Newsletter
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco
Człowiek ma najróżniejsze problemy i choć często wspólne, dla każdego mają inny wymiar. Szczęśliwość sytuacyjna polega na tym, że większość problemów da się rozwiązać. Tyle tylko, że te łóżkowe – to temat drażliwy i czasami bardzo poważny. Dzisiaj opowiadamy czy nuda w łóżku to jedyny powód, że ruchanie się skończyło i co wiąże się z seksualnym celibatem. Na nudę w łóżku sposobów są tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy. W katalogu znanych praktyk - od uwodzicielskich igraszek, poprzez wspólne działania (np. coraz bardziej popularna zabawa w odlew kutasa partnera), aż do przejmowania inicjatywy i wręcz zmuszania partnera do nastawienia dupy (co podoba się zawsze krnąbrnym niewolnikom). Tyle tylko, że czasami, choćby się jedna strona starała nie wiem jak bardzo, druga nie wykaże jakiegokolwiek zainteresowania. Powodów może być sporo.
Coś się zaczyna i kończy – uwielbienie i słabość do partnera również. Im więcej mija dni, tygodni, miesięcy - tym bardziej przekonujemy się, że mamy własne potrzeby, również seksualne. Zdarza się przy tym, że partner przestaje podniecać, że coś w nim staje się odrażającego. Praktycy radzą, żeby w takich przypadkach komunikować jasno swoje obiekcje. Jeśli nie, to najlepiej zakończyć układ i nie uprzykrzać życia zarówno sobie, jak i partnerowi. Oczywiście przypadki, w których z własnymi relacjami nie robimy absolutnie nic, wcale nie należą do rzadkości. W takich sytuacjach jeden z partnerów, lub obaj szukają seksu poza związkiem, to rodzi konflikty, a sam związek prędzej, czy później się rozpada.
- Komunikacja to podstawa! Jeżeli przemilczysz temat uznając, że samemu się rozwiąże…to spodziewaj się odpowiednich konsekwencji w swoim czasie! - przestrzega Mężczyzna z wyobraźnią na blogu Male Men. W ślad za Mężczyzną z wyobraźnią przywołajmy przy tej okazji Abrahama Maslowa, który opisał własną teorie psychologiczną pod nazwą „Hierarchia potrzeb” w roku 1943 w artykule „Teoria motywacji człowieka” w naukowym czasopiśmie „Psychological Review”. Następnie Maslow dołączył do teorii obserwacje dotyczące wrodzonej ludzkiej ciekawości.
- Hierarchia potrzeb Maslowa jest często przedstawiona w kształcie piramidy. - opowiada Wikipedia. - Na niższych poziomach znajdują się największe i najbardziej podstawowe potrzeby. Na najwyższym poziomie jest potrzeba samorealizacji. Piramida stała się faktycznie sposobem do reprezentacji hierarchii. Potrzeby fizjologiczne stanowią filar piramidy. Niezaspokojone blokują wszystkie pozostałe rodzaje potrzeb, co skutkuje tym, że wszelkie działania człowieka są nakierowane tylko i wyłącznie na pierwotne instynkty.
A do takich właśnie należy seks.
- Dwadzieścia lat temu na obniżenie libido lub zanik popędu płciowego skarżyli z reguły mężczyźni około sześćdziesiątki. - pisze Medonet. - Dziś z podobną skargą odwiedzają gabinet seksuologa nawet trzydziestolatki! Zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Według statystyk problemy z seksem nękają aż 70 proc. osób, cierpiących na depresję, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Zdarza się wręcz, że pacjent idzie do seksuologa, skarżąc się na zanik libido, a seksuolog odsyła go do… psychiatry! Spadek libido jest bowiem często jednym z pierwszych sygnałów depresji.
Wiele środków farmakologicznych poprzez ich oddziaływanie na neuroprzekaźniki bądź hormony również ma wpływ na męskie libido. Do takich środków należą np. antydepresanty, których przyjmowanie ma modyfikować działanie neuroprzekaźników w mózgu. Wpływają na przykład na uwalnianie serotoniny, zwanej hormonem szczęścia, jak również neuroprzekaźników: noradrenaliny, dopaminy i acetylocholiny. Wiele z tych środków podwyższa również stężenie serotoniny i noradrenaliny w mózgu. I choć z czasem objawy np. depresji u wielu osób mijają, dzieje się tak kosztem spadku podniecenia.
- Psychiatra zaczyna leczenie, włączając leki przeciwdepresyjne, które skutecznie – choć dopiero po jakimś czasie – poprawiają nastrój chorego. Jednak obserwuje on z zaniepokojeniem, że… libido nie wraca. Dzieje się tak dlatego, że leki, stosowane w leczeniu depresji, takie jak np. paxil czy zoloft, u ponad 60 proc. przyjmujących je pacjentów powodują mniejszy apetyt na seks. Obniżeniu libido towarzyszą też trudności w osiągnięciu orgazmu. Amerykańskie badania wykazały, że na 6 tys. mężczyzn, leczonych antydepresantami, aż dwie trzecie miało zaburzenia na tle seksualnym: słabsze pożądanie i problemy z osiągnięciem satysfakcji ze współżycia.
- Zacząłem brać antydepresanty i odczułem, że moje życie seksualne się skończyło. - mówi Marcel (31 l.) - Próbowałem bić konia na wszystkie sposoby – zapomnij! Zero erekcji! Dildo załadowane w dupę? Co ty! Zero odczuć! Tak jakby ci odcięli dupę! Że już nie wspomnę o swoim partnerze… Minę miał nietęgą. Był przekonany, że przestał mnie podniecać, a później nawet podejrzewał, że go zdradzam! Same problemy!
Choroba to niczyj wybór i w takich przypadkach najlepiej mówić partnerowi prawdę. Leków nie przepisano bez powodów, więc i nie należy ich odstawiać na własną rękę. Przy środkach antydepresyjnych problematyczne jest również zmniejszenie ustalonej przez lekarza dawki, może to bowiem prowadzić do nawrotu choroby.
- 5 godzin snu na dobę i zmęczenie zapijane kolejną kawą lub napojem energetycznym? Wiecznie dzwoniący telefon komórkowy i sprawy, które priorytet realizacji z datą "na wczoraj? W dzisiejszych czasach większość z nas cierpi na chroniczne zmęczenie, dlatego tak ważna jest odpowiednia ilość godzin snu na dobę (optymalnie 7-8 godzin) oraz tzw. higiena snu. - poucza portal polki.pl - Kiedy będziesz rześki i wypoczęty, łóżko z pewnością przestanie ci się kojarzyć włącznie z miejscem, na które padasz wykończony po całym dniu ciężkiej pracy.
Stres natomiast zajmuje najwyższą możliwą pozycję, jeśli chodzi o wrogów libido. Bo jak skoncentrować się na seksie i czerpać z niego przyjemność, jeśli w głowie pulsuje mozaika problemów, z którymi musimy się mierzyć każdego dnia? Specjaliści twierdzą, że nadmiar stresu negatywnie wpływa na gospodarkę hormonalną. Może to skutkować obniżeniem poziomu testosteronu i estrogenu, odpowiedzialnych za ochotę na seks. Dlatego tak ważne jest, żeby odnaleźć odpowiedni dla siebie sposób odpoczynku. Masaż, joga, muzyka relaksacyjna, spacer, ciepła kąpiel - wybór jest szeroki, zatem najpierw relaks, a później…
Pisaliśmy ostatnio dość szeroko o męskim hormonie zwanym testosteronem. Obok wielu czynników warunkujących szczęśliwe i udane życie seksualne to właśnie on sprawia, że mamy na igraszki ochotę, lub wręcz przeciwnie – żadną siłą nie udaje się postawić kutasa na baczność. Z testosteronem jest tak, że nie da się zacisnąć zwieraczy i po prostu chcieć mieć go więcej. U zdrowych ludzi w grę wchodzi w zasadzie tylko suplementacja w formie pigułek, plastrów, żelu, a nawet depo-zastrzyków, podawanych raz na kilka miesięcy i wchłanianych przez organizm przez dłuższy czas. Powszechnie uważa się, że iniekcja jest najskuteczniejsza, choć to może rodzić problemy. Mówi się, że lekarze kuracje „teściem” przepisują dosyć niechętnie.
No pewnie, że tak! Przyczyn może być całe mnóstwo: alkohol, nierozwiązane problemy w związku, czy nawet brak intymnej atmosfery. Spokojnie, z wieloma przyczynami da się walczyć, aż do ich całkowitego wyeliminowania. Problemy są po to, żeby je rozwiązywać, alkohol da się odstawić, a intymną atmosferę zapewnić. Działanie farmaceutyków trzeba natomiast po prostu przeczekać. Temat wspomagaczy – ziołowych i chemicznych preparatów oraz afrodyzjaków poruszaliśmy już w poprzednich artykułach. Tym razem ograniczmy się więc do dwóch stwierdzeń. Po pierwsze: o sprawność seksualną należy dbać, tak samo jak o zdrowie i relacje w związku. Po drugie: pamiętać należy, że żaden fetysz, ani gadżet erotyczny nie przyda się na nic, jeśli nie będziemy się czuć komfortowo. Bo przecież największy fun jest wówczas, kiedy jesteśmy zrelaksowani, wypoczęci, kiedy czas nas nie goni, a kutas stoi, a dupa czeka.
fot. tumblr.com, infografika: http://szczerydobolu.pl/brak-seksu-ona-on-nie-chce-sie-kochac/