Pies

Pies ma swojego pana. Bezpański czasu w schronisku za kratami nie spędza, ale tuła się za to po świecie – to tu, to tam. Dzisiaj apelujemy więc: przygarnijmy bezpańskiego psiaka, będąc dla niego najlepszym panem na świecie! Relacje są proste. Jest niewolnik (pies) i jego pan. Obaj mają swoje funkcje, archetypy zachowań i znaczenie. Jest to w zasadzie kalka prawdziwych relacji psa i jego właściciela, mówiąca w skrócie: adoptujesz psa, więc jesteś za niego całkowicie odpowiedzialny! 

Co oczywiste, pan psa jest dominem. To nie on ugania się za zwierzakiem, bo powinno być wprost odwrotnie. To pan decyduje wyłącznie, co może jego zwierze w oparciu o żółte i czerwone hasła bezpieczeństwa (hasło bezpieczeństwa to wypowiedziany wyraz przerywający natychmiast lub rozluźniający zabawę, w początkowych relacjach stosuje się wyłącznie czerwone hasło bezpieczeństwa).

Wyłącznie pan zajmuje się tresurą, nagradzaniem i karaniem swojego zwierzaka (w przypadku zabaw dopuszczalne są odstępstwa od tych reguł, choć zabawy z udziałem osób trzecich muszą odbywać się zawsze w obecności pana, choćby dlatego, ze to pan właśnie ma władzę nad tym, kiedy pies ma prawo się spuszczać i w którym miejscu). Pies ma swoją miskę, legowisko, pana. Musi wiernie służyć, wówczas jest nagradzany. Kiedy jest krnąbrny - dostaje karę. Taka – stara jak świat – rzeczywistość. Zwierze ma obrożę, a pan smycz. Te dwie rzeczy działają razem, choć smyczą można psa całkiem nieźle zdyscyplinować w chwilach nieposłuszeństwa. Pies prosi pana o uwagę liżąc mu buty, a pan (kiedy nie jest zajęty) z psem się bawi.

Kto jest kim w tym „związku”?

- Jak wiemy, w BDSM istnieją trzy podstawowe orientacje: Top, bottom i SwItCh. - pisze Maya na forum Szkoła BDSM. - Z góry zaznaczam, że nie tyle chodzi mi tutaj o osoby, które od początku wykazywały preferencje do bycia SwItCh, ile o takie, u których chęć przejścia na drugą stronę bata rozwinęła się z czasem. Osobiście znam kilka osób, które z czasem zmieniły orientację, z uległych stały się Dominujące albo na odwrót. Najlepszy pies jakiego miałam, był kiedyś panem, miał dwie suczki, zanim przystąpił na służbę u mnie. Dziwiłam się często, jak to jest, że zawsze wie co powiedzieć i jak się zachować, po prostu zdaje się czytać w moich myślach. Twierdził, że to właśnie pamięć o jego pragnieniach z okresu, gdy był panem, pomaga mu być lepszym psem. Inny mój znajomy, teraz srogi domin, do dziś ma widoczne blizny na tyłku ("pamiątki z czasów, gdy byłem uległym").

Wypowiedź potwierdza tylko fakt, że dobry pies powinien być doświadczony. Szczeniaczka trzeba niestety wszystkiego nauczyć od początku, tak żeby okres psot i niezdarności jak najszybciej zamienił się w wierną służbę przy panu.

Mamy psiaka i co dalej?

Możliwości jest całkiem sporo. Najpierw trzeba zdobycz poddać transformacji, w razie potrzeby wyposażyć, czy doposażyć. Psu zakładamy maskę, na tors – szelki, a na szyję obrożę. Nie zapominamy dodatkach - rękawicach – łapach (wyłożonych w środku miękką gąbką i materiałem, żeby łapy pasa czuły się wygodnie), nakolannikach i – co najbardziej radosne – o włożeniu w anus psa ogonka.

Pies musi mieć też michę i zabawki – choćby gumową kość, świetnie nadającą się do aportów. Ponieważ niektóre psy są po prostu wredne, warto wyposażyć je na wszelki wypadek w kaganiec, żeby przypadkiem nie przegryzły aorty odwiedzającym nas gościom ;-) Przygotowany puppy od razu chętny jest do zabawy. Jeśli mamy w domu gości, można i ich zaprosić do wspólnych psot. Przykładem takiej zabawy jest np. "czyja stopa psie" dedykowana dwóm osobom i psu.

Czyja stopa psie?

Pies klęczy przed panem i jego gościem. Ci dają mu na pięć sekund swoje stopy do powąchania, albo polizania. Po pięciu sekundach pan i gość zawiązują psu oczy i losowo podają mu z rozkazem dokładnego lizania swoje stopy, z żądaniem, żeby odpowiadał którą stopę aktualnie liże. Każda pomyłka to szturchnięcie, czy lekki kopniak lizaną stopą w twarz psa. Wygrany (ten, co do którego pies najczęściej się mylił) depcze psa po ciele i penisie, albo wsadza psu stopę do mordy, dławi go nią, krzycząc, że teraz popamięta jej smak.

Olewka (się dzieje)

Inną zabawą jest „olewka”. Pan i jego gość zadają psu pytania dotyczące ich erotycznych upodobań (np. "ulubiona pozycja w łóżku", "ulubiony rodzaj butów", "najprzystojniejszy typ mężczyzny" etc.). Co ciekawe, w tej grze pies nie ma szansy wygrać, pan i jego gość zawsze odpowiadają inaczej niż zwierzak. Po każdej błędnej odpowiedzi, puppy otrzymuje prawidłową odpowiedź i z liścia, czy podeszwy w twarz. Można też splunąć mu w twarz, czy wymierzyć lekkiego kopniaka w jaja, choć i tak najlepsza jest końcowa kara: pan lub jego gość rozkazuje leżeć psu na plecach, sam staje nad jego mordą. Informuje go, że skoro on olał test z wiedzy na jej temat, on oleje jego. Rozkazuje mu otworzyć usta i sika wprost do nich, zalewając mu moczem całą mordę. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby na psa odlali się wszyscy uczestnicy zabawy.

Dehumanizacja? O co tu biega?

- Podobnie jak my, zwolennicy dominacji i uległości walczą o język. - pisze Ewa TomaszewiczQueer. - Część z nich stara się nie używać terminu sadomasochizm czy sadysta i masochista (tak jak my rugujemy z naszego języka pedała czy pederastę) i zastępować je innymi określeniami (D/S, BDSM, B&D – bondage and discipline). Część, przeciwnie, z dumą określa się mianem sadystów czy masochistów i stara się te słowa odczarować (tak samo jak zachodni ruch LGBTQ odczarował słowo queer).

Tymczasem w relacjach pan – pies chodzi w zasadzie wyłącznie dominację i uległość pogłębioną o dehumanizację (czyli pozbawienie drugiej osoby ludzkich cech, o ograniczenie jej praw), czy dokonanie pewnego rodzaju degradacji uległego. Dochodzi wówczas m.in. do uprzedmiotowienia drugiej osoby (psa) i depersonalizacji, czyli zmiany w sposobie własnego myślenia, poczucia własnej tożsamości („mam psa”, „mój pies bawi się z panem”, etc).

Jakby nie patrzeć, w BDSM jest to nieco szersza tematyka, bo choćby sama dehumanizacja dotyczy ogólnie kategorii pet-play, nie ograniczając się wyłącznie do jednej rasy zwierzęcia (obok psów są przecież i kucyki, świnie, nawet jaszczurki – o czym już wspominaliśmy na blogu). Element depersonalizacji najlepiej odnosi się przy tym do filozofii Goreanów (gdzie realacje naznaczone są elementami dominacji/uległości), 24/7, TPE (total power exchange) czy DD (domestic discipline), gdzie każdy kajira (niewolnik) niewiele ma do powiedzenia i jest zależny od swojego pana.

fot. tumblr.com