Newsletter
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco
O masowaniu prostaty słyszał zapewne każdy mężczyzna i każda osoba posiadająca tenże gruczoł. Zalety zdrowotne i satysfakcja seksualna wynikające z tej praktyki są głoszone zarówno przez urologów jaki i seksuologów. Koncepcja wydaje się być zrozumiała, informacje są na wyciągnięcie ręki, a jednak zagadnienie to sprawia problemy. Jeśli już wiemy, że chcemy spróbować, pojawia się pytanie: czym i jak?
Poszukując masażera napotkamy się na multum opcji. Masażery manualne do stymulacji dłonią, wibracyjne, z obracaną główką, pulsujące i wiele innych. Mnogość kształtów, funkcji i możliwości. Pogubić się nie trudno. Na etapie poszukiwania urządzenia temat był dla mnie na tyle męczący, że omal go nie porzuciłem. W natłoku opcji do wyboru moją uwagę skupiał coraz bardziej jeden model: Lelo Hugo. Prosty. Bestseller. Dobre opinie i recenzje. Idąc za ciosem nabyłem ów przyrząd, jako swoją pierwszą zabawkę analną.
Produkt już w opakowaniu jest gratką dla estetów. Wygląda szlachetnie i ekskluzywnie zachowując przy tym skandynawski minimalizm i prostotę formy. Pudełko w kolorze głębokiej czerni, grawerowane drobnym wzorem skóry węża. Złote napisy. Przez przezroczysty środek widać urządzenie wraz z pilotem. Wszystko to daje wrażenie wyrafinowanej elegancji. W opakowaniu znajduje się masażer, pilot z bateriami, jednorazowa saszetka z lubrykantem, kabel USB do ładowania, instrukcja i woreczek do przechowywania urządzenia.
Masażer jest otulony miłym w dotyku silikonem medycznym. Na spodzie złota płytka dająca lustrzane odbicie i tylko jeden przycisk. Między dwoma elementami obudowy nie widać łączeń, przejście jest płynne, wykonane z najwyższą starannością. Hugo jest niewielki, dolna część jest elastyczna. Pilot ma zachowaną podobną stylistykę, czyli prostotę i elegancję. Jedna strona silikonowa z trzema przyciskami, druga złota, w której możemy się przejrzeć. Mając sprzęt w ręce nie dziwi fakt zdobywanych przez markę rok w rok nagród za projekty luksusowych zabawek dla dorosłych.
Wygląd urządzenia rozpalił we mnie spore oczekiwania, co do działania. Po pierwszym uruchomieniu „na sucho” Hugo robi piorunujące wrażenie mocy. Dwa silniki rozłożone w urządzaniu wibrują nadzwyczaj intensywnie. Siła tych wibracji wzbudziła we mnie lekki niepokój, czy to aby właściwa zabawka na pierwszy raz. O ile mi wiadomo, do tej pory nie powstał żaden konkurent mogący się równać z siłą Hugo.
Warto też wspomnieć o samym pilocie. Wibruje w ten sam sposób, co masażer. Przełączając się na inny tryb wibracji odczuwamy to samo w ręce, którą sterujemy jaki i na urządzeniu, co oznacza, że podczas zabawy możemy przyłożyć go w inne erogenne miejsce na naszym ciele i czerpać tam przyjemność. To nie wszystko. Urządzenie ma funkcję SenseMotion w dwóch trybach. W pierwszym siłą wibracji urządzenia sterujemy ruchem ręki zmieniając położenie pilota: poziom/pion. Gdzie poziom to 10% mocy a pion 100%. Przejście jest płynne. W drugim, wibracje uzyskujemy przez dowolne ruchy ręką, im szybsze tym intensywniejsze. Funkcja ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Jestem przygotowany do zabawy. Nakładam lubrykant i próbuję włożyć zabawkę. Masażer ma opływowy kształt dostosowany dla jak największej wygody aplikacji. Górna część od której zaczynamy wkładanie jest spiczasta i stopniowo się rozszerza. Pomimo niewielkiego rozmiaru i ergonomicznego kształtu włożenie zabawki sprawiło mi lekki problem. Brak doświadczenia zrobił swoje. Czubek wszedł a najszersza część urządzenia wymagała trochę czasu. Ostatecznie się udało.
Kiedy już wpakował się całkiem, poczułem wyraźny nacisk na prostatę. Wrażenie trudne do oddania w słowach. To się po prostu wie i czuje. A Hugo robi to idealnie. Samo umiejscowienie zabawki bez włączenia powodowało przyjemne doznania i na tym etapie wystarczyło by mi do masturbacji. Jednak nie po to są funkcje żeby z nich nie korzystać. Włączam zabawkę. Przycisk jest umiejscowiony w dobrym miejscu, nie ma problemu z trafieniem. Wibracje włączone. Odczuwam je zupełnie inaczej niż sobie to wyobrażałem. W zasadzie nie jako wibracje tylko bliżej niesprecyzowany bodziec, który jest przyjemny. Penis zaczyna nabrzmiewać. Wszystko dzieje się szybko. Zaczynam się masturbować. Doznanie jest nowe, nieznane. Dochodzę bardzo szybko i bardzo intensywnie.
Pierwsze przemyślenia zaraz po zabawie. Zastanawiam się, czy moje oczekiwania zostały spełnione. Trudne do rozstrzygnięcia. Orgazm był silny. Producent pisze, że orgazm może być silniejszy nawet o 33%. Czy był silniejszy niż zazwyczaj? Nie wiem, odczuwałem go zupełnie inaczej. To jakby nowa właściwość ciała, o której istnieniu nie miałem pojęcia. Czy wolę ten orgazm od orgazmu bez masażera. Nie, lubię że są oba i mogę mieć jeden i drugi.
Po roku spędzonym razem mogę już z pewnością powiedzieć, że HUGO był strzałem w dziesiątkę. Nauczyłem się go używać. Nauczyliśmy się siebie. Z każdym następnym razem mam z niego więcej przyjemności. Nie nudzi mi się. Nie mam już problemów z wkładaniem. Wiem jak to robić, przyzwyczaiłem się. Masowanie prostaty z urządzeniem poprawiło moje libido i zwiększyło ilość spermy.
Orgazm z HUGO jest inny, dłuższy, wyraźniejszy. Pilot okazał się dla mnie gadżetem, fajną koncepcją, ale nie potrzebuje go do zabawy. Wole mieć wolne ręce, a z przełączaniem trybów nie mam problemu w żadnej pozycji. Mogę go polecić zarówno osobie z doświadczeniem w zabawach analnych, jak i początkującym. Ze względu na estetykę i wykonanie świetnie sprawdzi się jako prezent, również dla siebie.
Hugo występuje w trzech wariantach kolorystycznych. Czerń, oceaniczny niebiski i fuksja. Można go stosować wyłącznie z lubrykantem na bazie wody. Jest wodoodporny więc nada się do zabaw pod prysznicem i wannie. Pilot ma zasięg 12m więc można używać w parze jak i solo, w odróżnieniu od zabawki nie jest wodoodporny.
Istnieje wersja bez pilota, w niższej cenie: LELO BRUNO.