The Curve

Deklaruję się jako 100% pasyw, chciałem więc sprawdzić, czy da się osiągnąć satysfakcję seksualną (czyli orgazm) zupełnie bez używania kutasa. Zazwyczaj przy użyciu zabawek czy partnera jakoś mi się to udaje, choć niewątpliwie umiejętne operowanie zabawkami w dziurze jest bardziej efektywne. Żeby taki test przeprowadzić, niezbędne jest zablokowanie jakiegokolwiek dostępu do penisa. 

Do testowania dostałem Pas Cnoty The Curve. Jest to nieco większy brat popularnego CB-6000. Zestaw składa się z klatki na penisa, pięciu niepełnych ringów w różnych rozmiarach, dwuelementowego łuku zamykającego ringa oraz prowadnic łączących ringa z klatką. Prowadnice mają trzy różnej wielkości nakładki dystansowe, pozwalające regulować odległość od ringa do klatki, a zatem wielkość szczeliny, przez którą przechodzi moszna. W zestawie mamy jeszcze mosiężną kłódkę i pięć plastikowych kłódek jednorazowych oraz malutką tubkę z żelem silikonowym. Wszystko mieści się w zasuwanym suwakiem czarnym futerale. Klatka jest wykonana z przeźroczystego poliwęglanu, przyjemnego w dotyku i z wszystkimi możliwymi krawędziami idealnie pozaokrąglanymi. Ma szereg podłużnych nacięć ułatwiających wentylację i mycie.

Przed testem bałem się, że w zakończeniach szczelin wentylacyjnych ciało będzie się  klinowało. Wszystko jest na szczęście tak pozaokrąglane i wyprofilowane, że noszenie The Curve jest niemal nieodczuwalne. Przed założeniem należy zarówno ringa od strony ciała, jak i samą klatkę wewnątrz nasmarować żelem, najlepiej silikonowym, co uchroni przed obtarciami. Przy zamykaniu ringa dwoma pół-łukowymi elementami trzeba uważać, żeby nie przyszczypnąć skóry. To w zasadzie jedyny moment, w którym może wystąpić jakiś dyskomfort. Ja dodatkowo przed założeniem dokładnie ogoliłem mosznę i kutasa, choć widzę teraz, że nie było to niezbędne.

Bardzo ważne jest właściwe dopasowanie ringa i nakładki dystansowej. Zbyt luźne mogą powodować zsuwanie się całości, a zbyt ciasne utrudniać krążenie, co teoretycznie może się bardzo źle skończyć. Należy zacząć dobieranie rozmiarów od elementów najbardziej luźnych i stopniowo je zacieśniać. Klatka po założeniu wydaje się dość duża i jeśli nosi się dość obcisłe spodnie, to na początku nieco przeszkadza. The Curve jest wygięty silnie ku dołowi i przy siadaniu na twardym siedzeniu słychać charakterystyczne stuknięcie, do tego trzeba się przyzwyczaić, aczkolwiek moim zdaniem to minus urządzenia.

Po założeniu klatki nie ma żadnych możliwości dotknięcia członka. Szczeliny wentylacyjne są na tyle wąskie, że nie da się tam włożyć palca, więc po zatrzaśnięciu kłódki należy zająć się swoją dziurą. Dotychczas nie miałem problemów z osiąganiem orgazmów analnych, ale po założeniu klatki okazało się, że nie jestem w stanie. W normalnej sytuacji, jeśli nie trzepię konia w czasie penetracji, to mój kutas zawsze odbiera jakieś bodźce, ociera się o uda lub o ubranie. Po założeniu The Curvew zasadzie odcina się od jakichkolwiek bodźców. Bez pasa cnoty półgodzinne wbijanie się na duże gumowe dildo dawno doprowadziłoby mnie do orgazmu, a tu tylko wyciekał pre-ejakulat, a napalenie rosło. Pełna erekcja nie jest możliwa, napęczniały kutas przeciska się przez szczeliny wentylacyjne i jest to nawet dość przyjemne uczucie. Poranna erekcja, kiedy sztywnieje nieco bardziej jest trochę bolesna, ale podobno można się przyzwyczaić.

Nie mogąc sam dopchać się do orgazmu pomyślałem, że może ktoś mi pomoże. W okresie testowania byłem w Paryżu, więc wybrałem się do Bar L'impact, baru dla naturystów, gdzie szybko można znaleźć odpowiednich partnerów do zabawy. W barze ubrany byłem tylko w klatkę i buty, co budziło duże zainteresowanie. Wielu facetów oglądało i dotykało, pytali też, jak długo ją noszę (to była trzecia doba, a moja frustracja sięgała zenitu). Przez noc miałem pięciu partnerów (zapewne więcej, niż miałbym normalnie w takiej sytuacji) i żaden nie dopchnął mnie do orgazmu (mimo, że jeden rozmiarowo był na granicy moich możliwości). Zupełnie niesamowite uczucie, bo zarówno w czasie stosunku, jak i obserwowania pieprzących się kolesi masuję się zupełnie bezwiednie, a tutaj jest to kompletnie niemożliwe. Na pieska wszystko przebiega dobrze, ale jeśli aktyw jest trochę grubszy i leży się na plecach, to partner może nieprzyjemnie przyciskać klatkę swoim brzuchem. Czterech kolejnych partnerów następnego wieczoru również nie uwolniło mnie od ciśnienia, przy ostatnim więc rozerwałem plastikową kłódkę i spuściłem się przy ściąganiu pasa cnoty.

W czasie noszenia The Curve istotna jest też higiena. Nie da się oddawać moczu bez rozbryzgu, trzeba więc robić to na siedząco. Klatka po sikaniu jest zachlapana, trzeba ją wysuszyć papierem toaletowym albo bawełnianymi płatkami. Mycie kutasa pod silnym strumieniem wody w czasie kąpieli nie nastręcza problemów. Jednak przy doborze zbyt dużego ringa, po namydleniu kutasa możliwe jest jego wyciągnięcie górą - jeśli chcemy założyć urządzenie komuś, to trzeba na to zwrócić uwagę, żeby nie mógł się uwolnić.

The Curve to bardzo fajna klatka cnoty, choć na mnie chyba zbyt duża - pozwala na pęcznienie kutasa i jest chwilami widoczna przez spodnie. Gdzieś czytałem, że prawidłowe dobieranie klatki cnoty polega na wybraniu takiej, która ma dokładnie długość sflaczałego członka, co zapobiega jakiemukolwiek podnieceniu. Noszenie klatki zapewne wpływa też na zachowania seksualne, bo człowiek usiłuje się jakoś rozładować i staje się mniej wybredny w doborze partnerów. To może być plus, ale też minus. W sumie mogę odjąć punkty za rozmiar/krzywiznę, które powodują, że klatka przez spodnie (szczególnie np. garniturowe) pozostaje widoczna. Za kilka tygodni mógłbym ją zmienić, bo będę próbował pobić swój czterodniowy rekord noszenia.

PLUSY

  • trwała (poliwęglan)
  • absolutna izolacja od bodźców zewnętrznych
  • otwory do utrzymania higieny

MINUSY

  • dość znaczna krzywizna


Ogólona ocena: 8/10

Testował Irek