piFFko 2018

Kolejne Folsom Europe za nami. I szóste piFFko także. Jak zwykle Berlin przyciągnął tysiące miłośników różnych fetyszy. Fuggerstrasse po raz kolejny zamieniło się w aleję gwiazd, na której krocząc dumnie można było nie tylko spotkać starych znajomych ale i zapoznać nowych. Ulica tętniła życiem cały dzień, stoiska były oblegane (chyba najbardziej Mister BBOXER), sprzedawano grube kiełbachy, steki a piwo lało się złotymi strugami.

Szóste polskie piFFko po raz drugi organizowane w kultowym klubie Mutschamnn's ściągnęło w tym roku większą liczbę Polaków choć oczywiście nie zabrakło gości zagranicznych. Dołączyło do nas grono tytularnych Misterów: Massimo MR Italy 2014, Daniel - ML Czech Republik 2014, Kamil - MF Poland 2016, Maciej - ML Poland 2016,  Michał - MR Poland 2017, Denis - MR Russia 2018, Sam - MR France 2018, Jorge - MR Spain 2018, Kamil - MR Poland 2018, Michael - MR Europe, Jeffrey - MIR19 , Michał - MIR21. Bawiliśmy się przednio a Fundacja REFFORM z pomocą Kamila - Ambasadora programu The NestMichała - MIR21, jedno z pomysłodawców programu, zebrało datki na prowadzenie tego jakże ważnego programu.

Uczestnicy losowali upominki i korzystali z tradycyjnego piwka fundowanego przez refform.pl . W imieniu reFForm Fetish Store wszystkim obecnym serdecznie dziękuję za przybycie na piFFko i za wspaniałą integrację. Widzimy się 14 września 2019 roku w Mutschmann's. /-/ Robert Strzelecki PS. Poniżej zamieszczamy felieton Macieja Chojnackiego (Mister Leather Poland 2016) nakreślający ciekawy folsomowy wątek fetyszu i lansu, przyjaźni trwałych i tych na jedną noc. Zapraszamy do lektury.

Quo vadis zboq

Pociąg powrotny zamiast ukołysać głowę do relaksującej drzemki wręcz pobudził wspomnienia minionego weekendu. Wracały ciągle, jak flashback obrazki z FOLSOM EUROPE 2018. I poczucie, że to było jakby po raz kolejny oglądanie tego samego odcinka MODY NA SUKCES: "Czy Brooke znowu zaliczy 150 kolesi w ten weekend i czy Bridge da rade sprostać całej grupowce gotowych na wszystko kolesi"???

Prinzkrecht – powitanie

W piątek po przyjeździe obowiązek piwa w kultowym Prinzkrechtcie. Tłum, jak zawsze, nie zawiódł. Przepchnąć się do wejścia już było bliskie cudom jasnogórskim a zakup alkoholu to już prawdziwe było szczytowanie. Seria uścisków, całusów, okrzyków radości, bo spotkało się kogoś po roku i znowu uściski i całusy ...  Stare, dobre FOLSOM! To tu można poćwiczyć swoje techniki w small-talk, bo są niezwykle potrzebne. Jak się później okazuje te uściski i gesty szalonej radości, to też takie przebranie na FOLSOM. Tak trzeba - nie inaczej, niewiele cię obchodzi ten człowiek, który wisiał przed chwila na szyi. Tyle tylko wiesz o nim, że w zeszłym roku Ci obciągał gdzieś w piwnicy. A jak ma na imię? To już nie istotne. Nagle z żartu zasiana została mi w głowie jedna myśl - po takim "przecałowaniu" połowy jednego klubu, to w istocie masz całe FOLSOM na twarzy. Wymiana płynów następuje lawinowo. Od ust do ust, od ust do kutasa, od kutasa do dupy a potem w druga stronę ... To płynie jak Wisła podczas roztopów: szeroko i rzęsiście ... Tak przez cały weekend. Listeryna idzie w ruch.

Sztrasenfest

W sobotę na "sztrasen feście" zajęliśmy dobrze upatrzone miejsce, siedliśmy zaopatrzeni w piwo lekko na uboczu a jednak w centrum, gdzie pod nogami główna aorta lansu ulicznego przepływa swobodnie (wspomniałem już o Wiśle?) całusy okrzyki i uściski, czyli nie wszyscy jeszcze się wczoraj spotkali na nocnych imprezach w klubach, hotelach, czy apartamentach. Tu fetysz zaczyna przybierać niepokojące kształty. Na ulicy dominują przedziwne wariacje na temat klasyki fetyszu: królewny w ogromnych kołnierzach, królowie w koronach, supermana też można spotkać oraz puppy spidermana. Są żywe galerie sztuki oraz na gęsto obrandowane w logo Louis Vuitton skórzane gear’y - bo niby dlaczego by nie przypominać damskiej torebki?

Puszyste ogony błękitnych lisów, pieski, które chwile wcześniej wyładowały z planu Star Treak’a, niektóre musiały to robić w pośpiechu, bo zabrały tylko japonki z H&M-u na nogi. Ja sam na sobie uniform pilota samolotu MIG26 wyglądam, jak z filmu ALIEN. Tam, gdzie niedawno był fetysz dziś już trochę coś na kształt cyrku czy teatru. Teraz do głosu dochodzi fashion i zaskoczenie, klasyczna czerń zastąpiona zostaje przez kwaśną zieleń i wszechobecny róż. Nie można być niewidocznym w tym tłumie. To trochę tak, jakby każdy krzyczał: "TU JESTEM, TU MNIE RUCHAJ". Sumując te krzyki w tłumie, to hałas jest nie do zniesienia i wręcz jak wycie głodującego stada.

piFFko

Po południu zbieramy się w Mutschmann’s w klubie, który otworzył swoje wciąż nieprzewietrzone ramiona na polskie tradycje piFFko ... Całus, całus, całus … Eh, całus. Miło widzieć, że pośród znajomych są nowe twarze. W całym tym tyglu mieszanki, tutaj można poczuć w końcu sens tego, czym dla mnie grupa ludzi związana z fetyszem jest. Plany, projekty,  zbiórka datków ... The Nest, nad którym pracowaliśmy staje się prawdziwym gniazdem, w którym połamane głowy i popękane serca będą mogły znaleźć spokój.

Clubbing

Wieczorem ruszamy do klubu. Staram się już unikać tych konwenansów przyodzianych na weekend, całusy i uściski zaczynają mnie mierzić. Kogo i w co całowałeś przed chwilą, kogo i po czym macałeś wyciągnięta do mnie ręką? Nie żebym był bez winy ale wyobraźnia wyolbrzymia wszystko. Po paru godzinach w klubie już jest tłoczno, tłum przepływa od baru do toalety i od toalety do piwnic gdzie w mrokach rozpoczęła się zabawa. No i pojawiają się zombie. Stają gdzie popadnie z niewidzącym wzrokiem łapią ofiarę na oślep. Niezaspokojenie zombiego apetytu jest ogromne. Na kolanach czy z wypięta dupa jęcząc o więcej ...

Dragi trzepią z siłą wodospadu (wspominałem już o Wiśle?) i nagle kolejna obserwacja. Nigdzie nie ma kondomów i w tym, i w tym, i w tamtym klubie. JAK TO? Pamiętam, jak to podczas imprez oficjalnych mówi się skandując hasła o zabezpieczeniach, o prewencji a teraz tak podstawowa rzecz jak kondomy w klubach, w których miejsca do zabawy, to podstawa NIE ISTNIEJĄ. Przeprowadziłem własne poszukiwania ...SĄ....TRZEBA TYLKO ZNALEŹĆ SZATNIARZA Z DOLEJ SZATNI I POPROSIĆ GO, A ON SPOD LADY WYCIĄGNIE SKĄPA MISECZKĘ Z PAROMA GUMAMI ... super ... Czas do domu.

Niedzielne śniadanie

W niedziele śniadanie ze znajomymi, to  jeden z najprzyjemniejszych momentów. Grupa ludzi, która się lubi i nie trzeba się już znowu całować. Żarty, śmiechy i kawa. Potem leniwe lekko skacowane, ciąganie się noga za nogą po okolicy. Pytania o plany na kolejną imprezę i plany już na przyszłoroczny FOLSOM. I deklaracje, że trzeba jednak tam a nie tu i że może dłużej, bo warto jednak coś więcej zobaczyć niż tylko jedno skrzyżowanie w tym ogromnym mieście. I znowu refleksja ... Ciekawe ile osób nie przyjedzie za rok, bo okaże się, że konsekwencje tegorocznego FOLSOM już nie pozwolą, ciekawe ile świeżego mięsa najedzie, by zaktualizować swoje bazy wirusów? A ciekawe ile osób stwierdzi, że jednak "MODA NA SUKCES" po raz kolejny jest już nie do zniesienia.


Tekst: M. Chojnacki