Newsletter
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco
Niby nic – garnitur, koszula pod krawatem, ot – taki korporacyjny dress code. Czy myślałeś kiedyś, jak bardzo może być to złudne wrażenie? Dasz wiarę, że pod nienagannie skrojonym gajerkiem i wykrochmaloną koszulą może ukrywać się moc?
Ponieważ fetysz już dawno wyszedł z alkowy, dzisiaj opowiadamy o skrywanych pod ubraniem sekretach. Pamiętasz tego kolesia, którego widziałeś ostatnio w biurze, na ulicy, barze, gdziekolwiek? Zwróciłeś na niego uwagę, omal nie urwało ci głowy – tak się patrzyłeś. Zaciekawił cię? Ekstra! A pomyślałeś - jakie sekrety ukrywa pod ubraniem? Może pod koszulą, czy pod swetrem nosi lateksowy kombik, albo harness? A może ma zakolczykowanego chuja, ma założony pas cnoty, lub chodzi z włożonym w dupę plugiem? Zdziwiłbyś się, gdyby to naprawdę miało miejsce?
- Na co dzień gumuję się w domu i czasem na łonie natury, ale dwa razy byłem w pracy w gumowym kombinezonie ukrytym pod garniturem. - mówi Rafał (26l.), pracownik biura obsługi klienta jednej z firm telekomunikacyjnych. - Nie będę cię przekonywał, co czułem. To było prawie jak haj!
- Ale przecież lateks nie oddycha! Nie odparzyłeś się? - pytam zaskoczony. - Nie, ale po kilku godzinach pot zaczął przeciekać przez zamek wklejony z tyłu i musiałem kilka razy odwiedzać toaletę, żeby się wytrzeć. Ale naprawdę to było nic w porównaniu z tym, że chuj stał mi niemal cały czas! A najlepsze było to, że laski tak się na mnie patrzyły, jakby w oczach miały rentgen! Przyznam, że byłem dość zdziwiony, jak łatwo można ukryć gumowy kombik pod ubraniem. - Są takie kombinezony, które nie mają kołnierzowej stójki, tylko dekolt wycięty w kształt półkola. Wydaje się, że to właśnie dlatego, żeby można było ukryć fetysz pod ubraniem. Z rękawami nie ma problemu, bo zasłaniają je rękawy koszuli i garnituru. Zresztą dostępne są również krótkie kombiki. - Pewnie po tylu godzinach było ci trudno zdjąć kombinezon po powrocie do domu? - Wchodzi się pod zimny prysznic. Wtedy odgumowanie jest dużo łatwiejsze.
Alex White (nick Fb: Whiteout) udowadnia jednak, że do odważnych świat należy, i że lateks'u nie trzeba ukrywać pod ubraniem, bo świetnie sprawdza się jako pełnoprawny strój. Nic dziwnego, bo mieszka w Stanach Zjednoczonych (jak wiadomo, w tym kraju tolerancja stoi na zupełnie innym poziomie, niż w naszym). W ubiegłym roku media społecznościowe obiegł jego film, w którym w pełnym zagumieniu odwiedza Uniwersytet Stanowy w Michigan. Film robi wrażenie, choć bez wątpienia o „takich” performance'ach Polska jeszcze długo będzie mogła jedynie pomarzyć.
https://www.facebook.com/RubberWhiteout/videos/1473694216271244/
Harness pod koszulką lub koszulą to już niemal powszechny widok w klubowej rzeczywistości. Szelki kosztują relatywnie niewiele (zależnie od modelu i materiału, z którego są wykonane), dobrze skrojone potrafią robić spore wrażenie. Nie dziwi więc, że bywają dość częstą niespodzianką dla tych, którzy starają się poznać sekrety korporacyjnego dress code'u.
Czasami pod garniturem ukrywają się również inne części skórzanego uniformu. Nogawki spodni garnituru są z reguły dość luźne, potrafią doskonale zakrywać skórzane spodnie, lub czapsy.
To, że ktoś nosi gruby łańcuch (zwłaszcza złoty) na wierzchu ubrania, uważane jest w Polsce za brak klasy i elegancji. Nadmiar biżuterii męskiej również uważany jest za tandetny.
- Najbardziej radykalne podejście głosi, że mężczyźnie wypada nosić tylko trzy elementy męskiej biżuterii. - pisze FacetNieidealny na swoim blogu. - Są nimi: zegarek (o ile traktować go jako biżuterię), spinki do mankietów i obrączka. Wszelkie inne ozdoby są zbędne.
Zwolennicy takiego poglądu wskazują, że facet powinien nosić tylko takie elementy biżuterii, które są praktyczne i niezbędne. Zegarek niewątpliwie spełnia te dwa kryteria. To samo można odnieść do spinek. Obrączka? Taka tradycja...
Jeśli ktoś nie lubi się przejmować stereotypami i stękaniem innych, lubi metale lub stal szlachetną, z reguły chowa je pod ubraniem. Począwszy od łańcucha na szyi, poprzez kolce w sutach, aż do piercingu jaj i kutasa – wszystko da się i po wielokroć należy zakamuflować tak, żeby nie raziło czyichś oczu. Poza ich zasięgiem, zwłaszcza podczas intymnych zbliżeń, ilość metalowej biżuterii zależna jest rzecz jasna od gustu seksualnych partnerów.
Tym bardziej pas cnoty, cockring, czy obciążnik na jaja pobudzać będzie wyłącznie twoje zmysły (ewentualnie – zdalnie - również twojego partnera), choć „wybrzuszenie” w spodniach może wydawać się nieco problematyczne.
- Jak ukryć ten pas pod ubraniem? - pyta Tuning Master ma forum Sadomania.pl. - W dresach nie widać ani trochę go, ale wystarczą dżinsy i już się odznacza. Macie jakieś sposoby na to?
- Co tu chcesz ukrywać? - odpowiada Wirtualna BDSM - Końcowa litera S czyli short - krótki jedynie lekko ci uwypukla dżinsy, więc będziesz miał więcej wielbicieli swojej wypukłości, bo zauważą że masz coś między nogami. To urok noszenia pasa. Tylko w twojej głowie jest, że ktoś patrzy co masz w gaciach.
Warszawa, 2015 rok – wieczorna część imprezy Warsaw Fetish Weekend w klubie Fantom. Przy barze kilkanaście osób. Widać, że dobrze się bawią. Jest moc!
- Uwaga! Konkurs! - rzuca ówczesny Mr Leather Poland. Imprezowicze unoszą brwi w geście pytania. - Kto ma założony cockring, ten dostanie prezent od naszego sponsora!
- Ja! - rozlega się głos z głębi sali.
- Ja też! - śmieje się chłopak stojący przy barze.
Uzbierało się w sumie kilkanaście osób. Każdą z nich sprawdzono, czy nie ściemnia. O ile w takich sytuacjach, gdzie mniej lub bardziej prawdopodobne jest ruchańsko, noszenie c-ringu nikogo nie dziwi, o tyle w codziennym życiu nieco trudniej wytłumaczyć noszenie pierścienia, niezależnie od materiału, z którego został wykonany.
- Czepiasz się! - mówi Łukasz (36l.), bywalec skweru przy gdańskim ŻAK-u, z którym rozmawiam o sytuacji na pikiecie zmieniając temat na nieco bardziej intymny. - To jest fajne uczucie mieć w gaciach coś poza kutasem. Ring ładnie eksponuje jaja, lekko je stymuluje, drażni, a to pobudza kutasa do działania. Czasem tak mocno, że muszę zachodzić w jakieś ustronne miejsce, żeby zwalić konia.
- Lekarze mówią, że noszenie ringu cały czas może być groźne. - przekonuję.
- A przestań! - śmieje się mój rozmówca. - Oni mówią różne rzeczy. Ja na co dzień noszę ring metalowy, nieco luźniejszy niż zwykle, bo nie chcę, żeby mi kutas stał cały czas. No i nie chcę się spuszczać w gacie.
- Z korkiem w dupie chodzę już 12 dzień. - relacjonuje koras36 na "Forum Seksu Analnego". - Cały czas mam problemy z tym, że ma niewielką różnicę między najszerszym a najwęższym miejscem i przez to nie raz chce wypaść. Mimo wszystko i tak jest mega moc! Najbardziej podoba mi się moment, kiedy wyjmuję go przed seksem, wtedy dziura jest tak fajnie rozluźniona! I można bez problemu wlać do środka lubrykant - wszystko tak cudownie się porusza, nie czuć żadnych oporów. Jest po prostu bosko!
Wieść niesie, że najlepiej do stałego noszenia i rozciągania dupy nadają się korki szklane o małej stopce. Taki właśnie nosi Krzysiek (40l.), doradca finansowy.
- Nie, można się przyzwyczaić, uczucie wypełnienia dupy jest fajne!
- A nie widać korka przez spodnie?
- Kiedyś miałem taki z szeroką podstawą, jak siadałem, czy kucałem, lekko się odznaczał. Nie był jednak jakoś specjalnie wygodny.
- A długo nosisz?
- Jakieś osiem miesięcy w sumie. Oczywiście robię przerwy i zmieniam co jakiś czas na większą średnicę, bo zwieracze się luzują i mniejsze plugi się wysuwają.
- A teraz, jaka średnica? - Od niedawna sześć centymetrów. Jest moc! Czuć przy każdym poruszeniu.
- Da się tak funkcjonować na co dzień? - Tak, ale z tak rozluźnioną dupą trzeba uważać. Czasem, jak się kichnie jest przykro...
Jeśli matka natura nie wyposażyła cię w imponujący sześciopak na brzuchu, albo jeśli żadnym sposobem nie możesz się pozbyć „nadbagażu”, możesz skorzystać z oferty specjalnej, wymyślonej po to, żeby życie stało się prostsze. Ot, taka ciekawostka. Silikonowych i gumowych, realistycznych kombinezonów imitujących mięśnie jest na rynku mnóstwo. Znaleźć można również np. protezy pośladków, czy imitacje tatuaży. Prym w produkcji wiodą oczywiście Chiny – kraj niewyobrażalnie kreatywny, bogaty w wynalazki różnej maści. Jasne, jeśli sprawisz sobie taki kombinezon, czy silikonową dupę, prawdopodobnie będą one dobrze wyglądać zasłonięte ubraniem (odznaczać się będą pod obcisłym t-shirtem, czy pod obcisłymi jeansami). Tyle tylko, że nie wiadomo, jak zareaguje potencjalny partner w chwili zbliżenia. Mega moc i podniecenie mogą wówczas spaść do zera. Pytanie więc, czy – choćby dla własnego komfortu - nie będzie lepiej nie udawać kogoś, kim się nie jest?
Tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia, jakie sekrety ukrywasz pod ubraniem. Najważniejsze jest, żebyś w każdej sytuacji czuł się komfortowo. Bez dobrego samopoczucia żaden fetysz nie ma większej racji bytu, bo przecież właśnie o to chodzi, żeby czuć się pewnie, odczuwać podniecenie i tę przyjemną falę gorąca, kiedy zastanawiasz się, co by było na przykład, gdybyś swojemu szefowi, czy koledze zza biurka włożył rękę za koszulę, czy w spodnie. Jak myślisz, co byś tam odkrył?
fot. Men.com, Xtube.com, ClubInfernoDungeon.com, Tumblr.com video: Alex White (Whiteout) - za zgodą autora, RedTube.com