King Cock

Nie jestem bardzo doświadczonym zawodnikiem, jeśli chodzi o zabawy analne, ale bardzo lubię uczucie rozpychania zwieraczy i bycia wypełnionym. Stąd moja miłość do mężczyzn, a ponieważ ci nie zawsze są pod ręką, a potrzeba rozepchania i wypełnienia pojawia się tyle, to moje oczekiwania spełniają różne zabawki. Mój wybór padł tym razem na przepiękne dildo firmy Pipedream z serii King Cock, o nominalnej długości dziesięciu cali – a w praktyce 27 centymetrów od potężnej przyssawki do czubka.

Dildo, prócz przyssawki posiada także mosznę, a Wasz otwór penetrować może aż 20 cm tego cuda. Średnica to minimalnie ponad 5 centymetrów, zaś obwód przy lekko zaznaczonej głowie to 17 cm, a przy jądrach 18 cm – od tej zabawki swoich przygód z bierną penetracją raczej więc nie zaczniecie. Ten sztuczny penis wykonany jest z czarnego winylu o bardzo lekkim charakterystycznym zapachu. Tak lekki zapach to dla mnie ważny wyznacznik jakości – wszystkie inne zabawki winylowe, które miałem w rękach (i nie tylko w rękach) czuć było znacznie bardziej. Jak wspomniałem, dildo ma zaznaczoną dość masywną, tępo zakończoną głowę,  co powoduje, że trzeba być od razu przygotowanym na dość dużą średnicę. Nie da się go wprowadzać stopniowo. Sam trzon dilda ma bardzo dobrze zaznaczone żyły, a olbrzymia przyssawka naprawdę dobrze trzyma dildo na podłodze i – co zdumiewające, mimo jego masy – również na powierzchniach pionowych.

Swoje przygotowanie do testowania zacząłem od dokładnego i dość głębokiego (ze względu na rozmiary zabawki) wypłukania dziury. Rozluźnioną obficie nażelowałem i pobawiłem się trochę palcami. Następnie wziąłem Nexus Ace L – wibrujący plug, którego dostałem już wcześniej od Refform. Ma dobry kształt do rozciągania i bawiłem się nim dobre pół godziny, aż swobodnie wchodził i wychodził z dziury przez porozciągane zwieracze. W końcu zebrałem się do King Cocka. Postawiłem go na podłodze, nażelowałem i kucnąłem. Nie używam poppersa, więc musiałem wziąć kilka naprawdę głębokich oddechów, ale i tak, mimo rozciągania i oddychania ta średnica spowodowała przekroczenie przyjemnej granicy bólu.

Kutasa mam w klatce, więc nie mogę mieć erekcji, ale poczułem jak mój kutas próbuje się wyprężyć. Krople preejakulatu ściekały mi po mosznie i kapały na podłogę. Ostatni orgazm miałem dwa tygodnie temu, więc mój poziom napalenia wzrósł i zacząłem coraz mocniej napierać na dildo, które zaczęło wchodzić głębiej i głębiej. Na trochę zatrzymałem się, ale po chwili zacząłem coraz bardziej nacierać, a czarny winylowy kutas wchodził w moją dziurę milimetr po milimetrze. Zatrzymałem się na chwilę i pooddychałem. Moment rozluźnienia pozwolił na nieco zabawy w jedną i w drugą stronę, ale w końcu wyjąłem dildo, wsadziłem pluga i zrobiłem przerwę. Po niej znów wsiadłem na czarnego monstera, który już nieco łatwiej zagłębiał się w mój otwór. Mogłem nawet trochę zacząć się rżnąć. Zaczęło mi to sprawiać frajdę, której do tej pory nie miałem z tak wielkimi dildami.

Przez kilka kolejnych dni dildo King Cock było przeze mnie dość często używane. Bawiłem się nim codziennie od pół do całej godziny i pod koniec dildo wchodziło w mój odbyt już dość swobodnie. Jednak udało mi się je wepchnąć tylko do połowy. No cóż, takie ukształtowanie anatomiczne – zawsze miałem problem z długością. Kolejne próby i dalsze rozciąganie pozwoliły na nieco bardziej energiczne wsadzanie dilda, ale więcej niż połowy nie udało mi się wepchnąć. Niemniej było to bardzo przyjemne i podniecające, o czym świadczy masa preejakulatu wyciekająca z mojego penisa. Aż żałuję, będąc od urodzenia ekshibicjonistą, że nie wpadłem na pomysł przeprowadzenia całego testu w jakiejś saunie – miałbym wtedy widzów, którzy mogliby się dzielić wrażeniami, a może i przydałaby się jakaś pomocna ręka.

Podsumowując muszę powiedzieć, że to bardzo dobre dildo. Ma takie wymiary, że zaawansowany początkujący po pewnym przygotowaniu da sobie z nim radę (szczególnie używając poppersa), użytkownik zaawansowany doceni dość tępo zakończoną żołądź. Bardzo fajny wygląd, z żyłami, które pobudzają wyobraźnię, jednak ja nie bardzo je czułem. Masywne jądra, dodające realizmu i świetna, mocna przyssawka, która gwarantuje dobrą zabawę w różnych konfiguracjach. I co bardzo istotne, w przeciwieństwie do wszystkich innych dild winylowych, których używałem, prawie w ogóle nie śmierdzi, a lekki zapach, który ma, jest nawet przyjemny (ze względu na doświadczenia przyjemnie kojarzy się z seksem). Zdecydowanie mogę polecić dziesięciocalowe dildo firmy Pipedream z serii King Cock.

PLUSY

  • nie ma intnsywnego zapachu winylu
  • duży rozmiar
  • fajny wygląd pobudzający wyobraźnię
  • mocna przyssawka

MINUSY

  • bardzo długie dildo (jednak ok. 27cm to ciężki kaliber)

Ogólna ocena: 8/10

Testował Irek