AKtyw czy pasyw

Aktywny aktyw

Och, to chyba marzenie każdego do cna pasywnego lub deklarującego, że jest tylko pasywny kolesia. Taki aktyw do potęgi to jest dopiero koleś idealny! Nie byłoby nudy, zawsze by miał ochotę, waliłby na potęgę i jeszcze robiąc to wkadałby w to całe serce ... lub rękę. No i jeszcze problem z głowy, bo nigdy nie zechce być zerżnięty w dupę. Po prostu cud, marzenie. Tylko gdzie on jest?

Pasywny aktyw

Niby deklaruje swoją aktywność i co nieco umie ale wcześniej czy później wypnie się i tyle. Aktywność mu zupełnie nie przeszkadza i w dawaniu dupy, i w uległości. W sumie, jak się głębiej zastanowić, to może to jest i nawet dobre rozwiązanie. Tylko, że pasywność takiego aktywa może - niestety - uzewnętrzniać się tym, że ruchać mu się nie będzie chciało ale najchętniej to da laskę do obciągania.

Aktywny pasyw

Pasyw z ambicjami. Jest na dole ale chce nieco rządzić, jest ruchany na pieska ale odwraca łeb do lizania. Marzenie dla pasywnych aktywów, którym ruchanie się znudzi ale bawić to się jeszcze chcą. Na pewno nie da się przy takim nudzić.

Pasywny pasyw

Taki pasywek, to wymarzony partner aktywnego aktywa, nie trzeba mu nic mówić - sam wie, jaka jego rola. Da wszystko, co ma, by aktywowi i jemu było dobrze. I robi to z poświęceniem, oddaniem, no nic tylko ze szczęścia się posikać ... na niego!

Koleś wszechstronny

Określenia A, P, A/P - powoli odchodzą do lamusa. Granice i role seksualne dzisiaj się zacierają. Nie żeby do końca ale, jak na pewno wielu z Was zauważyło, dzisiaj słabiej z wyłuskaniem tego jedynego, konkretnego faceta, tzw. Mister Right. Bo kimże on jest? To koleś świadomy swoich potrzeb, skory do zabawy, nieunikający domówek ani klubówek, lubiący bawić się i w parze, i w grupie. Da sobie i radę solo! Koleś wszechstronny wyewoluował nie miliony lat temu a całkiem niedawno i to raczej na pewno po chłodnej kalkulacji jak się można lepiej i pełniej zabawić. Koleś wszechstronny umie się doskonale wpisać w typ imprezy (piss, fist, sport, etc.) czy w rolę (bardziej aktywną lub pasywną), jest lubiany, ma opinię niezastąpionego. Jest chołubiony i dopieszczany.

Na jednym z blogów znaleźliśmy taki oto wpis z października 2014 roku:

"... przykładem, na który wpadłem na zasadzie obserwacji uczestniczącej na gejowskich portalach społecznościowych czy (seks)randowych czy w (seks)klubach gejowskich, są geje lub biseksualiści, którzy identyfikują się jako „aktywni”: mówią lub piszą, że w seksie analnym są tylko penetrujący, a w seksie oralnym są tymi, którym się obciąga. Nie jara ich zupełnie obciąganie gejowi, który identyfikuje się jako „pasywny”, „bardziej pasywny” czy nawet „uniwersalny”, nawet jeśli miałby on sprzęt imponujących rozmiarów. Jednak lubią od czasu do czasu być zdominowani przez (męskiego) geja-aktywa lub biseksa-aktywa: nawet do tego stopnia, że w tych seksualnych praktykach przyjmują pozycję „suki” czy „szmaty” (w ten sposób określa się bardzo uległych, pasywnych gejów). Niektórzy są w stanie nawet w seksie analnym przyjąć pozycję „penetrowanego”. Zupełnie jednak nie myślą o sobie w kategoriach „uniwersalni” czy „pasywni w seksie z aktywnym."

Ciekawe? Tak było 4 lata temu!

A na portalu cocktajl.pl znajdujemy tekst pt. "Jak być dobrym aktywem?". Najbardziej spodobała nam się ta część tekstu:

"Jeśli chcesz, by twój partner poczuł się wykorzystany, to ubierz się i wyjdź od razu po seksie. Jeśli nie, połóż się przy nim. Przytul go. Porozmawiajcie. Dasz mu tym samym znak, że nie jest tylko kawałkiem mięsa. No chyba, że była między wami umowa, że będzie to szybki seks, a potem każdy z was idzie we własną stronę. Wtedy nie próbuj nawet wprosić się na noc."

Tylko czy taki wszechstronny koleś istnieje?