Wojciech Muzyka

Branżowe rozmowy z … w dzisiejszym wydaniu wywiad z Wojtkiem Muzyką – motocyklistą, drugim Mister Leather Poland. Będzie o motocyklach, fetyszach, o życiu i zasadach


- Dzisiaj Branżowe rozmowy z Tobą. Pamiętam Ciebie sprzed lat – sympatyczny chłopak z sąsiedztwa we flyersie i domestosach. Co się zmieniło od tamtego czasu?

- Chyba niewiele. Patrząc w lustro widzę tylko coraz dłuższą brodę, ale w środku - zgodnie ze starym powiedzeniem, że mężczyźni dojrzewają do czternastego roku życia, a później już tylko rosną - ciągle widzę tamtego gówniarza, który pewnego dnia, tuż przed wyjściem do szkoły (na 13:30) - poszedł do fryzjera i zgolił włosy. Raz, że te włosy głupkowato wyglądały z przedziałkiem na środku, a dwa, że szła jesień i w domu czekały glany kupione za odłożone kieszonkowe i mój pierwszy, bordowy flyers. Teraz mam nieco więcej lat, kilkanaście flyersów więcej w szafie, ale chęć do zgolenia włosów i założenia glanów nie mija...

- MOTOCYKLEM, a nie motorem! "Erłan" nie ma żadnej specjalnej nazwy, no chyba że pytasz o rodzaj motocykla, to wtedy "żelazko", "szlifierka", "plastik" albo po prostu ścigacz.

- Jesteś drugim Misterem Leather Poland. Duma, czy uprzedzenie?

- Raczej niewykorzystana szansa. Brak doświadczenia, brak wsparcia, brak motywacji, brak ludzi odpowiedzialnych za cokolwiek... Człowiek puszczony samopas dobrze się bawi, ale nic z tego nie ma dla reszty, czyli dla Stowarzyszenia, które wtedy też raczkowało...

- Dlaczego my, jako środowisko, nie czerpiemy dobrych wzorców z innych krajów, tylko coraz bardziej pogrążamy się we wzajemnych konfliktach?

- Chyba nie chcemy takich wzorców jakie aktualnie mamy w Europie. Dość popatrzeć na Niemcy i ilość funkcjonujących tam klubów i stowarzyszeń i na ilość konfliktów między nimi. Raczej nie tędy droga, więc póki sami nie wypracujemy sobie własnego sposobu prowadzenia organizacji dostosowanego do naszej, bardzo specyficznej, polskiej mentalności, to nikt nas tego nie nauczy.

- Kto Twoim zdaniem potrafi być bardziej mściwy? Aktyw, czy pasyw? Skórzak, czy skórzany motocyklista?

- Mściwy? Żaden z wymienionych przez Ciebie. Mściwy jest człowiek ograniczony, żeby nie powiedzieć wręcz głupi.

- A wśród tych grup nie bywają ograniczeni ludzie?

- W takich samych ilościach jak w każdej innej grupie... Chociaż akurat w temacie motocyklistów Polacy mają tendencję do myślenia o wszystkich motocyklistach jako idiotach, stąd popularne określenie "dawca", które akurat ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.

- Wybierz: królewskie łoże w luksusowym hotelu, czy kopiec siana na wsi?

- A mogę wybrać oba na raz? I czy masz sponsora dla mnie na to królewskie łoże, bo siano na wsi mogę sobie sam załatwić... Poza tym, nie ważne na czym, ważne z kim! I teraz właśnie mógłbyś zapytać – aktyw, czy pasyw, skórzak, czy skórzany motocyklista...

- Ależ proszę bardzo: aktyw, czy pasyw, skórzak, czy skórzany motocyklista?

- Uniwersalny, skórzany motocyklista. Nawet takiego znalazłem!

- Wróćmy jeszcze do motocykli. Co się czuje zakładając motocyklowy kombik? Na ile różni się to uczucie od noszenia „zwykłych” skór?

- Jest spora różnica. Skóry, jak to określiłeś - "zwykłe" - szyte są na miarę i przystosowane do chodzenia, jak to człowiek ma w zwyczaju, w pozycji wyprostowanej. Skóry motocyklowe, szczególnie kombinezony jednoczęściowe, szyte są tak, żeby były wygodne i dopasowane do pozycji siedzącej. Przy ciasnym kombinezonie stanie z piwem w ręku godzinę lub dwie (np. podczas Folsom) daje się mocno we znaki kręgosłupowi, dlatego też kombinezony dobrze sprawdzają się w pozycji klęczącej lub leżącej, ale o to zapewne jeszcze zdążysz zapytać (śmiech).

- W branży używa się hanky-kodów. Pomyślałem, że może skoro moto-kombiki są dostępne w różnych kolorach, również w Waszym środowisku obowiązuje jakiś kod?

- Raczej nie kod, a kategorie - i nie są one związane z kolorystyką kombinezonów. Kombinezony projektowane są pod konkretny rodzaj motocykla – sportowy, enduro, cross i najczęściej ludzie w tych kategoriach mieszają się między sobą podczas spotkań w klubach. Jest jednak druga, ważniejsza linia podziału, która mocno dzieli środowisko motocyklowych fetyszystów: prawdziwi motocykliści i fetyszyści bez motocykla (często też bez prawka na motocykl). O ile prawdziwych motocyklistów można spotkać na zlotach motocyklowych fetyszystów, o tyle odwrotnie – już nie za bardzo.

- Motocykle i motocykliści kręcili mnie od zawsze, a z motocyklami jest tak jak z tatuażami – raz spróbujesz i nie masz dość... chcesz więcej... Mam też kilku znajomych oraz dwóch prawdziwych przyjaciół, od których usłyszałem kiedyś "to przez Ciebie zostałem motocyklistą". Wierz mi - tego poczucia dumy i radości nie da się opisać. Aha, no i ja zostałem też "zarażony" na motocykle przez mojego dobrego kumpla...

- No, ale motocykl nie ma chyba konotacji seksualnych? Przynajmniej nie dla laika?

- Oczywiście, że ma! Polecam bibliotekę filmów prywatnych na Xtube. Całkiem pokaźna, a to co można tam zobaczyć z udziałem motocykla świadczy o niesamowitej ludzkiej wyobraźni... Można by dopisać całkiem spory rozdział do Kamasutry (śmiech),

- Byłbyś w stanie rozmontować swój pojazd na czynniki pierwsze i z powrotem go złożyć?

- Motocykl nie jest zabawką, więc wykonuję przy nim jedynie konieczne prace - jak smarowanie łańcucha, wymiana żarówek, itp. Resztę grubszych prac wykonuje mechanik. Jasne, możesz naprawić swój samochód i stanąć na środku drogi gdy Ci koło odpadnie. Jesteś w miarę bezpieczny w stalowej puszce. Jak bym miał sobie sam koło wymienić w motocyklu i ryzykować awarię przy wyższej prędkości... Nie chcę nawet myśleć o konsekwencjach...

- Załóżmy, że kogoś zajara Twoja pasja i kupi sobie ścigacza. Gdyby miał jakieś pytania, czy wątpliwości, byłbyś w stanie mu pomóc? Albo na przykład psuje się czyjaś maszyna i prosi Cię o pomoc...

- ...to jest bardzo mile widziany. Z naprawą niewiele pomogę - co najwyżej ze znalezieniem dobrego mechanika - ale jeśli chodzi o wybór szkoły nauki jazdy, czy wybór pierwszego motocykla, każdy może śmiało pytać. Od takiego pytania, zaczął się też mój, trwający już 8 lat związek z moim własnym bikerem.

- Seks w kombiku i motocyklowych butach – nie za gorąco?

- Och, są większe problemy w seksie motocyklistów niż upał - np. brak rozporków w kombinezonach i ograniczony zakres ruchów... Na wszystko jednak są sposoby...

- Na przykład?

- Szczególnie polecam prywatne lekcje udzielane darmowo, po godzinach (śmiech). A tak na poważnie, to w kombinezonach można wprowadzić kilka poprawek, ulepszeń... Poza tym dobrze sprawdza się sling oraz motocykl jako leżak...

- Kiedy mówisz „dość”?

- Po dwóch talerzach dokładek z obiadu robionego przez mojego partnera... On genialnie gotuje i zjadłoby się więcej, ale pojemność żołądka ogranicza...

- A pomijając kulinaria? Kiedy stawiasz w życiu granice, albo mówisz "pas"?

- Pasuję tylko wtedy gdy odpuszczenie uwalnia mnie od towarzystwa głupich ludzi, jak to się na przykład stało w mojej poprzedniej pracy, z której zrezygnowałem bo kierownictwo... powiedzmy, że miało bardzo odmienny światopogląd...

- Ludzie nie szczędzą Ci zapewne komplementów. To przyjemne, czy irytujące?

- Zdarzają się. Jest to bardzo miłe i z reguły prowadzi do fajnej rozmowy i dalszej znajomości... Sam najczęściej wykorzystuję komplement jako zaczepkę do... (śmiech) Niestety w Polsce nie ma zwyczaju mówienia miłych rzeczy, więc czasem wolimy ugryźć się w język i przejść obok kogoś bardzo sympatycznego obojętnie, uznając, że i tak nie mamy szansy... To błąd.

- Pamiętasz tę chwilę, kiedy stwierdziłeś „to jest to!”?

- Wróciliśmy do tematu motocykli? Tak, doskonale pamiętam tym bardziej że mam zdjęcia z tego dnia gdy pierwszy raz Didier przewiózł mnie na swojej Hondzie CBR600RR...

- Kogo widzisz, kiedy patrzysz w lustro?

- Bardzo szczęśliwego człowieka, który dostał od życia większość z tego co chciał, przy czym nie obyło się bez kilku kopniaków po drodze... Mam jeszcze parę marzeń do spełnienia w zanadrzu i dużo pozytywnej energii, żeby coś z tej listy zrealizować.

- Do czego i kogo masz słabość?

- Jak każdy materialista, mam długą listę rzeczy, do których mam słabość... I może, poza moim partnerem, do dwóch facetów, ale oni o tym nie wiedzą więc nie pytaj mnie kto to (porozumiewawczo mruga okiem).

- Zdarzają ci się sytuacje od „czapy”? Na przykład: ktoś kradnie Ci łańcuch od motocykla...

- Wolę nie odpowiadać, żeby nie wywoływać wilka z lasu.

- A chociaż jedną dla czytelników?

- Mam jedną, ale lekko fetyszową i do tego niezwiązaną z motocyklami. Może być?

- Pewnie!

- Wiele lat temu namiętnie kupowałem na Allegro polówki Fred Perry, tzw. "must have" każdego skina... Sam nie zauważyłem, że kilka razy kupiłem od tego samego sprzedawcy. Ten zaś, zauważył, że jestem jego stałym klientem i zaczął do mnie pisać maile z ofertami przed wystawieniem polówek na aukcji. W ten sposób kolekcja wzbogaciła się o jeszcze kilka sztuk... Potem doszły oferty glanów i skórzanych rękawiczek. Znajomość handlowo-internetowa przerodziła się w znajomość osobistą. Kilka razy spotkaliśmy się na prywatnym gruncie i okazało się, że ten facet nie dość, że jest heteroseksualny, w podobnym wieku, to jeszcze posiada ogromną kolekcję polówek, glanów i rękawiczek. Temat strasznie kręcił jego i... jego żonę... Facet ten jest zresztą dzisiaj dość znanym prawicowym politykiem. I choć głośno mówi o "obrzydliwych pedałach", to kontakt utrzymujemy – mimo, że wie o mojej orientacji.

- Czego Ci życzyć na przyszłość?

- Zdrowia i "szerokości". Na resztę zapracuję sam.

- Dziękuję za rozmowę.

- LwG ("Lewa w górę").

Rozmawiał Darek Staropiętka