Sadyzm

Bywa, że los człowieka jest taki, że jeden lubi zadawać cierpienie, a drugi cierpieć. Choć sadyzm i masochizm to dwie przeciwstawne kwestie, według klasyfikacji ICD-10, występują w jednej formie. W sadomasochizmie obserwuje się współistnienie sadyzmu i masochizmu, co w zachowaniach seksualnych bywa interpretowane jako „wymiana ról” u partnerów. I jeśli komuś zdaje się, że na tym właśnie można zakończyć temat, wyprowadzamy go z błędu. Właściwe nazewnictwo to dopiero prolog do anatomii sadomasochizmu.

Sadyści są wszędzie

Jeśli z perwersyjną rozkoszą knujesz, jak najbardziej poniżyć swojego partnera, jak go potraktować, żeby bolało jak najmocniej i najdłużej – jesteś sadystą, albo przynajmniej świetnym materiałem na niego. Sadyści zadawanie bólu innym oraz napawanie się widokiem nieszczęścia innego człowieka stawiają na miejscu głównej istoty przeżyć psychicznych. Co ciekawe, w lżejszych formach skłonności sadystyczne mogą być zaspokajane poprzez wybór odpowiedniego zawodu, który daje możliwości karania innego człowieka (wychowawca, przełożony w wojsku) lub zabijania zwierząt (rzeźnik, myśliwy itp.). Maryla Rodowicz śpiewała niegdyś też o dentyście - sadyście...

- Szczególnie łatwym miejscem działań sadystycznych jest akt seksualny, w którym sadysta (lub sadystka) mają możność wykazania przewagi siły i innych cech mogących świadczyć o poczuciu wyższości. - pisze dr n. med. Jan Niżnikiewicz w portalu poradnia.pl. - Szczególną postać wieloznacznych zachowań sadomasochistycznych propagował tantryzm. Był to – a może jest nadal – kierunek pseudofilozoficzny, w którym mistyka uczuć łączy się z przeżyciem seksualnym, w trakcie którego dochodzi do łamania wszelkich obowiązujących norm i zasad społecznych. Z tych też względów (m.in. z uwagi na składanie żywych ofiar) tantryzm był surowo karany. Łączył się z rozlicznymi rytuałami, pośród których ból miał poczesne miejsce.

Sadyzm i jego oblicza

Msfera podaje, że sadyzm może mieć różne formy. - lekka, gdzie rozkosz spowodowana jest obezwładnieniem partnera i jego upokorzeniem przez słowa i działania, - ciężka, gdzie rozkosz osiągana jest przez bicie, gryzienie, chłostanie i sprawianie silnego bólu; wskutek bicia czasem partner krwawi, co dodatkowo wzmaga rozkosz, - najcięższa, to mord z lubieżności. Rozkosz osiągana tu jest przez zabijanie, a następnie rozczłonkowanie ofiary. Sprawia ją wydobywanie wnętrzności, wycinanie narządów płciowych, piersi itp. z ciepłego ciała. Towarzyszy temu silne podniecenie seksualne, erekcja i wytrysk nasienia. Czasem dochodzi do odbycia stosunku z ofiarą tuż po jej zamordowaniu.

Był sobie markiz

- Szaleniec, zboczeniec, morderca – to tylko niektóre z określeń, które przylgnęły do postaci Markiza de Sade’a. - pisze Paweł Konar w artykule w serwisie Historia (www.historia.org.pl). - Od nazwiska tego XVIII-wiecznego pisarza i filozofia pochodzi termin sadyzm. Oznacza on rodzaj zaburzenia seksualnego, polegającego na czerpaniu satysfakcji z zadawaniu bólu i podporządkowywania sobie drugiej osoby. Wkrótce zostaje oskarżony przez francuską prostytutkę, Rose Keller, o to, że ją wychłostał i poważnie okaleczył scyzorykiem, a powstałe rany oblał gorącym woskiem. W 1772 roku staje się bohaterem kolejnej już afery obyczajowej wraz ze swoim lokajem i przyjacielem korzysta z usług czterech prostytutek, które odurza znanym wówczas afrodyzjakiem – kantarydyną. Zostaje oskarżony o próbę ich otrucia.

Upadki i wzloty ojca sadyzmu

Sade to upadał, to się podnosił. Na dobre aresztowano go w w 1801 roku, ostatecznie trafił do zakładu w Charenton, gdzie w wieku 74 lat umiera. Pozostawia po sobie wiele prac literackich – m.in. „Sto dwadzieścia dni Sodomy, czyli szkoła libertynizmu” oraz „Justyna, czyli Nieszczęścia cnoty”.

Czołowy francuski krytyk XIX stulecia Jules Janin tak napisał o twórczości markiza: „Powieści markiza de Sade zabiły więcej dzieci niż może zabić dwudziestu Gilles de Rais. Zabijają każdego dnia i będą zabijać dalej. Zabijają umysł i ciało. Co więcej, Gilles de Rais zapłacił za swoje zbrodnie życiem: zginął z ręki kata, jego ciało zostało spalone, a prochy rozrzucone, a jakąż siłą można spalić wszystkie księgi markiza de Sade?”. <

Nie chcemy przepisywać prac legendarnego zboka. Fakt jednak bezsprzeczny, że potrafił być tak perwersyjny i okrutny w swoich działaniach, że nie jednego adepta zdołałby zawstydzić. Dlatego w wielu źródłach podaje się, ze de Sade jest ojcem sadyzmu. Innego zdania jest dr n. med. Jan Niżnikiewicz:

- Markiz de Sade był jedynie naśladowcą zachowań, które na Bliskim i Dalekim Wschodzie mają tradycję 1500-letnią, lecz wiele szczegółów tantryzmu otoczone jest mgłą tajemnicy, zaś jego echo nadal krzyczy w procedurach wymyślnych tortur, których niekwestionowanym władcą zawsze był ból. - pisze w portalu poradnia.pl

Masochizm to cierpienie

Masochizm jest to rozkosz seksualna osiągana w wyniku doznawania cierpień fizycznych (bólu) lub psychicznych (upokorzeń itp.). - podaje Msfera. W XIX w. był szczególnie rozpowszechniony w Anglii, gdzie arystokraci uczęszczali do domów publicznych i byli biczowani przez prostytutki. Ponieważ „klienci" żądali bicia, chłostania, a nawet „ukrzyżowania", więc domy publiczne były wyposażone w środki tortur. Masochista sam wybierał sobie rodzaj cierpień, który mu najbardziej odpowiadał.

Symptomatologia masochizmu jest niezwykle bogata. Jest ona łatwa do uchwycenia wtedy, gdy masochista (lub masochistka) odczuwa rozkosz w wyniku bólu i cierpień cielesnych. Prof. Lew-Starowicz (Lew-Starowicz, 2000), wyodrębnia pięć poziomów masochizmu:

  1. Podporządkowywanie się osobie partnera, co wiąże się z samoponiżaniem i nastawieniem na zaspokajanie wszystkich oczekiwań partnera z jednoczesną rezygnacją z realizacji własnych potrzeb,
  2. Ograniczenie potrzeb masochistycznych do fantazji erotycznych, które mogą towarzyszyć różnych zachowaniom seksualnym, na przykład masturbacji,
  3. Realizacja potrzeb masochistycznych poza stałym związkiem małżeńskim. Może to być korzystanie z komercyjnych usług seksualnych lub romans.
  4. Prowokowanie podświadomie partnera do przejawów niezadowolenia, agresji. Najczęściej ujawnia się taka preferencja podczas kłótni i awantur.
  5. Prowokowanie partnera do sadystycznych zachowań seksualnych.

Są to zachowania, często przybierające różne formy, których celem jest przeżycie doświadczenia cierpienia, bólu i upokorzenia. Oprócz oczekiwanych wprost zachowań bicia, czy maltretowania, masochista może dążyć do na przykład koprolagnii, urolagnii, zespołu prowokowanej zdrady, itd.

Byle się dogadać

Sadyści i masochiści seksualni często mimowolnie łączą się w pary. Jest to dość wygodne rozwiązanie, pozwalające na czerpanie wzajemnej przyjemności w stałym układzie, choć nadmienić trzeba przy tym, że granice między sadyzmem, a dominacją oraz masochizmem, a uległością są bardzo cienkie. Bywa, że sadyzm zamienia się w molestowanie, zmuszanie do praktyk bestiality, a czasem nawet - w skrajnych przypadkach - kończy się śmiercią. Tak, takie przypadki naprawdę mają miejsce. Nikt nie wie do końca, co potrafi skrywać ludzka psychika. W zupełności bezpieczne są natomiast układy uległy / dominujący zabezpieczone "kodem dostępu". Zabawa w pana i psa, wiązanie, tortury, chłosta, mumifikacja, wymiana niewolników z innymi masterami, lizanie butów, cuckolding, dehumanizacja, etc. mogą być dla zainteresowanych fajne. Bezpieczne, bo da się je przerwać w momencie, kiedy przekroczą granicę akceptacji.

BDSM jest to akronim składający się z następujących słów: B – Bondage D – Discipline (Dyscyplina) albo Domination (Dominacja) S – Submission (Uległość) albo Sadism (Sadyzm) M - Masochism (Masochizm)

- Żadna z liter akronimu nie odnosi się do przemocy, o którą niesłusznie BDSM bywa podejrzewany. - podaje scenabdsm.pl. - Istotą wymienionych praktyk jest konsensualność, czyli zgoda uczestników świadomych tego, na co się piszą, i odpowiedzialnie podchodzących do wszystkich aktywności w trosce o bezpieczeństwo. Tymczasem, zgodnie z definicją słownikową, z przemocą mamy do czynienia gdy następuje „wywieranie wpływu na proces myślowy, zachowanie lub stan fizyczny osoby pomimo braku przyzwolenia tej osoby na taki wpływ”. Należy zatem wyraźnie rozróżnić praktykę BDSM od działań przemocowych.