oddali na nas swoje głosy. Razem z Adamem będziemy was godnie reprezentować! (uśmiech)

Rozmawiał: Darek Staropiętka fot. za zgodą - archiwum Misterów, HAH Poznań (waldemaRakPL)