U-Boot

Pierwszy U-BOOT za nami. Wynurzenie i zanurzenie przeszły bezproblemowo - goście klubu na Wilczej dopisali bardzo licznie a co najważniejsze byli to goście w różnych fetyszach (a także i nieco mniej fetyszowi). Z założenia impreza ta ma właśnie jednoczyć i integrować społeczność multifetyszową bez ograniczeń dresscodowych czy innych wymogów formalnych. Spotkania w ostatni piątek miesiąca mają stać się tradycją. Co sądzą o pierwszym spotkaniu niektórzy goście?

Jak było na imprezie inauguracyjnej U-BOOT? - pytamy Sebastiana, urodzonego fetyszystę, uczestnika Fetish Campów, częstego bywalca imprez multifetyszowych.

- Że tak powiem lokomotywa ruszyła z pełną parą, a raczej łódź odpłynęła w swój dziewicy rejs w wielkim stylu. Patrząc po frekwencji chłopaków, którzy przybyli na inaugurację jest potrzeba w narodzie takiego typu spotkania się, poznawania i integrowania. Było wiele nowych twarzy, sam chyba naliczyłem z 10 osób z czego przynajmniej z połową rozmawiałem. Wiadomo zawsze pojawia się jakieś mankamenty (jak to na debiutach), na niektóre Kamil nie mógł mieć wpływu (jak klimatyzacja), inne wystąpiły nagle (jak strajk nagłośnienia). Osobiście nie doszukałem się więcej jakiś poważniejszych problemów. Reasumując jestem bardzo na tak po pierwszym spotkaniu na pokładzie U-Boot’a, czekam już na kolejne z dużym optymizmem. Wszak potrzeba nam miejsca gdzie możemy pokazać siebie i swoje pasje oraz poznać ludzi z podobnymi zainteresowaniami.

Mówi się, że podczas inauguracji U-BOOT'a było dużo ludzi i że U-BOOT zanurzył się konkretnie. O odczucia i o to czy U-BOOT wynurzy się za miesiąc pytamy Grzegorza - organizatora największych imprez fetyszowych w Polsce: Wyborów Mister Rubber Poland oraz multifetyszowej Oscury:

- Skoro "mówią", to już można zaliczyć ten fakt na poczet sukcesów. Tego typu wydarzenie to nowość na naszej scenie - spotkanie towarzyskie bez konkretnego pretekstu, bez tańców, bez dress codu - nie "przy okazji" a dla samej wartości jaka jest możliwość poznania ludzi myślących i czujących podobnie. U-BOOT nie jest związany ani z konkretnym miejscem, ani nie jest projektem biznesowym. Skoro więc "mówią", że było tłoczno, to znaczy, że pomysł chwycił. Przynajmniej za pierwszym razem. Jak będzie dalej - czas pokaże. Wszyscy wiemy jak kapryśna i wymagająca jest nasza fetyszowa brać. Formuła spotkań raz w miesiącu wydaje się być atrakcyjna - szczególnie że niedługo jesień, dni zrobią się krótkie ... wróżę wiec całkiem niezła frekwencje przez najbliższe miesiące. Kamil, który jest pomysłodawcą całego wydarzenia zabiega o to, by za każdym razem U-BOOT wypływał pod trochę inna banderą. Zaproszenie na inauguracje dwóch aktualnych Misterów gumowych: Michała: MIR21 oraz Michaela: MRE (Mister Rubber Europe) było ukłonem w kierunku tego fetyszu. Może odrobinę wybiegnę w przyszłość i zdadzą, iż są plany, by kolejne rejsy U-BOOT’a poświęcone były innym fetyszom. To czy i gdzie wynurzy się U-BOOT za miesiąc to tajemnica, która zostanie wyjaśniona już w najbliższych dniach. I liczę, ze wszyscy znów się tam spotkamy!

Czy pierwszą imprezę U-BOOT można uznać za udaną? - spytaliśmy Pawła, znanego i uznanego fotografa fetyszowego, artystę i fetyszystę oraz częstego gościa różnych multifetyszowych przedsięwzięć.

- U-BOOT, to kolejny dowód, że gdy się naprawdę chce to można. Potrzeba tylko więcej ludzi jak nasi Misterzy, z których jestem dumny za to, że nie ograniczają się do paradowania w szarfach ale czynnie działają na rzez rozwoju społeczności fetyszowej w kraju i promowania Polski za granicami. Warszawa, mimo że jest jedną z europejskich stolic za innymi nie nadąża. Środowisko dzieli się, jest mocno skłócone i tylko tacy ludzie, jak Kamil, Michał, Greg i Maciek dają nadzieję, że to się zmieni. Osobiście deklaruję pomoc i wszelkie wsparcie.

A pomysłodawca U-BOOT'a i w jednej osobie Mister Rubber Poland 2018 - Kamil na pytanie o to czy inauguracyjna impreza U-BOOT spełniła jego oczekiwania odpowiedział tak:

- Od pierwszego fetyszowego U-BOOT'a w Warszawie minęło już kilka dni, wciąż jednak nie mija moja ekscytacja sierpniowym spotkaniem. Kiedy rozpoczynaliśmy organizację kilka tygodni wcześniej, nie podejrzewałem, że wydarzenie spotka się z takim zainteresowaniem oraz pozytywną reakcją środowisk i społeczności fetyszowych. Nie oszukujmy się, jesteśmy wymagający i wiemy czego chcemy. Cel spotkania to szeroko rozumiana integracja i teraz, kiedy na spokojnie o tym myślę, jestem szczęśliwy, że w ostatni piątek sierpnia pojawiło się tak wiele osób z różnych zakątków Polski, a także z zagranicy. U-BOOT od początku miał być reakcją na oczekiwania, alternatywą do tego co już mamy. Opiera się na wsłuchiwaniu się w opinie oraz potrzeby i jest odpowiedzią na nie. Zarówno ten pierwszy, jak i kolejne, ponieważ już trwają prace nad nimi. Cieszę się, że pierwszy krok zrobiliśmy w tak licznym gronie. Życzę sobie i innym, aby U-BOOT na stałe wpisał się w kalendarz fetyszowych imprez. Wszystko w naszych rękach.

Wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazują na to, że właśnie urodziła się w Warszawie cykliczna impreza multifetyszowa skierowana do miłośników fetyszy. Brak restrykcyjnego podejścia do tzw. dress codu ośmieliło ludzi na wyjście z domu i przyjście do Loli Dodi w piątkowy wieczór. Pośród gości lokalnych pojawili się także i ci, z daleka: z Gorzowa Wielkopolskiego, z Bydgoszczy, z Białegostoku i z innych polskich miast. Pojawili się i ci, którzy dawno na fetyszowych imprezach nie byli prawdopodobnie z ciekawości oraz goście niby z przypadku - z Niemiec i z Łotwy. I dobrze, gdyż jak mówi pomysłodawca - Kamil - właśnie zbliżeniu się ludzi i integracji fetyszowej braci ma służyć ta impreza. Wychodzenie z domu w piątek, by spotkać się przy drinku z kumplami może stać się znów modne.

Zdjęcie czołowe: gość specjalny U-BOOT Michael - Mister Rubber Europe (Szwajcaria), Michał - Mister International Rubber (MIR21) oraz Kamil - Mister Rubber Poland 2018