Pociag

Pociąg i coming out Grzesia M.

Rzeczownik pociąg ma wiele konotacji, prawda? Prawda, ale dla przekory nie będziemy się zajmować w ogóle pociągiem seksualnym (sic!) i nie będziemy w ogóle go omawiać z definicji i uzmysławiać, że jakie to piękne go mieć. Popiszemy trochę o pociągu na szynach. O tym, jaki może być przydatny, a czasem nieodzowny. Linie kolejowe wszelkiej maści dbają o to, aby pociąg zaoferował nam wszelkie wygody. Zwłaszcza, że właśnie mamy na oku kolesia i jest szansa nie tylko na wymianę adresów mailowych czy numerów telefonów.

Pociąg na szynach, zwłaszcza w Polsce, ma to do siebie, że jedzie wolno. By pokonać trasę z jednej dużej aglomeracji do drugiej upływa kilka godzin. Zazwyczaj od dwóch do dziesięciu. Jest to za mało czasu na poważny związek (tj. taki, że niby kolacja, świece, marzenia, wspólne wakacje) ale już wystarczająco, by się coś przydarzyło. Na przykład nieplanowana randka połączoną z konsumpcją. Do takiej mniej więcej sytuacji przyznał się w 2013 roku Grzegorz M. na łamach jednego z portali. Opisywał zdarzenie sprzed lat. Aktorzy tego dramatu goterski to: On - 19 lat, młody dziennikarz z perspektywami oraz Ona -  przed 30-stką, kochająca żona, która dopiero co czule pożegnała męża na peronie. Miejsce: przedział pociągu relacji Gdynia - Kraków. Akcja: siedzieli w przedziale razem i stało się. Czyli, że się przydarza.

Pociąg stwarza kilka sporo okazji do seksu i powinien za to otrzymać seksualną nagrodę Nobla. 

  • Po pierwsze - różnorodność kolesi w tymże: od dresów, po garniturowców i mundurowych.
  • Po drugie - hałas pociągu (mimo wszystko większość hałasuje niemiłosiernie) więc łatwo ukryć ewentualne och-y o ach-y.
  • Po trzecie - toalety zamykane i na tyle obszerne, by przynajmniej zrobić kolesiowi laskę aprzecież zdarza się akcja bardziej konkretna (odhaczone!).
  • Po czwarte - przedziały mają firanki i system zamykania (tu trzeba wiedzieć jak to zrobić bez odpowiedniego klucza, ale można, sprawdzone!).
  • Po piąte - nuda, nuda, nuda. Nuda sprzyja wymyślaniu.
  • Po szóste - nic tak nie podnieci, jak koleś na przeciwko w obcisłych dresach, z dużym kroczem. Jak uśnie na chwilę, zacznie mu kutas stawać, bo jedziemy i jest patataj, patataj i tak jak po jeździe na rowerze po prostu kutas staje.
  • Po siódme - seks w przedziale podnieca jeszcze bardziej, bo jak ktoś będzie się zbliżał na korytarzu to trzeba na chwilę przestać. Pierzpru dodaje fakt, że do przedziału moze wejść konduktor. Czasem nawet znajomy konduktor! I jazda dalej już w trójkącie. 
  • Po ósme - można wyrwać ciacho na korytarzu przez podryw na "look" i masowanie krocza. Taki mały teatrzyk. Jak jest branżowy, skorzysta. Jak nie - trudno. Założymy się, że i będzie opowiadał znajomym, że miał branie ale on to nie pedał.
  • Po dziewiąte - po seksie, niezobowiązującym seksie zawsze można pójść na piwko lub kawę do wagonu restauracyjnego i chwilę porozmawiać. To dla odważnych, bo może grozić rozwinięciem znajomości.
  • Po dziesiąte - zajebiście się po prostu jedzie i patrzy na polskie krajobrazy.

Uwaga: w Regulaminie przewozu osób, rzeczy i zwierząt przez spółkę PKP Intercity SA znaleźliśmy paragraf 3, punkt  2, podpunkt 16, który koresponduje z odpowiednimi przepisami kodeksu wykroczeń, a dokładniej z artykułem 51, paragraf 1 oraz paragrafem 140 tegoż kodeksu.  

P.S. Akcja pociągowa zaczyna się także często już na peronach. Niestety szczytowanie może zakończyć się mandatem, tak jak spotkało to 35-letniego Marcina z Sandomierza i 51-letniego Waldemar bez stałego miejsca zamieszkania. O zdarzeniu doniosło jak donosi krakowskie naszemiasto.pl .