Barcode

Berlin Schöneberg czy Alexanderplatz? Unter den Linden czy Nollendorfplatz?

Hasło Berlin brzmi jak zew. Kolesie różnej proweniencji stają na baczność w gotowości, by się w nim zanurzyć bez reszty. Berlin od lat przyciąga i pociąga za sprawą swojego klimatu. Oferuje wszystko i dla każdego. Można się w nim zatracić lub wybić na wyżyny. Można rozpocząć zabawę w piątek i zakończyć w poniedziałek rano. Można się skurwić lub odgrywać świętego. Można nie mając eurocenta w kieszeni ubawić się "po pachwiny" lub stracić tysiące euro na inne uciechy życia. Takie firmy, jak: Mister B, RoB, Butcherei, Blackstyle, Brunos, GEAR czy CloneZone i inne dodają mu kolorytowi, sprawiają, że mieszkańcy, bywalcy czy goście-turyści zlatują się, jak pszczoły do barci.

Niewiele miast w Europie czy na świecie może pochwalić się tak dużą i wszechstronną dzielnicą rozpusty wszelakiej. Lokalsi przyzwyczaili się do tego, ze miasto to jest mekką gejów słynąca między innymi z tego, ze raz w roku we wrześniu w jednej z centralnie położonych dzielnic odbywa się doroczny Folsom Europe. To impreza wielka, na wskroś fetyszowa. Ściągają na nią kolesie z najdalszych zakątków świata i prezentują swój fetysz w sposób, w który tylko tu w Berlinie uznać można za normę. W takim właśnie klimacie od kilku lat jest tam również główna siedziba firmy BARCODE a znacie ją z super designerskiej odzieży sportowej.

Barcode

W 2009 roku S. Nikolov oraz F. Michehl zakładają swoją firmę i nazywają ją BARCODE. Od razu podbijają rynek ze względu na swoją wyjątkowość: najlepszej jakości materiał używany do produkcji bielizny oraz niemiecka dokładność. Dzisiaj mają w ofercie setki wzorów. Ich hasło: Made in Europe podbija kontynent.