Newsletter
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco
Obciąganie pały czy robienie loda jakkolwiek by tej czynności seksualnej nie nazwać, jest jedną z najstarszych praktyk seksualnych znanych człowiekowi (ale nie tylko – o tym nieco później). Seks francuski kultywowano już z powodzeniem w czasach starożytnych a być może i jeszcze wcześniej jednak nie ma na to dostatecznych dowodów. Nie zmienia to jednak faktu, że kutas od wieków wsadzany był także w paszczę.
Na świecie nie ma chyba dorosłego faceta, który nie lubił by oralu choć trochę czy to będąc stroną bierną czy aktywną. Lizanie, całowanie, zasysanie i wiele innych czynności dokonywanych ustami i językiem na kutasie znajduje uznanie u każdego posiadacza kutasa między nogami, nawet w świecie zwierząt. Okazuje się bowiem, że z takich praktyk seksualnych przyjemność czerpią np. delfiny, niektóre gatunki małp, psy oraz duże koty (lwy, tygrysy, pantery). Nie zbadano co prawda dokładnie mechanizmu tych zachowań, niemniej jednak pewne jest, że wynikają on ze spontanicznego upodobania do pieszczenia penisa językiem czy w przypadku ludzi także ustami.
Czy jest to seks czy nie, to zależy już od każdego indywidualnie. Są tacy, dla których to tylko laska, ale dla innych jest to już pełnowartościowy seks. Kwestia gustu. Ale wróćmy do ludzi. Technik robienia laski jest tyle ile amatorów tego sposobu sprawiania przyjemności. Lizanie, ssanie, wciąganie, głębokie gardło, całowanie, gryzienie i inne czynności nie zawsze jednak są tak samo przyjemne. A wynika to z umiejętności obciągającego. I na tym chciałbym się dziś głównie skupić. Naturalną rzeczą jest, że im częściej robisz komuś lachę tym lepszy w tym jesteś. Przynajmniej tak powinno być, ale niestety nie jest. Z rozmów przeprowadzonych z moimi wieloma znajomymi oraz prywatnymi pacjentami (także hetero) wynika, że bardzo często sytuacja jest wręcz słaba, bo mimo upływu czasu i kolejnych lasek, umiejętności nie rozwijają się. Rodzi się zatem pytanie czy lachociągiem człowiek się rodzi, czy trzeba mieć do tego specjalny talent. A może po prostu wystarczy odrobina dobrej woli i trening? Na te pytania Wam nie odpowiem, ale powiem Wam za chwilę, że naprawdę ciągnięcie ciągnięciu nierówne, a zależy to od kilku czynników. Ale o tym za chwilę.
Jednym z zabawniejszych zadań/ćwiczeń w czasie spotkań z pacjentami czy znajomymi jest prośba o zademonstrowanie na marchewce sposobu obciągania pały. Powiem tak: tylu tak dobrze obranych zębami marchewek nie widział z Was chyba nikt. Serio, to jeden z głównych problemów – zęby i nieumiejętność schowania ich w czasie oralu. Świadomość tego, że posiadamy kostne wypustki w paszczy jest tak naturalna, że zapominamy o tym, by w czasie robienia laski zęby zwyczajnie hmmm schować? Nie, ale tak ustawić wargi i rozstaw ust by zęby nie zahaczały o kutasa, nie rysowały go, nie gryzły i nie wpijały się w niego (chyba, że ktoś lubi to spoko). Z reguły wiem nie tylko z własnego doświadczenia, że pogryzienie czy przetarcie zębami jest najczęstszą przyczyna opadania kutasa w czasie oralu. Drugą ciekawą rzeczą jest brak wyczucia. Jedni ciągną za słabo inni za mocno.
Panowie, niezależnie od tego czy jesteście obrzezani czy nie żołądź prącia jest najbardziej czułą częścią kutasa i nadmierne jej stymulowanie powoduje dyskomfort i ból – zresztą nie muszę Wam chyba tego tłumaczyć. I oczywiście w tym przypadku jedni powiedzą, że wolą mocniej a drudzy, że delikatniej. Zgoda – problem leży zatem w ciągnącym, który po prostu nie czyta sygnałów właściciela kutasa. Zbyt intensywne lub z zbyt delikatne pieszczenie kutasa to druga najczęstsza przyczyna opadania kutasa w czasie robienia laski.
Głębokość i intensywność obciągu to kolejne ważne kwestie. Niektórym z nas wydaje się ze samo wsadzenie główki kutasa do ust wypełnionych powietrzem to już Mount Everest – niestety nie. Zwykle nie daje to większej przyjemności, a jeśli już, to na chwilę. Samo lizanie czy ssanie główki nie może zaliczać się do koncertowego robienia loda. Podobnie jest z mechanicznym ruszaniem głową w przód i w tył przy zerowej aktywności mięśni języka. Ok zgodzę się, że nie każdy ma głębokie gardło i nie każdy jest w stanie wepchnąć sobie fiuta w gardło, ale choć do połowy głębokości jamy ustnej to już coś.
Język. Istnieje anegdota, której chyba nikt nie sprawdził, że w czasie robienia laski warto mówić Oklahoma a wystrzegać się Kazachstanu… Jakkolwiek słuszna była by to teza, to faktycznie praca językiem w czasie obciągania zwraca się z nawiązką i daje o wiele więcej przyjemności niż samo nabijanie twarzy na fiuta. Warto przy tej okazji zwrócić uwagę, że na kutasie każdego z nas jest szereg punktów i miejsc o nasilonym odczuwaniu bodźców i są to najczęściej: wędzidełko, napletek (jeśli ktoś ma), wierzchnia strona penisa. Lizanie tych miejsc mniej lub bardziej intensywnie sprawia przyjemność praktycznie każdemu kutasowi, szczególnie okolice wędzidełka są podatne na pieszczoty. Warto o tym pamiętać robiąc komuś kolejną laskę.
Ręce. I one są przydatne w czasie seksu oralnego. Znacznie więcej przyjemności odczuwają faceci gdy w czasie robienia im loda ręce ciągnącego nie spoczywają obojętnie gdzieś, a wędrują po ciele. I warto wspomnieć o równoczesnym pieszczeniu sutków, gładzeniu brzucha i podbrzusza (tu szczególnie), wewnętrznej strony ud i zabawa jajami (głaskanie, szczypanie, skręcanie jak ktoś lubi czy ugniatanie – mniej lub bardziej energiczne). Co do sutków i jaj to wg upodobań właściciela kutasa, ale warto poeksperymentować do jakiej granicy można się posunąć. W przypadku pieszczot jaj warto wziąć pod uwagę, że ich stymulacja w czasie oralu nie tylko daje dodatkową przyjemność ale też pobudza jądra do produkcji plemników i płynu z którym są zawieszone, a co za tym idzie – będzie większy spust. Warto wspomóc ruchy ust na kutasie masowaniem kutasa ręką jak przy waleniu.
Czas, cierpliwość i chęć. To kolejne zmienne dzięki którym ostateczny efekt naszych starań będzie większy lub mniejszy. Warto na laskę poświęcić trochę więcej czasu i uwagi (chyba, że ma to być szybki obciąg w kiblu w pracy to spoko…). Mechaniczne zwalenie komuś konia ustami bywa przyjemne chyba tylko z sytuacji braku czasu i cierpliwości – sprawdza się w sytuacjach nagłych. Poza nimi warto do laski się przyłożyć. Nie jest powiedziane, że długie robienie laski będzie lepsze od szybkiego numerku, ale na pewno warto w każdym z tych przypadków mieć cierpliwość i chęć. Nie wszyscy faceci to maszyny do ruchania z wiecznie stojącą pałą, więc jeśli zabierasz się do laski od początku (od zwisu) daj kutasowi szansę obudzić się, „wyczuć teren”, przekonać się, że jest po co wstawać. Jeśli na oral jest nieco więcej czasu i chęci oraz sprzyjające okoliczności to warto podrażnić się z kutasem i przeciągnąć laskę w czasie – wystarczy odczytywać zachowania partnera w odpowiednim czasie i tuż przed zbliżającym się spustem zmienić taktykę, zwolnić, zmienić nieco sposób pieszczot. To czasem wkurwia, ale efekt końcowy jest tego wart.
Orgazm i spust. To już kwestia indywidualna jak kto lubi, niemniej jednak większość lachociągów jest też przy okazji smakoszami spermy i jeśli nawet jej nie łykają to z dużym prawdopodobieństwem chcą by spuścić im się do pyska na język, na twarz, na nich. Wszystko jedno, bo to w końcu nagroda za ciężką pracę ustami. Laska z połykiem jest czymś fajnym szczególnie dla aktywa – kto praktykuje ten wie, tłumaczyć chyba nie trzeba. Tyle w skrócie o technice.
W kilku krajach na świecie organizowane są konkursy na najlepszego lachociąga (konkursy są zarówno hetero jak i homo). Tak tak, wygląda to mniej więcej jak impreza gang bang czy bukkake. Na pewno na takie imprezy traficie w Ameryce Łacińskiej (Wenezuela, Kolumbia, Boliwia czy Brazylia) ale są też np. w Japonii, Kambodży i Indiach. Głębokie gardło to technika robienia laski o której na pewno wielu z was słyszało, zna i uprawia. Mało kto jednak wie, że została ona mocno spopularyzowana w latach 80, kiedy na ekrany kin wszedł pierwszy dopuszczony do szerokiej publiczności kin film pornograficzny „Głębokie gardło”. Jedną z ciekawszych rzeczy na temat tej techniki jest to, że nasze gardła można „nauczyć” głębszej penetracji kutasem. Jest to kwestia dobrej woli, cierpliwości i ćwiczeń. Z czasem odruch wymiotny powodowany drażnieniem języczka podniebiennego słabnie i/lub jesteśmy w stanie kontrolować odruch na tyle dobrze by nie zalać się treścią żołądka.
Metoda głębokiego gardła jest kluczem do gaggingu czyli ruchania w gardło. Gagging jeśli ktoś z Was nie wie, polega na wsadzaniu kutasa tak głęboko w gardło jak to możliwe pryz jednoczesnym niepowstrzymywaniu odruchów wymiotnych, które niosą ze sobą najczęściej dodatkowe duże ilości śliny. W gaggingu ruchacze często lapią lachociąga za uszy by jeszcze głębiej wepchnąć kutasa lub bardziej wprawionym ssaczom zatykają nos, co powoduje dokładniejsze wsysanie fiuta w głąb gardła. Gagging często uprawiany jest w pozycji w której osoba ciągnąca leży na plecach ze zwieszoną do tyłu głową a ruchacz stoi z tyłu głowy i wpycha gnata wprost do otwartego pyska.
Robienie laski jest też jednym z zarejestrowanych zawodów np. w USA. Nazywa się to Fluffer – czyli obciągacz. Najczęściej rolę fluffera pełni początkujący/początkująca aktor/-ka porno. Ich zadaniem jest podtrzymywanie twardości kutasa przy kręceniu scen analu lub stawianie śpiących kutasów przed filmem, pobudzanie aktorów, by ich kutasy nie wyglądały marnie na planie. Niejeden obciągacz rasowy marzy, by dostawać za to jeszcze kasę, niestety nie każdy może w ten sposób pracować. Obciąganie pały to czynność, która wg australijskich badań seksuologicznych jest jedną z najulubieńczysz praktyk zarówno w grupie hetero jak i homo. Często opisywane jest jako niezobowiązująca przyjemność bez konieczności szczególnych przygotowań. Koleś wyciąga kutasa a ty klękasz i ciągniesz – proste. Niektórzy tak dalece zakochani są w oralu i robieniu laski, że tworzą swoje własne glory holes w domach, czego przykładów można znaleźć mnóstwo w internecie – konta na portalach randkowych i pornoportalach.
Są jednak i tacy, którzy za nic w świecie nie wezmą kutasa do ust, bo się brzydzą. Ciekawe jest jednak to, że wśród heteroseksualnych mężczyzn aż 47% miało przynajmniej raz penisa w ustach – najczęściej z ciekawości. Tym akcentem zakończę temat, który jest niezwykle obszerny. Dlatego jeśli macie jakieś pytania czy spostrzeżenia, ciekawostki i uwagi – zapraszam do dyskusji i komentowania. Smacznego!
Od Redakcji: Autor jest specjalistą zdrowia publicznego, promocji zdrowia i edukacji zdrowotnej w zakresie profilaktyki STD oraz zachowań seksualnych. Zawodowo pracuje w swoim pierwotnym zawodzie, jako pielęgniarz. W prywatnym zakresie prowadzi badania i obserwacje seksuologiczne i zdrowotne. Ma słabość do brodatych facetów w okularach, skórzaków oraz garniturowców. Lubi sernik i kawę.