Piss

Encyklopedycznych czy para-encyklopedycznych definicji pissingu są dziesiątki. Na przykład taka (Wikipedia):

"Pissing lub urofilia, w której kontakt z moczem partnera jest źródłem podniecenia seksualnego. Fetyszem może być oddawanie moczu na partnera, wąchanie go, dotykanie, oblewanie się nim, wydalenie do narządów płciowych czy odbytnicy. Najczęściej połączona z dominacją jednego partnera nad drugim. Urofilia ma rysy masochistyczne."

Pissing w praktykach seksu gejowskiego to nic innego jak zabawy moczem - i tu powstaje szereg wariacji na temat: kto, kogo, gdzie, jak i dlaczego?

Kto / kogo olewa?

Zacznijmy od kto/kogo - nieprzygotowanie na piss jest mało sympatyczne a zatem zaleca się jednak uzgodnienie tej praktyki z partnerem. Mocz z tak zwanego pierwszego spustu jest nie tylko mało smaczny ale i ma bardzo mocny, mocznikowy zapach a mocznik w dużych stężeniach jest toksyczny. Nie każdy to umie znieść i nie każdy jest na to gotowy. Zatem przygotowanie się do pissu jest konieczne. Zazwyczaj najlepsze zabawy zaczynają się po 2-3 piwach, gdy mocznika już nie czuć i gdy strumień jest większy.

Gdzie lać?

Jak już wiemy, że chcemy i mamy z kim to pytanie gdzie (gdzie lać, ma się rozumieć)? No, cóż ile dziur tyle pomysłów... w usta i do odbytu, to jasne. Może być bezpośrednio lub przez wymyślne lejki, wlewy doodbytnicze, rurki i kneble.

Jak? No pewno, że czasem trzeba do pissu pasywa zmusić - daje to większą przyjemność obu stronom zabawy, a potem lać cały mocz lub tylko część i bawić się nim na ile jest ochota. Ważne chyba, by go nie zabrakło, a więc nawadnianie i piwko chyba jednak najlepsze.

A dlaczego to robić?

Bo to cholernie przyjemne, a niektórzy z przekory mówią, że nawet zdrowe (urynoterapia jest znana od dawana).