Newsletter
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco
Czym są dilda chyba nikomu nie muszę opisywać. W każdym bądź razie, na pierwszy rzut oka wyglądało dość dziwnie. Bardzo wąski początek szybko rozszerzający się do pierwszego pierścienia, potem przewężenie i kolejny pierścień z przewężeniem za nim. Reszta była już jednolitej grubości i dość długa. Samo dildo przez swoje rozmiary 25 cm długości i 20 cm w obwodzie oraz materiał z którego jest wykonane jest dość ciężkie (0,74 kg). Co jest dość ważne dla mnie Stacy ma przyjemny, niezbyt silny zapach gumy a nie ostry chemiczny zapach, co już niejednokrotnie mi się zdarzyło przy innych dildach. Koniec dilda był rozszerzony, z pewnością z powodów bezpieczeństwa. Chyba nikt nie chciałby się stać obiektem anegdot z pogotowia. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy: będzie ciekawie.
Testy musiały poczekać do wieczora. W domu na spokojnie obejrzałem to „cudo”. Dopiero w pozycji pionowej zauważyłem, że dildo Stacy CM141 to jest podobne do półlitrowej butelki Nałęczowianki, tylko w górnej części zmodyfikowane przez wprowadzenie wspomnianych przewężeń. W końcu koniec wkładania plastikowych butelek z ostrymi elementami. Pewnie niektórzy z Was próbowali. Ja tak. Zawsze przeszkadzało mi i budziło niepokój o moją dziurę, to cienkie, ostre zgrubienie tuż za zakrętką.
Przyszedł czas na testowanie. Obaj z Kochaniem byliśmy bardzo podekscytowani. Pierwsza próba była z samodzielnym nadziewaniem się na dildo. Postawiłem je na taborecie, nasmarowałem żelem i powoli zacząłem siadać pozwalając dildu zagłębiać się we mnie. Przy wchodzeniu ten wąski początek Stacy’ego pomaga we właściwym nakierowaniu na dziurę. Potem szybko pierwszy pierścień i już się czuje że coś jest w dupie, następny pierścień i już jest bardzo przyjemnie. A rozszerzony koniec dilda umożliwił pewne postawienie na taborecie. W trakcie, kiedy ja nadziewałem się na stojące na taborecie dildo, Kochanie stanął przede mną i dał mi kutasa do obciągania. Jeżdżąc góra-dół nadziewałem się coraz głębiej na Stacy’ego, a przy okazji obciągałem kutasa Kochaniu. W pewnym momencie poczułem blokadę.
Był to moment w którym cienki koniec dilda dotarł do 2-go zwieracza. Brak dalszych postępów w nadziewaniu sprowokował Kochanie do oparcia się na moich ramionach i lekkim dopychaniu w dół. W końcu po kilku ruchach w górę i w dół z pomocą Kochania poczułem jak drugi zwieracz, prześlizgnął się przez pierwszy pierścień. Całe szczęście że miałem zakneblowane usta kutasem bo zawyłem. Nie zakończyliśmy na tym i pracowaliśmy dalej góra – dół. Teraz już łatwiej było wychodzić z pierwszego pierścienia i wskakiwać na niego z powrotem. Z lekkim bólem zwieracz przeszedł przez drugi pierścień, by w końcu, z pomocą Kochania, moje pośladki spotkały się z siedziskiem taboretu.
Nie siedziałem zbyt długo, bo chcieliśmy sprawdzić jak się sprawuje to dildo podczas zabawy we dwoje, gdy jeden wkłada drugiemu. Wypiąłem się w pozycji „na pieska” a Kochanie zaczął wpychać dildo. Szybkimi ruchami pracował pierścieniami dilda nad moim pierwszym zwieraczem. Po krótkiej pracy nad rozluźnieniem pierwszego zwieracza, zaczęliśmy się posuwać głębiej. Po raz kolejny okazało się że cienki początek dilda sprawuje się genialnie i celnie trafia w drugi zwieracz. O ile pierwszy pierścień przeszedł z lekkim trudem, to już z drugim był problem.
Fakt Stacy CM141 nie należy do małych. Pomogła praca pierwszym pierścieniem i porcja poppersa. Wkładanie i wyciąganie pierwszego pierścienia powoli rozluźniało mój drugi zwieracz. W pewnym momencie Kochanie pchnął silniej i drugi zwieracz obejmował przewężenie za drugim pierścieniem. Uczucie niesamowite, bo w tym samym czasie gruba dolna część dilda ślizgała się po prostacie i dość przyjemnie wypełniała resztę dziury. Czułem jak pierścienie prześlizgują się przez drugi zwieracz. Nie tylko ja czułem przechodzenie pierścieni. Każde prześlizgnięcie się przez pierścień komunikowałem głośniejszymi jękami rozkoszy, a Kochanie czuł opór czy to przy wpychaniu czy to przy wyciąganiu. Następnie Kochanie szybko wyciągał dildo by zaraz po tym szybko je włożyć. Czułem jak pierwszy pierścień przeskakuje przez drugi zwieracz. Dłuższa praca niż w przypadku pierwszego zwieracza oraz pomoc poppersa poskutkowały tym, że w końcu dildo schowało się w środku aż do nasady a mięśnie zwieracza wylądowały na najszerszej części dilda. Kochanie trzymał je mocno dopchane i obracał. Z jednej strony niesamowita przyjemność z drugiej ból rozciągniętego na maksa drugiego zwieracza poskutkowały samowolnym wytryskiem, któremu towarzyszyła aria operowa jęków rozkoszy. Podsumowanie tej sesji jest takie że dildo jest niesamowite, a kilku tygodniowa praca z tym dildem finalnie powinna pomóc mi w przyjęciu olbrzymiej dłoni Kochania.
Testował Rubeus77
Poppers, popek, polisher – zgodnie z ciotką Wiki – to potoczne określenie azotynów alkilu „przyjmowanych wziewnie w celach rekreacyjnych”. Na początek pragnę poinformować, iż zgodnie w instrukcją obsługi jest to płyn...
Nakładki na kutasa to coś, o czym do tej pory słyszałem i widziałem w internecie. Raz udało mi się zobaczyć nakładkę na kutasa u znajomych, ale były inne zabawy na tapecie i nie wypróbowaliśmy wtedy ich...
Lubrykant - jaki jest, jak się stosuje, jak nawilża, jak smakuje, jakie ma właściwości, jak się przyjmie i czy nam się przypodoba, często odkryjemy dopiero po jego zastosowaniu przynajmniej raz. Na szczęście w sklepie...