Jaja

Jaja wielkanocne zawsze kojarzą się z jajami prywatnymi i nikt nas nie przekona, że jest inaczej. Swoje wiemy ale tradycję szanujemy. Ręka do góry, kto nie ma jajecznych skojarzeń na sformułowanie "jaja wielkanocne"? No właśnie.

A my dzisiaj o jajach niewielkanocnych. Takich naszych, dobrych, na twardo lub miękko w zależności kto, co lubi. Bawienie się jajami uskuteczniamy od najmłodszych lat a nawet w fazie płodowej ponoć onanizujemy się. Potem chwytamy za jaja już coraz częściej i wraz z nabywaniem przekonania, że to klejnoty i że o nie należy dbać macamy je codziennie. Nastolatkowie trzymają jaja podczas masturbacji delikatnie je naciągając, na obozach harcerskich i w wojsku jeszcze popularne jest "kręcenie wora" (tzn. ciągnięcie i wykręcanie jaj) - by zbliżyć się do jaj kolegi wymyślane są różne zabawy.

Oj, bawimy się nimi na całego, w różnym wieku i miejscach. obciążniki, naciągamy je za pomocą specjalnych zabawek lub poddajemy przyjemnym torturom. Co bardziej romantyczni rozpoczynają od ich lizania (zazwyczaj kochankowi), brania do buzi (kochankowi czy nie) lub po prostu bawienia się jajcami w dłoniach. Dochodzimy do takiego uwielbienia jaj własnych lub cudzych, że nawet je nakłuwamy igłami i poimy salinem (solą fizjologiczną), by je uwydatnić, pokazać w całej okazałości, uczynić jeszcze większymi. Amatorzy skrajnych zabaw boksują je doprowadzając i siebie, i właściciela boksowanych jaj do ekstazy!

Jaja zatem, podobnie ja i sam penis, stają się naszymi fetyszami świadomie, czy nieświadomie. Nie ma nic bardziej seksownego, jak spore jajca w obcisłych spodniach dresiarza czy kolesia a fajnych jeansach. Jedzie taki w tramwaju, siada rozkraczony. I to w okresie przed Wielkanocą? Na pokuszenie chyba. Opieramy się jaki możemy, by nie złapać kolesia za jaja i nie zabawić się na całego. Choć z drugiej strony, umartwianie się w tym okresie jest dość popularne, to może jednak będziemy dalej opierać się i cierpieć.