Transseksualizm

Nastał Nowy Rok, a wraz z nim pojawił się news: transseksualizm nie będzie już powodem do stwierdzenia niezdolności do służby wojskowej – przewiduje projekt rozporządzenia ministra obrony opublikowany przez Rządowe Centrum Legislacji. Oczami wyobraźni już widzimy jak czujący się kobietami łamią nogi i ręce, żeby tylko znaleźć się w polskiej armii. A że my bardzo lubimy żołnierzy i mundury w ogóle, to skorzystajmy z okazji, żeby sprawdzić „o co cho”.

Cały ambaras

- Donald Trump zakazał przyjmowania do służby wojskowej transseksualistów, gdyż powodują oni niepotrzebne zamieszanie w szeregach armii oraz generują dodatkowe koszty medyczne. - informował w lipcu ur. Independent. - O swojej decyzji poinformował on amerykanów na Twitterze: „Po konsultacji z moimi generałami i ekspertami wojskowymi proszę przyjąć do wiadomości, że rząd Stanów Zjednoczonych nie zaakceptuje służby wojskowej transseksualistów w armii USA”.

Choć mogą służyć np. w Bundeswehrze, można wyobrazić sobie, jak wielkim polem do nadużyć – prześladowania i molestowania - będzie zielone światło, jakie w coraz bardziej homofobicznej Polsce zamierza transom dać MON. Dotychczasowy zakaz (skutkujący kategorią E) dotyczył transseksualistów - również tych, którzy nie przeszli operacji zmiany płci. Służyć w wojsku nie mogli też obojnacy, czyli osoby posiadające jednocześnie męskie i żeńskie narządy płciowe.

Zespół dezaprobaty płci

- Zespół dezaprobaty płci (ang. gender dysphoria syndrome) to nazwa obejmująca kilka zaburzeń), których cechą wspólną jest niezwykle głębokie, silne i przygnębiające niezadowolenie z posiadanej płci cielesnej. - podaje Medycyna Praktyczna. Towarzyszy temu nierzadko przekonanie, że nastąpiło nieporozumienie, błąd popełniony przez naturę. Występuje więc niezgodność pomiędzy płcią psychiczną a pozostałymi cechami płci. Zespół dezaprobaty płci obejmuje transgenderyzm i transseksualizm. Transseksualizm oznacza rozbieżność między poczuciem psychicznym płci a budową ciała morfologiczno-biologiczną oraz płcią socjalną (metrykalną, prawną), które odczuwane są jako „obce” i należące do płci przeciwnej. Transseksualista czuje się mężczyzną „uwięzionym” w ciele kobiety – i odwrotnie. W związku z odrazą do własnego ciała, należącego do innej płci, pojawia się znaczne cierpienie oraz pragnienie akceptacji społecznej w roli zgodnej z płcią przeżywaną psychicznie.<

Transseksualiści ubierają się w odzież zgodną z własnym poczuciem psychicznym płci (lecz niezgodnie z płcią cielesną), odczuwają satysfakcję, gdy zostaną uznani za osobę należącą do tej płci, oraz wykazują zwykle silne pragnienie przekształcenia swego ciała, nawet w drodze skomplikowanych zabiegów chirurgicznych. Popęd płciowy skierowany do osobników tej samej płci (według znamion ciała) uważany jest za heteroseksualny (transseksualista przy swobodnym wyborze partnera erotycznego za punkt odniesienia przyjmuje poczucie psychiczne własnej płci, a nie posiadane znamiona ciała). Należy tutaj podkreślić, że transseksualista może mieć orientację homoseksualną, tzw. transhomoseksualną. Transseksualizm nie jest dewiacją seksualną, ponieważ nie dotyczy sfery seksualnej człowieka, a wyłącznie tożsamości płciowej. Nie jest również zaburzeniem pierwotnie zlokalizowanym w sferze seksualnej. Problemy seksualne są zjawiskiem wtórnym, natomiast istota zaburzenia tkwi znacznie głębiej i dotyczy płci, w tym identyfikacji i roli płciowej. Zainteresowania seksualne transseksualistów schodzą na plan dalszy wobec ich dążeń związanych z pragnieniem dostosowania budowy cielesnej do płci przeżywanej psychicznie, oraz dążeń do społecznego uznania wybranej roli.

Dziewczyny się bawią?

Temat pozornie może wydawać się błahy i zabawny, jednak dla osób uwięzionych w „cudzym” ciele jest prawdziwą męką. - Dwa lata temu, w wieku 43 lat poszła do seksuologa po poradę. - pisze Gazeta Pomorska w tekście o Mariannie przechodzącej zmianę płci (z męskiej na żeńską).

- Miała dosyć tego "szarpania się ze sobą". - To była gehenna. Żyłam nie swoim życiem, w nie swoim ciele. Tego, jak to boli nie zrozumie nikt, dopóki sam nie przeżyje - uważa Marianna. - Żona poszła ze mną. Liczyła na to, że to dziwne zachowanie da się wyleczyć.

Seksuolog zdiagnozował u Marianny transseksualność.

- Powiedział, że nie da się tego zmienić - dodaje Marianna. - Dla żony to był szok. Straciłam ją i córki. Nie chcą mnie znać. Wyprowadziłam się z domu i tułałam po znajomych. Nocowałam też w biurze firmy, w której pracuję, a często - nawet zimą - w samochodzie. Bierze hormony, dzięki którym rozwinęły się piersi, wyładniały włosy, zmniejszył się zarost. Czeka ją rozprawa w sądzie. - Muszę pozwać własnych rodziców, aby mieć dokumenty zgodne z moją płcią psychiczną - tłumaczy Marianna. - Nie jest łatwo, ale takie jest polskie prawo. Jeśli sąd uzna, że może zmienić dokumenty, będzie mogła przejść operację. Bez wyroku jest to niemożliwe. Ale prędko ich nie dostanie - jej rodzice twierdzą przed sądem, że jestem chora psychicznie. - To nic. Uczucie lekkości, jakie zyskałam, dzięki rozpoczęciu korekty płci jest bezcenne – dodaje.

W Polsce transseksualizm pułapką?

Nic nie wskazuje na to, aby tzw. operacje zmiany płci poprawiały komfort życia transseksualistów. Wielu z nich wciąż boryka się z poważną depresją i silnym niepokojem, skłaniającym do samobójstwa. Podczas gdy w Stanach aż 41 proc. transseksualistów usiłowało popełnić samobójstwo, w Polsce temat zdaje się być bagatelizowany. Może dlatego, że od wielu lat zawodzi edukacja seksualna, a samo pojęcie transseksualizmu kojarzy się z transwestytyzmem, czy sztuką drag queens. W Polsce transseksualista, aby prawnie zmienić płeć musi pozwać do sądu swoich rodziców. Wcześniej jednak zmuszony jest poddać się długiej diagnozie (naprawdę ogromna ilość badań ciągnąca się w nieskończoność), a później terapii hormonalnej. Korekcja genitaliów to ostatni etap drogi (etap ten nazwano SRS - Sex Reassignment Surgery), ale głównie z powodów finansowych (zmiana płci nie jest refundowana) i tak decyduje się na nią tylko część osób. Sama terapia hormonalna nie zlikwiduje piersi (kiedy poddaje się jej kobieta), nie podniesie tonu męskiego, niskiego głosu. Co więcej – nie pozbawia też owłosienia, dlatego dla mężczyzn jedynym sposobem na jego usunięcie jest epilacja usuwająca włosy wraz z cebulkami. Jak można się domyślać, leczenie to ogromny wydatek, wydaje się więc, że w Polsce transseksualizm jest swego rodzaju pułapką.

Kończąc, wyprowadzimy Was jeszcze z błędu: transseksualiści w polskim wojsku są póki co na etapie projektu rozporządzenia. I wcale nie jest tak, że w MON ktoś zapałał miłością do gender, nie. Jest to odzew na wytyczne raportu Europejskiej Komisji przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji (ECRI) na temat Polski.

fot. Washington Times, Twitter