Newsletter
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco
Pętle zapakowana są w ładnie wyglądające, eleganckie, prostokątne kartonowe pudełko, które podobnie jak O(h)!-thello zaklejone jest holograficzną plombą gwarantującą oryginalność. Pętle wykonane są z przewodzącego prąd czarnego silikonu medycznego. Pętle są dość długie, a reguluje się je plastikowymi zaciskami; podłączane są do jednostki sterującej Mystim za pomocą okrągłej wtyczki. W komplecie dołączone są saszetki z żelem elektrokondukcyjnym i zwykłym lubrykantem - niestety, tak jak i w przypadku poprzednio przetestowanego pluga żel był wyschnięty do cna i w związku z tym bezużyteczny. Do zabawy używałem zwykłego lubrykantu na bazie wody (pamiętajcie, żeby do silikonowych zabawek nie używać lubrykantów silikonowych - nie dość, że będą bardzo źle przewodzić prąd, to jeszcze uszkodzą silikon zabawki).
Do zabaw testowych uzywałem jednostki sterującej MYSTIM PURE VIBES, opisanej w innym teście. Małe, czarne pudełko, zasilane jedną baterią 9 V (może pamiętacie z dzieciństwa przykładanie języka do takiej baterii?), ma trzy programy, i w każdym można regulować szerokość i częstotliwość impulsu w zakresie od 30 do 260 mikrosekund i od 2 do do 150 Hz. Natężenie, czyli intensywność dochodzi do 80 miliamperów. Wszystkie parametry można regulować płynnie pokrętłami.
Posmarowałem pętle lubrykantem i jedną założyłem tuż za żołędzią i dosyć mocno ścisnąłem plastikowym zaciskiem. Drugą założyłem na podstawę penisa, obejmując też jądra. Takie założenie powoduje przepływanie prądu przez kutasa i drażnienie jego zakończeń nerwowych. Puściłem delikatny prąd i dość szybko poczułem mrowienie tuż za łbem mojego członka, który pod wpływem takiego drażnienia dość szybko zaczął dźwigać się ku górze. Zacząłem manipulować pokrętłami, na początku na programie B - zacząłem od 2 Hz i minimalnego natężenia, ale dość szybko doszedłem do granicy bólu, którą nie bardzo umiałem sam przekroczyć. Przyniosłem z kuchni drewnianą łyżkę, zacisnąłem na niej zęby i pomyślałem, że to nie ja i przekręciłem różowe pokrętło prawie na maksa.
Zęby wbiły mi się w trzonek łyżki, zacząłem jęczeć i szamotać się - jednostka sterująca wypadłą mi z rąk i było tylko gorzej. Kutas opadł i zaczął z niego cieknąć preejakulat. Brzmi źle, ale jak piszę te słowa, to staje mi na wspomnienie tej zabawy. Dla urozmaicenia dołączyłem elektrodę analną O(h)!-thello, i teraz już bawiłem się bez ekscesów, drażniąc członka różnej długości i szerokości falami. Nieco zmieniłęm ułożenie elektrod, i tę, która założona była wokół podstawy penisa i jąder założyłem na dół członka. Ponieważ moim głównym organem seksualnym jest odbyt, czułem ciągły niedosyt stymulacji. Wpadłem na pomysł, że można jedną pętlę złożyć na pół i wcisnąć w pupę, wtedy prąd będzie płynął przez prostatę. Jak pomyślałem, tak też zrobiłem - wrażenie było niesamowite, a doznania dużo silniejsze, niż w wypadku dedykowanej sondy analnej. Wszystkie impulsy czuć było wyraźniej, co jest niewątpliwą zaletą, ale też skupione były na mniejszym obszarze, co - w zależności od tego, co chce się osiągnąć - może być korzystne lub nie. Bardzo przyjemne efekty dawał program M. Zastanawiam się, jak te elektrody sprawowałyby się z bardziej zaawansowaną jednostką sterującą. Dla dopełnienia i urozmaicenia zabawy, mając jedną pętlę w dziurze, drugą założyłem wokół jajek. Też przyjemnie. Jedyne, czego nie odważyłem się zrobić, to wepchnąć elektropętlę w cewkę moczową. TO mógłby być odjazd. Gdybym miał związane ręce i ktoś zrobiłby to za mnie, pewnie bym jakoś bardzo nie protestował - co najwyżej wrzeszczał.
Chcąc krótko podsumować, musiałbym napisać, że pętle elektrostymulacyjne MYSTIM RODEO ROBIN są zdecydowanie fajną zabawką. Właściwie nawet podstawową w tego typu zabawach. Nawet mimo żelu w saszetkach (wyschniętego) mogę dać 10/10. Jedynym mankamentem jest to, że do tego urządzenia nie jest doczepiony jakiś facet, który mógłby dokręcić regulatory do oporu - ja takiego w czasie testowania pod ręką nie miałem, a pomogłoby to bardzo w zbadaniu pełnego zakresu możliwości tych pętli.
Testował Irek
Tym razem w nasze ręce do testów trafił wibrator. Nie jakiś zwykły wibrator, ale elektro wibrator ...
Zaczniemy od podstawowej uwagi na temat elektroseksu. Po pierwsze, to droga zabawa, zwłaszcza na początku, gdy trzeba zainwestować sporą sumę, by zakupić podstawowy i niezbędny do zabawy towar....
Tym razem do testowania wpadł w nasze ręce sprzęt do elektro stymulacji EM-60M Flick. Obaj lubimy elektryzujące zabawy, dlatego była to...