Dzień Dziadka

Dzisiaj Dzień Dziadka – święto rodzinnych nestorów, protoplastów dobrych obyczajów i edukatorów tożsamości swoich wnucząt. I choć tak właśnie kojarzą się dziadkowie, mogą istnieć odstępstwa od tej reguły. Parafrazując – Dzień Dziadka może oznaczać przecież również święto wszystkich oldboy’ów. Najpierw był Dzień Babci. Rozpowszechnił się w Polsce już pod koniec lat 60. XX wieku. Dziadkowie w tej sytuacji byli nieco poszkodowani, dlatego dwadzieścia lat później w kalendarzu świąt obok Dnia Babci pojawił się Dzień Dziadka. Dla naszej redakcji jest to znakomity pretekst, żeby poza przesłaniem najserdeczniejszych życzeń wszystkim zaawansowanym wiekiem, sięgnąć do historii i… zobaczyć, jak wielki i lata temu wyglądał męski, seksualny świat w Polsce.

Homoseksualizm vs pederastia

- Specjaliści sprzed stulecia konsekwentnie odróżniali „homoseksualizm” od „pederastii”. - pisze Kamil Janicki w portalu Ciekawostki Historyczne. - Ten pierwszy to był dla nich rodzaj zboczenia, albo choroby, niezależnej od woli człowieka. Drugim mianem określali wyłącznie skłonność do seksu analnego. I zgodnie twierdzili, że do tak rozumianej pederastii większość homoseksualistów czuje głęboki wstręt. W pracy Mikulskiego, jednego z pierwszych w Polsce badaczy homoseksualizmu, a zarazem - obrońcy osób o odmiennej orientacji - Homoseksualizm ze stanowiska medycyny i prawa, 1920 - pojawia się opowieść „pewnego homoseksualisty”. „Wśród dwudziestu siedmiu mężczyzn, z którymi miał on stosunki płciowe, tylko jeden uprawiał pederastię, a wśród dziewięciuset sześćdziesięciu pięciu mężczyzn, z którymi miał stosunki jego przyjaciel, do pederastii przyznawało się pięćdziesięciu siedmiu” – relacjonował autor. Wachholz (kolejny z pierwszych badaczy homoseksualizmu w Polsce) wybrał przykład bardziej przyziemny. W broszurze pt. Krytyczne uwagi w sprawie uranicznego poczucia płciowego przytoczył fragment pamiętnika zwyczajnego urninga (czyli, zgodnie z przedwojennym słownictwem – homoseksualisty). Podobno pisał on: „We wszystkich tych stosunkach nie było prawdziwej pederastii… Takim człowiekiem brzydziłbym się. Wszystkich takich uważam za zwyrodniałych, mam do nich wstręt i odrazę”.

Do ciupy na jeden dzień nie wsadzali. Trudne sprawy...

Pudło nie wydaje się aż takie straszne w obliczu zapisów mówiących, że w 1561 r. odbył się proces Wojciecha z Poznania, który poślubił Sebastiana Słodownika, żyjąc z nim przez 2 lata jako kobieta. 

Tam zezwolił Sebastianowi na posiadanie niewiasty, sam również żył z kobietą. Gdy powrócił do Krakowa, ponownie wziął na Kazimierzu ślub, tym razem z Wawrzyńcem Włoszkiem. W opinii publicznej uchodził za kobietę. Za wykroczenia przeciw naturze spalony został. (…) Obok sprawy oskarżonego doszukać się można w wątkach pobocznych pewnej rozwiązłości seksualnej, jaka zapanowała w owym czasie w Polsce, a także obecność homoseksualnej subkultury”. (M. Rożek „Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie. O marginesie społecznym XVI – XVIII w.”)

Trzeba wspomnieć też, że w kwestii penalizacji, w polskiej Rzeczpospolitej aż do 1932 roku obowiązywały przepisy z czasów zaborów. W wolnym Poznaniu pederastów karano identycznie jak w zaborze niemieckim, czyli więzieniem na czas zależny od woli sądu. W Warszawie było natomiast jak za czasów carskich - więzienie bynajmniej nie na jeden dzień (tak dla strachu), bo na nie mniej niż trzy miesiące. W innych obszarach kraju karano gejów więzieniem pod warunkiem, że zostanie im udowodniona choć jedna, aktywna czynność seksualna.

W Polsce z tematem zawsze było słabo

- W PRL ideałem był stosunek małżeński. - mówi dr Agnieszka Kościańska w rozmowie z Pawłem KościńskimWyborczej. - Ale pisano też o innych formach seksu. Sporo uwagi poświęcano masturbacji. Nie demonizowano jej, nie sugerowano, że odpadną nam od niej ręce albo urosną włosy między palcami. Po prostu zwracano uwagę, że nadmiar nie jest tu dobry. Niewiele, ale jednak, pisano na temat miłości homoseksualnej. Pamiętajmy, że w latach 70. Światowa Organizacja Zdrowia nadal uważała homoseksualizm za chorobę. I to znajdowało odzwierciedlenie w pracach polskich seksuologów. Ale jednocześnie dostrzegano, że osoby homoseksualne cierpią, spotykają się ze złymi reakcjami otoczenia. Wiele artykułów kończyło się stwierdzeniem, że jest możliwe i skuteczne leczenie. Ale zawarta był w nich pewna dwuznaczność. Informowano, co to jest to homoseksualne pożądanie, przytaczano badania Alfreda Kinseya, z których wynikało, że część populacji jest homoseksualna. Zaobserwowałam też taką taktykę w czasach komunizmu, że chcąc ominąć cenzurę, opisywano jakieś zachodnie zjawisko, potępiając je. Ale jednocześnie opisywano je bardzo szczegółowo, jak np. ruch gejów i lesbijek w USA. Taka strategia przemycania informacji.

A na wsi ruchało się trzodę, o!

Wieś. Hermetyczna oaza, w której wszyscy wiedzą o sobie wszystko. Tak było. Młode dziewczęta dzień za dniem sypiały w krzaczorach z kim popadnie, ale piętno przychodziło dopiero w momencie ujawnienia ciąży. Co to były za dramaty! Że nieślubne, że cudzołożenie, niemalże odsądzenie od czci i wiary! Takie były czasy. W dawnych czasach nie do pomyślenia było również, żeby we wsi zamieszkało ze sobą dwóch mężczyzn. Może dlatego niektórzy - chcąc rozładować napięcie - posuwali jałówkę, czy dorodnego wieprza. Tak, zoofilia była dość powszechnym zjawiskiem i przez bardzo długi czas przymykano na nią oko.

„Najstarszy znany proces o stosunek ze zwierzęciem przed sądem wiejskim miał miejsce w Popowie koło Krzepic w roku 1613, lecz z wielu powodów jest to przypadek szczególny. Oskarżenie Jana Misiaczka o nierząd z jałowicą rozpłynęło się bowiem w znacznie uważniej traktowanych kwestiach pogróżek pod adresem księdza proboszcza krzepickiego, stało się chyba zatem tylko pretekstem rozprawy. Werdykt sądu - wypędzenie Misiaczka ze wsi - było kompromisem pomiędzy księdzem, a gromadą, która udzieliła Misiaczkowi swego poręczenia. Kolejnym przypadkiem sądzenia sodomii na wsi była chyba dopiero enigmatyczna sprawa z roku 1677, kiedy sąd kasiński skazał Grzegorza Kozuba, oskarżonego od gromady "o pewną robotkę smieszną a smierdzącą" na dwa złote grzywny i 30 plag. W latach trzydziestych XVIII wieku zaczęły się pojawiać liczne przypadki sądzenia chłopów, oskarżonych o sodomię, przez miejskie sądy kryminalne, a czasem także przez ławy wiejskie. Wyroki w takich sprawach były bardzo surowe przeważnie rzeczywiście orzekano kary przewidziane za ten czyn przez prawo magdeburskie. Jednak nierzadko właściciel wsi w drodze łaski nakłaniał sąd do złagodzenia wyroku - zamiany na dzień dotkliwych kar fizycznych, liczonych w setkach batów”. („Z zagadnień obyczajowości seksualnej chłopów w Polsce XVI-XVIII wieku. Przyzwolenie i penalizacja” - Tomasz Wiślicz, Instytut Historii PAN)

Prądem już się gejów nie „łupie”

- Homoseksualiści w Polsce byli traktowani jak obywatele drugiej kategorii. - opowiada prof. Zbigniew Lew-Starowicz. - Jeśli Milicja Obywatelska przyłapała homoseksualistę na próbach poszukiwania partnera, np. na placu Trzech Krzyży, który był ich miejscem spotkań, spuszczała łomot i wyzywała od pedałów. Przeświadczenie było takie, że to ludzie chorzy, to i sami zainteresowani zgłaszali się na leczenie i prosili o pomoc. Bo czuli się nieszczęśliwi. Myśleli: jestem chory, trzeba się leczyć. I były standardy postępowania - popęd hamowaliśmy psychotropami, były też próby zmiany orientacji poprzez elektrowstrząsy. To była inna epoka. Wyglądało to tak, że pokazywałem pacjentowi slajd lub świerszczyki, gdzie były treści homoseksualne, i jak go to podnieciło, to łup prądem. Oczywiście efekty były pozytywne, bo jak się mu potem pokazywało sceny homoseksualne, to rodziło to taki lęk, że nie był w stanie reagować podnieceniem. Bo lęk paraliżuje seks. Wynikały z tego dramaty. Pacjenci często pozorowali życie rodzinne albo w ogóle rezygnowali z seksu. I dzień po dniu żyli w poczuciu że są chorzy, nienormalni. Wszystko zmieniło się w 1973 roku, kiedy Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, a za nim WHO wykreśliły homoseksualizm z listy chorób i zaniechano leczenia go, również w Polsce.

Dzień Dziadka święcić należy

Nasi dziadkowie mogliby opowiedzieć niejedną przaśną historię. Choćby ci, którym dane było pracować na statkach, zaznajomieni z obyczajowością różnych narodowości widzieli tyle, że niejedną książkę można by napisać. I jakkolwiek w archiwach pozostało wiele starych fotografii, tak czasy się zmieniły i polski gejowski świat (choć jeszcze daleko mu do zachodnich standardów), przestał być aż tak wrogi, jak niegdyś. Już nie karze się za bycie gejem, zoofilia jest zakazana przez prawo, a prawo do seksualnej satysfakcji nie jest gwarantowane tylko młodzieży. Pamiętajmy, że starszeństwo wymaga zatrzymania się w miejscu, skupienia i uwagi. Bo dziadkowie tak samo, jak pewne opowieści, zdarzają się w życiu tylko raz...

fot. Fred's Museum (http://fredsmuseum.blogspot.com/)