Sport Fucker Plug

Do testowania otrzymałem korek analny Sport Fucker Thunder. Wykonany jest z silikonu i można go dostać w trzech kolorach: niebieskim, czarnym i czerwonym. Ja dostałem czerwony, zapakowany w srebrną torebkę strunową. Plug ma prawie 11,5 cm długości, pięciocentymetrową szyjkę i jajowatego "pluga zasadniczego" o średnicy 47 mm (czyli prawie 15 cm obwodu). Sednem - i w przenośni, i dosłownie - jest ruchomy środek pluga i jest skonstruowany na zasadzie matrioszki. W środku ma dwa ruchome elementy (jeden w drugim), których zadaniem jest masowanie prostaty przy jakichkolwiek ruchach. Drugi koniec pluga to anatomicznie ukształtowany poprzeczny kawałek silikonu, z jednej strony szerszy, z drugiej węższy, tak, by dobrze leżał w rowie. Trzonek pluga jest bardzo giętki. Całość wykonana jest z silikonu klasy medycznej, przez co przy używaniu trzeba pamiętać o niestosowaniu poślizgu silikonowego, bo inaczej zabawka się zniszczy.

Doskonale wali się konia z plugiem Sport Fucker Thunder w odbycie. Po kilkugodzinnym noszeniu spust jest bardzo obfity, prawdopodobnie dlatego, że główka zatyczki masuje prostatę. Do tego sam plug powoduje nieustanny pół wzwód i potrzebę spustu – dwukrotnie musiałem sobie strzepać w pracy – raz w kiblu, a raz pod biurkiem, jak wszyscy wyszli z biura. Próba wyciągnięcia pluga po orgazmie jest trudna i nieprzyjemna – należy albo zaczekać, albo próbować wyciągnąć na siłę – czego nie polecam, ale co kto lubi. Można też rozluźnić zwieracze strumieniem ciepłej wody. Ja wypróbowałem wszystkich wersji – natomiast przy zostawionym plugu, mimo morza wylanej spermy po jakimś czasie znów miałem plamę na majtkach.

Chciałem również sprawdzić, jak trzyma się plug po solidnym ruchaniu – opcja wypróbowana na dwa sposoby. Najpierw zostałem zerżnięty przez kolegę, po czym zatkałem się zatyczką, która gładko wepchnęła jego spermę głębiej. Trzymała się bardzo dobrze i przez kilka godzin nie pozwalała wypłynąć ładunkowi DNA, który we mnie zostawił. Następnie, po przyjściu z pracy wsiadłem na gumowego kutasa, mającego troszeczkę ponad 4 cm średnicy – mniej niż plug, ale więcej niż mój poranny kochanek. Mimo rozciąganych przez prawie godzinę zwieraczy plug utrzymał się w odbycie. Zwieracze stopniowo skurczyły się i zamknęły wokół trzonka.

Podsumowując, muszę przyznać, że Sport Fucker Thunder jest najlepszym plugiem jakiego kiedykolwiek moja dziura spotkała. Nawet jeżeli nie czułem ruchomych elementów w środku (które przy ręcznym potrząsaniu plugiem i słychać i czuć), to jest bardzo wygodny w noszeniu, daje się go nosić naprawdę długo (daje się go też bez problemu zostawić na noc), a giętki trzonek sprawia, ze nawet duża intensywność ruchów (przy sporcie czy pracy) nie powoduje bólu czy dyskomfortu. Do tego jego średnica bardzo mi odpowiada, z zabawkami większymi miewam problemy, choć początkującemu może być ciężko wsadzić sobie zatyczkę tej wielkości.

Na miejscu producenta pomyślałbym o jakimś usprawnieniu tak, żeby elementy w środku były bardziej ruchome i bardziej je było czuć. Sport Fucker Thunder jest zajebistą zabawką, a ma szansę na bycie jeszcze zajebistszą. Moja ocena to zdecydowane 10, choć mógłbym myśleć o 11, gdyby się dało.

PLUSY

  • wygodny w noszeniu
  • giętki trzonek
  • nie sprawia jakiegokolwiek dyskomfortu
  • cienki trzonek (dobry dla zwieracza)


MINUSY

  • elementy w środku powinny być lepiej odczuwalne

Ogólna ocena: 10/10

Testował Irek