Stronic Zwei

Nie jest to najłatwiejsza recenzja. Nie dlatego, że testowany produkt jest zły, ale wręcz przeciwnie, jest wspaniały i niesamowity. Recenzowanym produktem jest męski pulsator z Fun Factory. Dlaczego właściwie „pulsator", dlaczego „męski” i dlaczego Fun Factory będę wyjaśniał po kolei i zacznę od końca.

Nie będę przedstawiać firmy FunFactory, ponieważ nie jest to celem tej recenzji, wspomnę tylko, że firma ma błyskotliwe pomysły na zabawki seksualne. Osoby zaciekawione poszukają reszty zabawek z tej firmy w reFForm lub na stronie producenta. Czas na kolejne „dlaczego”, a mianowicie „dlaczego męski”. Z czterech pulsatorów produkowanych przez Fan Factory tylko ten jest przeznaczony dla facetów. Z myślą o anatomii mężczyzn oraz miejsca gdzie się go wkłada, Pulsator Stronic Zwei posiada specjalny kształt,  tak aby podczas działania masować prostatę. Specjalne języczki na końcu „części wkładalnej” zapobiegają przed zaginięciem pulsatora w środku. W porównaniu do kilku innych zabawek seksualnych produkowanych przez Fun Factory, tego pulsatora nie zostawisz spokojnie na wannie podczas wizyty mamusi. Mimo że kształt jest ukierunkowany pod zadowolenie facetów, to ogólny wygląd daje jednoznaczne skojarzenia. I teraz odpowiedź na najważniejsze pytanie, dlaczego pulsator.

W porównaniu do innych zabawek które tylko wibrują, ta zabawka faktycznie pulsuje i to pulsuje w przód i tył. Do wyboru mamy, aż 10 poziomów pulsowania. 8 programów o zróżnicowanej częstotliwości i intensywności: od szybkich i delikatnych, aż po wolniejsze, ale za to bardziej intensywne. 2 programy o zróżnicowanej częstotliwości drgań i intensywności, zmieniające się cyklicznie, podczas działania pulsatora. Pierwszego uruchomienia dokonał mój partner. Już przy pierwszym pulsowaniu stwierdził, że dla tej zabawki to on może stać się i pasywny w seksie. Co zaskoczyło mnie i to bardzo. Moje chłopie i bycie pasywnym w analu to prawie jak śnieg w czerwcu. Zdarza się ale bardzo, bardzo rzadko. Kolejny program i coraz większa ekscytacja pulsatorem sprawiły, że przez głowę przebiegła mi myśl. Dwóch pasywków w domu i kłótnie o zabawkę, który pierwszy może z niej skorzystać. Przerażająca ta myśl była, tym bardziej, że te pierwsze testy były „na sucho”, czyli pulsator był trzymany tylko w dłoni. Mój partner nie był jedyny, który tak zareagował na pulsator.

Naszemu znajomemu aż oczka zabłysnęły kiedy dostał do ręki pulsator. Jego komentarz był bardzo dosłowny: jak dupy nie daję to z tym mógłbym się puścić. Nie wiem czy taka personifikacja pulsatora jest właściwa, ale zarówno mój partner jak również nasz znajomy aktyw, patrzą na pulsator jak na coś więcej niż zwykły gadżet seksualny. Nadmienię tylko, że nie oni jedyni zareagowali w ten sposób, co prawda jeszcze imienia mu nie nadałem, ale rozważam tę ewentualność.  Dobrze opisałem już reakcje dwóch aktywów na działanie pulsatora, czas najwyższy żeby opisać co ja czułem po jego zastosowaniu analnym, a nie tylko trzymaniu włączonego w ręce.

Nie należę do osób, na które mocno działają wibratory, wolę dilda. Przynajmniej tak było do czasu aż w naszym domu nie zamieszkał pulsator. Zwykłe drgania nie robiły na mnie jakiegoś oszałamiającego wrażenia, dlatego też z dystansem podszedłem do testowania pulsatora. Zmieniło się to diametralnie po pierwszym wsadzeniu go w dupsko. Testowanie pulsatora przeprowadziliśmy wspólnie z partnerem. On był operatorem pulsatora, tzn. wkładał i wyciągał, lub zmieniał programy. Efekt był oszałamiający. Uwielbiam orgazmy analne, a z tą zabawką nie jest trudno o właśnie taki orgazm.  Stronic cudownie pulsuje w dupsku roznosząc drgania po całym podbrzuszu i sprawiając tak dużo przyjemności. Najważniejszą rzeczą jaką zaobserwowaliśmy, to nie ograniczać ruchów pulsatora. Przy czym pisząc o ograniczaniu ruchów mam na myśli mocne trzymanie w ręku pulsatora i silne dociskanie go do środka. W takim wypadku wszystkie jego możliwe ruchy są tłumione przez rękę i opór jaki stawiają mięśnie odbytu. O niebo lepsze działanie/pulsowanie jest odczuwane jak lekko go tylko podtrzymujemy w środku lub damy mu całkowitą swobodę działania. Całkowitą swobodę działania, czyli wkładamy, włączamy program i  czekamy  na niesamowitą rozkosz jaką daje nam to pulsowanie.

Fun Factory

Zważywszy na fakt, że zabawkami interesują się nie tylko partnerzy w związkach, przeprowadziłem testy sam na sam z pulsatorem. Także i w tym przypadku jego działanie mnie nie zawiodło, choć jak wspomniałem już wcześniej sceptycznie byłem nastawiony do tego typu zabawek. Za każdym razem kiedy z nim się zabawiam uświadamiam sobie, że nie jest to zwykły wibrator tylko niezwykła pulsująca, stworzona do dawania rozkoszy zabawka. W sumie po pierwszym teście sam na sam z pulsatorem zacząłem się zastanawiać czy tak faktycznie potrzebuję faceta. W końcu tą rozkosz może mi przynieść pulsator. Przy analizowaniu tego wszystkiego przypomniało mi się hasło „I don’t need you, I have Interet” (Nie potrzebuję Cię, mam internet). Spokojnie można je parafrazować na „nie potrzebuję Cię, mam pulsator”.

Niektórzy z czytających to hasło mogą stwierdzić, że przesadzam. I pewnie nie zamieścił bym go tutaj gdyby nie było ono poparte opiniami jeszcze dwóch innych naszych znajomych, którzy na sobie sprawdzili działanie pulsatora. Spotkaliśmy się kiedyś ze znajomym na „małe co nie co”. W szczegóły nie będę się zagłębiał, bo nie o to chodzi żeby tutaj opowiadania seksualne pisać a rzeczowe recenzję. W trakcie zabawy mój partner wyjął z szuflady pulsator by pokazać go znajomemu. Po prezentacji ręcznej, czyli trzymaniu działającego w dłoni, przyszedł czas na prezentację analną. Ja ze znajomym w pozycji 69. Ja na dole on nade mną, a mój partner jako operator pulsatora znajdującego się w moim tyłku. Rozpływałem się na całego w rozkoszy, gdy usłyszałem od znajomego: „czuję jak przenoszą się drgania na Twojego kutasa, to jest niesamowite”. Potem położył dłoń na moim brzuchu. Usiadł obok, popatrzył zdumiony i rzekł: „Tutaj też czuć jak to pulsuje w Tobie. Genialne”. Wspominałem o tym zdarzeniu, gdyż ono stwierdza jak wielka jest moc skryta jest w tak małej zabawce. 

W trakcie zabaw znaleźliśmy jeszcze jedno zastosowanie dla pulsatora. Ten sposób świetnie sprawdza się na slingu lub w pozycji „na pagony”. W trakcie posuwania przez stronę aktywną, działający pulsator wsuwa się pod kutasa strony pasywnej. Aktyw może trzymać w ręce i pulsator i kutasa partnera pasywnego. Stymulacja jest dla obu stron. Pasyw ma wrażenie, że ktoś mu wali cały czas kutasa, a siła działania pulsatora przenosi się też do środka przez co i partner aktywny czuje jego działanie będąc zagłębionym w pasywie. Czyż to nie intrygujące?. UWAGA - nie trzymać mocno w ręce i nie dociskać do środka pulsatora, wtedy czuć jego pełne działanie.

PLUSY

  • aktywni mają ochotę zostać pasywni
  • działanie czuć nawet na zewnątrz
  • bardzo porządne wykonanie

MINUSY

  • cena, trochę wysoka jak na realia Polskie, ale warto.

Ogólna ocena: 8/10

Testował Rubeus77