EM-60M Flick

Tym razem do testowania wpadł w nasze ręce sprzęt do elektro stymulacji EM-60M Flick. Obaj lubimy elektryzujące zabawy, dlatego była to dla nas obu jedna z przyjemniejszych przesyłek. Sprzęt ma bardzo eleganckie opakowanie. Gdyby nie dwa fakty, tzn., że przesyłka była z reFForm, i na pudełku był napis ElektraStim, można by się spodziewać w środku odnaleźć najnowszy model telefonu komórkowego jednej z popularnych marek.

Wersja „M” jest całkiem bogato wyposażona, a jej zawartość jest wystarczająca dla początkujących i zaawansowanych użytkowników. Znajdziemy w niej poza 1-kanałową jednostką sterującą (patrz przypis 1.) zarówno 4 pady, jak i 2 opaski z gumy przewodzącej (bardzo przydatne przy stymulacji kutasa), ale także sondę analną 2-biegunową (patrz przypis 2.). Po za tym, tubka żelu przewodzącego, kabel zasilający na UBS (do ładowania urządzenia), kabel do podłączenia elektrod i instrukcja obsługi (w kilku popularnych w Europie językach, niestety bez Polskiego). W przesyłce dodatkowo Panowie z reFForm przesłali 7mm elektro sondę do cewki moczowej ElektraStim. Sonda ta nie należy do standardowego wyposażenia i można ją osobno dokupić, jako dodatek do sprzętu. O tej sondzie napiszę na końcu recenzji, na początku skupiając się na głównym wyposażeniu zestawu.

Pierwszy test w celu ogarnięcia mocy urządzenia przeprowadzony został jeszcze w samochodzie zaraz po odebraniu przesyłki. Dwa pady wylądowały na brzuchu. Szybkie przeglądnięcie instrukcji obsługi, żeby się zorientować, co i jak klikać. Przyciski mają bardzo intuicyjną ikonografię, więc łatwo się zorientować, którym je uruchomić oraz którymi przyciskami zwiększać lub zmniejsza intensywność impulsów. Pierwsze odczucie takie sobie. Ciągły, narastający wraz ze wzmacnianiem intensywności impuls. Szybkie zerknięcie do instrukcji obsługi i okazało się, że faktycznie urządzenie w pierwszym uruchomieniu generuje ciągły impuls. Poza tym posiada 6 dodatkowych programów, plus jeden ekstra (naprawdę „ekstra”, ale o nim też za chwilkę). Z instrukcji dowiedziałem się również, że urządzenie posiada 24 stopnie intensywności impulsów, przy czym diod sygnalizujących aktualny poziom jest tylko 12. Dlatego zastosowano dwa tryby świecenia, tzn. a na 50% i 100% mocy świecenia. Szybki przelot po programach i okazało się, że ten pierwszy ciągły program, nie jest głupim programem, gdyż pozwala na ustalenie maksymalnej intensywności impulsów. Pierwsze wrażenia po zapoznaniu się z instrukcją bardzo na plus. Po pierwsze moc impulsów jest zadowalająca, z padami na brzuchu doszedłem do 14 poziomu. Był to poziom stymulujący, ale jeszcze nie bolesny.

Flick

Dość ciekawym rozwiązaniem zastosowanym w urządzeniu to, że te 6 programów to tak właściwie 3 programy w dwóch wersjach: wolnej i szybkiej. Są natomiast na tyle uniwersalne, że dla początkujących są wystarczające. Natomiast dla osób, które już miały doświadczenie z elektro, mogłoby to być za mało. I już miałem nie tęgą minę, że będę musiał słabo ocenić to urządzenie. EM-60M Flick uratowało właśnie to „Flick”. Znów kłania się czytanie instrukcji obsługi. Otóż okazało się, że jest ten dodatkowy program „Flick”, a urządzenie ma wbudowany czujnik ruchu. I w tym momencie na moich ustach pojawił się banan od ucha do ucha. Otóż ten program spełniał jedną z moich fantazji. Trafił w 10-kę.

Fantazja polegała na tym, że zakneblowany cwel był przywiązany do krzesła. W dupie miał sondę analną podpiętą do specjalnej rękawicy z uzwojeniami. Master siadał przed nim wkładał sobie w cewkę moczową specjalną sondę zbudowaną z magnesów neodymowych. Pytał cwela, czy ma sobie walić. Cwel kiwając głową wyrażał zgodę. I gdy Master zaczynał walić ręką w rękawicy z uzwojeniami cwel był rażony impulsami indukowanymi w uzwojeniach przez zmienne pole magnetyczne z sondy w cewce. Ile przekopałem się Internetu w celu znalezieniu odpowiednich magnesów. Dowiedzeniu się jak wpływa liczbę zwojów oraz przekrój przewodu na napięcie indukowane oraz zastanawianiu się kto by przetoczył pręt ze stali nierdzewnej, niemagnetycznej. A teraz w moje łapy trafił sprzęt, który ma już to rozwiązanie i Master nie musi nic sobie wkładać w cewkę moczową (w końcu nie wszyscy lubią takie zabawy). Po prostu spełnienie marzeń.

Opcja Flick jest bardzo, ale to bardzo przydatna, zarówno dla singla jak i do zabaw w większym gronie. Opcja dla singla: po nocnych wojażach, kiedy mój jeszcze spał, a mnie już „nosiło” przyszedł pomysł żeby spróbować to co było zaproponowane w instrukcji. A mianowicie sonda analna na swoim miejscu, urządzenie przyklejone do ręki i walenie kutasa. Wrażenie jakbym był posuwany w rytm mojego własnego walenia konia, bezcenne. Intensywność podkręcona prawie na maksa i jazda. Przy spokojnym waleniu impulsy w dupie były całkiem znośnie, ale wraz z mocniejszymi ruchami ręki i dupa czuła mocniejsze skurcze. Bardzo stymulujące doznanie. Można się tak bawić aż do wyczerpania baterii, o ile ktoś ma wystarczająco dużo czasu. Baterie starczają na 3 godziny zabawy.

Flick

Opcja dla dwóch: to tak z naszych ostatnich doświadczeń. Mieliśmy trójkącik. Po zabawie bardzo wyczerpującej przy temperaturach powyżej 30 °C. Leżeliśmy wyczerpani, cieknący od potu, bez sił. I co tu zrobić żeby się spuścić. Ano wykorzystać EM-60 Flick. W dupie pasywa wylądowała sonda. Klęknąłem nad jego głową tak, żeby mógł lizać moje napompowane solą jaja i zacząłem walić kutasa. On się czuł się stymulowany od środka a ja mając lizane jaja waliłem kutasa na nim. Dawno tak się porządnie nie spuściłem. Zachlapałem mu klatę i brzuch. Innym rozwiązaniem dla dwójki jest założenie ringów z gumy przewodzącej (są w zestawie) na podstawę i na główkę penisa. Jest to idealne zastosowanie jak nie można ruszać rękoma (np. są przywiązane do krzesła), a chcecie powalić dwa kutasy na raz. Wystarczy przełączyć urządzenie na program „Flick” podpiąć się do gumek i zacząć walić swojego kutasa patrząc jak tamten związany podskakuje. Gumki mają podwójne zastosowanie: po pierwsze działają jak ring utrzymując krew w kutasie, a po drugie są wykonane z gumy przewodzącej. O tym, o tym jak bardzo przydatny jest „ciągły” program przekonałem się przy kolejnej zabawie. Jeden pad wylądował na znajomym pod jajkami, drugi na moim brzuchu. On leżał przywiązany do łóżka, ja klęcząc obok położyłem na nim rękę tak, że to był jedyny kontakt pomiędzy nami. Mój podkręcił intensywność aż do momentu, kiedy czuliśmy, że spina nam mięśnie od impulsu ciągłego. Potem kazał oderwać rękę. I żebym jeździł językiem po sutkach znajomego. Lizanie baterii 9V to pikuś, a i on się pięknie wił przywiązany do łóżka i wydawał cudowne jęki. Potem było dotykanie się językami. Uwielbiam tą zabawę.

Kolejnym miejscem, na którym wylądował mój jęzor była główka jego penisa. Kutas za każdym razem podskakiwał, gdy tylko mój język nawiązał z nim kontakt, a znajomy za każdym razem wył i próbował się wyzwolić. Mój partner tylko mówił gdzie jeszcze ma wylądować mój jęzor. Z resztą utrzymanie jęzora cały czas na wierzchu też nie było łatwe. W końcu czułem to samo, co i nasz znajomy, a w przypadku stuków nawet bardziej ja czułem niż on (grubość skóry). Przy takie zabawie ciągłość impulsu jest świetnym rozwiązaniem, gdyż nie zastanawiasz się, na którą fazę impulsu trafisz przy impulsach zmiennych. Potem jeszcze trochę pojeździłem po nim opuszkami palców. Też genialne uczucie skurczy w palcach i widok wijącego się gostka pod Twoim dotykiem.

Innym zastosowaniem ciągłego programu, jest jego wykorzystanie z sondą do cewki moczowej. Firma ElektraStim produkuje sondy o trzech średnicach: 5, 7 i 9 mm. Sonda, która do mnie dotarła ma 7mm. Jest to rozmiar jak najbardziej optymalny dla mnie 9mm to mój maks, a 5mm to tak na początek zabawy, ale tylko na początek. W pakiecie z sondą były 3 opakowania z jednorazowym żelem do cewnikowania oraz 3 opakowania z chusteczkami dezynfekującymi. Równie elegancko opakowane jak i sam elektrostymulator. Któregoś niedzielnego poranka naszła nas ochota na spróbowanie zabawy właśnie z sondą i elektro. Jeden pad wylądował pod moimi jajkami, a sonda zanurzyła się w cewce do końca. Mój podciągnął intensywność tak, że czułem w środku mrowienie. Potem wsadził mi w usta swojego sterczącego kutasa i podciągnął jeszcze trochę intensywność. Potem przesuwał sondę w górę i w dół. Im mniej sondy w środku tym impuls stawał się intensywniejszy. Przypominam, że im mniejsza powierzchnia styku tym odczuwane impulsy są intensywniejsze. Jeździł tak aż się nie spuściłem, a sperma nie wypłynęła obok sondy. Niesamowite uczucie. W ten sam sposób bawiliśmy się jeszcze później ze znajomymi w domu, klubach i nawet w saunie. Wszystkim się podobało, ba - nawet byli zachwyceni. 

Ocena: nie jest łatwo z tym, ponieważ serce mówi mi daj 10 pkt, natomiast rozum, że nie mogę ciągle dawać wysokich ocen, ale urządzenie zasługuje na min 9 pkt. Pójdę za głosem serca. ...

Przypisy: 1) Dla mniej wtajemniczonych: jednostka 1-kanałowa oznacza, że do stymulacji mamy jeden kanał, na którym są generowany impulsy. 2) Sonda 2-biegunowa oznacza, że można do niej podpiąć 1 kanał z elektrostymulatora. Zarówno biegun z sygnałem jak i biegun z masą umieszczone są na jednej sondzie.

PLUSY

  • małe i łatwo przenośne
  • estetyka wykonania i logicznie oznaczone przyciski
  • program ciągłego impulsu
  • program „Flick” – spełnienie marzeń
  • zestaw sond wystarczający do zabawy


MINUSY

  • tylko jeden kanał (porównaj: EM-80 posiadający już dwa kanały)

Ogólna ocena: 10/10

Testował Rubeus77