Swiss Navy

Paczka od reFForm była jedną z tych najbardziej wyczekiwanych! Otworzyłem karton i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to mała butelka oraz to, że produkt przypomina wyglądem opakowanie wszystkim dobrze znanego żelu antybakteryjnego, co nasunęło skojarzenie sterylności, a że seks do takich nie należy było to błędne skojarzenie. Nie jest to minus aczkolwiek lepszy design przyciągnąłby na pewno uwagę klienta w większym stopniu. Jednak tutaj myślę, że możemy zastosować się do powszechnego stwierdzenia „nie ważny jest wygląd tylko to co jest w środku”.

Odpieczętowałem srebrną błonę, którą był zabezpieczony żel i wycisnąłem na grzbiet dłoni. Przezroczysta, połyskująca kropelka, w której odbija się światło. Powąchałem. Hm. Nic. Żel jest całkowicie pozbawiony zapachu, co akurat dla mnie jest osobiście minusem. Lubię pobudzać apetyt na seks zapachami. Fajny lubrykant, to moim zdaniem dość istotna sprawa czy to w łóżku czy to w indywidualnych igraszkach z „seks gadżetami”. Pobudza zmysły, ułatwia i może urozmaicić seks oralny, aczkolwiek nie rozumiem jak można nie lubić smaku ciepłego, twardego fiuta w ustach! Męskie mięsko, to podstawa! Dlatego daję dużego plusa dla żeli intymnych, które mają jakieś cytrusowe zapachy (zapachy kwaśnych owoców, w tym i cytrusów wywołują odruch bezwarunkowy pod postacią większego wydzielania śliny. Czubkiem języka postanowiłem spróbować owej kropli lubrykantu. Żel jest dosyć słodki i oczywiście jest jadalny. Wiele lubrykantów, które są jadalne ma bardzo mdły, przesłodzony smak. Taki umiarkowanie słodki w smaku będzie doskonałym dodatkiem do seksu oralnego.

Postanowiłem go przetestować razem z Dildo Boosty FUN FACTORY, które również testowałem. Otwieramy buteleczkę, wyciskamy, smarujemy dildo. Trochę słaba przyczepność. Żel spływa, ale jest to przyczyną tego, że dildo jest zrobione z silikonu a nie jakiegoś chropowatego materiału, na którym żel mógłby bez problemu pozostać. Zaczynamy zabawę z dildo. Żel zapewnia naprawdę dobre smarowanie, więc nie będzie problemu czy to ze sztucznym penisem w formie dildo czy prawdziwym męskim członkiem w formie sztywnego, ukrwionego, żylastego kutasa, który tylko sterczy szczęśliwie i czeka na to żeby zacząć posuwać jakiegoś przystojniaka!

Żel wysycha całkiem powoli, więc w trakcie zabawy wystarczyło go użyć tylko i wyłącznie jeden raz. Chciałbym jeszcze wrócić do „smarowności” lubrykantu. Jeśli spotkaliście się z jakimiś żelami na bazie silikonu, to na pewno wiecie jak dobrze on działa [ten lubrykant ma swój silikonowy odpowiednik - przyp. red.]. Chodzi mi tutaj o jego wydajność. Wystarczy kilkoma kroplami posmarować kutasa i ta mała ilość wystarczy na całkiem długie posuwanie, włącznie w finalnym, tak przez każdego z nas oczekiwanym orgazmem. To za sprawą dobrej struktury. Taki też jest Swiss Navy tyle, że nasz testowany żel nie jest szkodliwy, nie wywołuje alergii, uczuleń itp. i jest moim zdaniem w 100% jadalny.

Po całej zabawie zauważyłem jedną rzecz. Stwarza wrażenie klejącego i taki się w rzeczywistości okazał. Jest to niestety minus wielu lubrykantów dostępnych na rynku. Na szczęście rekompensuje to jego łatwa zmywalność. Wystarczy trochę wody i pozbywamy się w całości nałożonego żelu a więc nie będą przez pół dnia sklejały się nam poślady. Swiss Navy – żel wodny, jako produkt użytkowy sprawuje się nienagannie a wręcz bardzo dobrze! Mimo iż ma jakieś minusy, tak jak większość dostępnych na rynku, nadrabia to swoimi plusami, których przeważają nad moją ostateczną oceną. Polecam go każdemu z was. Począwszy od tych, którzy zabawiają się indywidualnie ze sztucznym dildo, przez tych, którzy uprawiają seks we dwóch do tych, którzy preferują „jazdę na dwa baty” albo inne grupowe techniki seksualne!

PLUSY

  • wydajny
  • łatwo zmywalny (usuwalny)
  • nie jest mdły w smaku
  • jadalny

MINUSY

  • brak zapachu/smaku (dla mnie to minus)
  • trochę się klei

Ogólna ocena: 9/10

Testował Michał Wyuzdany