Newsletter
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco
Kibel to miejsce, w którym dzieją się najróżniejsze historie. Czasem czuć z niego fetor defekacji, a czasem zapach dzikiego podniecenia. Z pewnością jest to miejsce, w którym – o ile tego chcemy – wszystko zdarzyć się może. A przecież chcemy bardzo, no nie? ;-)
Jeśli na mieście bardzo was przyciśnie (co się nierzadko zdarza), z pomocą przyjdzie publiczna, dworcowa toaleta. Kiedy się do niej wchodzi, nierzadko już na wstępie słychać czyjś przyśpieszony oddech, czy odgłosy „chlapania”. Tak, bardzo często kabiny okupują koniobijcy. Podnieca ich myśl, że ktoś po drugiej stronie słyszy odgłosy, czy widzi cień poruszającej się góra – dół ręki. A czasem nawet skapującą na posadzkę spermę. Niektórych to gorszy, inni chcieliby do tej sesji dołączyć. O ile dołączyć do masturbacji w zamkniętej kabinie jest nieco trudno, z łatwością można to zrobić przy pisuarze.
- Na lotnisku idę do kibelka i patrzę - przy pisuarze stoi facet i w jednej ręce trzyma kask, a drugą smyra małego. - opowiada Krisso na jednym z for dyskusyjnych. - Najpierw długo patrzyłem na niego w lustrze, a potem poszedłem do sąsiedniego pisuaru i robiłem to samo co on. Byłem bardzo podniecony i było zajebiście fajnie! - Nigdy nie spotkałem się z takim czymś, jednak obawiam się, że taka sytuacja wcale nie zakończyłaby się tylko masturbacją i oglądaniem drugiego faceta. - zastanawia się z kolei Skutin. - Myślę, że zaraz impreza przeniosłaby się do kabiny, a tam, to już nawet nie myślę, bo grzeszę.
Dworcowy, publiczny wychodek to miejsce znane od wielu lat. W czasach, kiedy nie było internetu, kiedy ludzie spotykali się na pikietach, kibel był w zasadzie jedynym miejscem, w którym niezależnie od warunków atmosferycznych za zewnątrz można było zwalić konia, przelizać się, czy przerżnąć z nieznajomym. Dzisiaj czasy wyglądają zupełnie inaczej. Wielu ludzi pracuje od świtu do nocy, gdzie im tam w głowie kutas w śmietanie, kiedy trzeba pilnować dedlajnów i każdą z czynności wykonywać asap. Amerykanie znaleźli na to sposób.
- W Nowym Jorku stoi publiczna budka do masturbacji. - donosi Vice. - Nazywa się GuyFi, mieści w sobie laptopa i krzesło, odgrodzone od reszty świata zasłonką. Postawiono ją w ramach akcji promocyjnej producenta seks-gadżetów. W sumie to dość oczywiste i chyba wszyscy mogliśmy się tego spodziewać, prędzej czy później. Jednak najbardziej zafascynował mnie fragment materiałów prasowych poświęconych budce – firma, która zleciła jej stworzenie twierdzi, że 40% mężczyzn w Nowym Jorku masturbuje się w pracy.
W pracy statystycznie masturbuje się co drugi Polak. Dla jednych jest to sposób na rozładowanie stresu, dla innych sposób na łóżkowe problemy w domu.
- Onanizowanie się w pracy traktuję jako czynnik odstresowujący. Podczas orgazmu mózg wydziela endorfiny, które są odpowiedzialne za dobry nastrój. Powinno się prawnie nakazać onanizowanie w pracy. Wszyscy chodzili by weseli.
- Ja nie mając przez bardzo długi okres seksu w domu (mniejsza o przyczynę) czułem się rozgrzeszony bo próbowałem wszystkiego aby rozwiązać problem i nic ... ale jakoś nie mogłem się przełamać i pozostawałem przy jeździe na ręcznym i necie - również w pracy - ...licząc że w końcu się coś zmieni i doczekałem się ... paradoksalnie m.in. przez net, teraz mam jak nawet na początku nie bywało i chyba ja zacznę się wymawiać migrenami.
To tylko dwie z wielu wypowiedzi zwolenników korporacyjnej autoerotyki. Z pewnością jednak zaspokojenie można uzyskać w dowolnym miejscu, w razie potrzeby. W sklepie również! I – jak się okazuje - dotyczy to obu płci bez wyjątku!
- Niedawno przyłapaliśmy mężczyznę na masturbacji w przymierzalni. - opowiada Ewelina, która pracuje w jednym z gdańskich sklepów. - Przychodził do naszego sklepu tak często, że wzbudziło to nasze podejrzenia. I w końcu kolega go nakrył. W sąsiednim sklepie tydzień temu złapali z kolei parę na seksie. Najwidoczniej niektórych to podnieca, jak po drugiej stronie ścianki ktoś przymierza szorty. Więc musimy dyskretnie sprawdzać, co się dzieje w kabinach. - Słyszałam też o przypadkach zażywania narkotyków w przymierzalniach - dodaje.
Mimo wszystko krajowe realia zdają się nie być aż tak bezwstydne (kto by się tym przejmował?), jak przypadek z brytyjskiej ASDY.
- Klienci byli zaskoczeni, gdy zobaczyli kobietę biegnącą z ukradzioną kiełbasą do toalety, gdzie zniknęła na 20 minut. Gdy ochrona zdecydowała się wreszcie zainterweniować, zastała kobietę w sytuacji… której chyba nikt się nie spodziewał. Nawet po nakryciu jej w trakcie masturbacji, kobieta krzyczała, by zostawić ją w spokoju, bo ma prawo robić, co jej się podoba "na osobności".
Kibel w porównaniu z sauną nie ma szans, a to dlatego, że ta ostatnia stwarza przestrzeń do wielu rodzajów erotycznych uniesień – od lizów, macanek, poprzez obciąganie, aż do ruchania włącznie. Od wielu lat jest to jedno z najczęstszych miejsc seksualnych spotkań w Polsce i na świecie, a od anonsów oferujących spotkania na saunie zgęstniały portale ogłoszeniowe.
- Bardzo sławna jest sauna w Termach w Poznaniu, ze względu na tłumy gejów, które upodobały sobie te miejsce i podobni uprawiają orgie. - pisze anonimowy komentator na blogu Sztuka Bycia Gejem. - Z jednej strony pobudza wyobraźnię a z drugiej jak pomyśleć, że sauna jest otwarta dla wszystkich osób, które są postronnymi widzami seksualnych ekscesów gejów, to nie jest już tak ciekawie.
- Środowisko gejowskie w dużej mierze przeniosło się właśnie do term. Niedziele i poniedziałki są dniami, kiedy umawiają się na seks - przyznaje w Głosie Wielkopolski Tadeusz, gej z Poznania. Jego zdaniem w obiekcie może spotykać w tych dniach nawet po kilkadziesiąt osób o podobnej orientacji seksualnej nie tylko ze stolicy Wielkopolski. - Od znajomych słyszałem, że do term przyjeżdżają nawet homoseksualiści z Niemiec, by się zabawić. Wiem, że można tam "upolować dobry towar". Co prawda byłem tam tylko raz z przyjacielem, ale po tym, co zobaczyłem, poczułem się zniesmaczony.
- Dogging to angielski termin określający uprawianie seksu w miejscach publicznych (takich jak park lub kino) lub oglądanie osób kochających się publicznie. - poucza Super Express. - Osoby biorące udział w doggingu mogą być oglądane przez przypadkowych widzów lub przez osoby zaproszone przez internet. Prawdopodobnie trend przywędrował z Anglii. Tam osoby wyprowadzające psa na spacer podejmowały aktywność seksualną z innymi spacerowiczami. Dogging uznawany jest za dewiację i zboczenie, jednak nie brakuje miłośników takich zabaw w Polsce. Doggingowcy umawiają się przez internet na spotkanie. Na licznych forach dotyczących seksualności, a także zwykłych poradnikowych spotkamy oferty doggingu. Bywa, że są to samotnicy lub pary, które podnieca to, że osoba postronna patrzy na ich igraszki. Zwykle takie zbliżenia trwają od 5 do 10 minut. Ekscytujący dla partnerów jest fakt, że mogą oni być nakryci na niegrzecznych zachowaniach. W Warszawie, na przykład, miłośnicy doggingu spotykają się w Parku Praskim, Skaryszewskim lub Łazienkach Królewskich. Z praktycznego ujęcia doggignu będzie to zwykle seks na pieska lub od tyłu. Z powodu na mniejszą ilość ubrań, których trzeba się pozbyć, a także kompaktowości tej pozycji. Gdy umawiamy się na dogging, należy pamiętać, aby zabrać ze sobą prezerwatywę oraz posprzątać miejsce, w którym uprawialiśmy seks.
...nie zrobić innym i sobie kłopotu. Trzeba pamiętać, że kibel to miejsce, w którym obowiązuje zakaz umieszczania kamer, jednak np. WC na Dworcu Centralnym zakazu tego nie honoruje. Za nieobyczajne zachowanie w miejscu publicznym grozi mandat (najmniej pięć stówek), a np. walenie konia w samochodzie podczas jazdy (tak, takie przypadki nie są odosobnione) grozi kolizją drogową. Nie bez znaczenia również – jak zawsze - są kwestie zdrowotne. Pamiętajmy, że seks z przygodnym partnerem, nawet z zabezpieczeniem, niesie za sobą ryzyko. Po raz kolejny apelujemy więc o choć minimum rozsądku podczas zabaw tu i ówdzie.
fot. tumblr.com