Newsletter
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco
Hanky code, to semiotyczny kod, który stwarza w dyskretny ale jasny sposób możliwość dla osób wtajemniczonych, poinformowania o preferencjach seksualnych i pożądanych praktykach seksualnych nosząc różne kolorowe torby i szale. Był powszechnie używany w celu poszukiwania partnera seksualnego wśród gejów i praktykujących BDSM w Ameryce i Europie. Ze względu na większą akceptację społeczną gejów, ale także rosnące znaczenie serwisów randkowych, jego znaczenie jest znacznie zmniejszone. W większości przypadków noszona w lewej tylnej kieszeni chusteczka (po stronie serca) postrzegana była jako sygnał, że jej właściciel chce być aktywny (top), po stronie przeciwnej sygnalizowała chęć bycia pasywnym (bottom). Chusty noszone na szyi oznaczały zwykle osoby uniwersalne (versatile). Warto zwrócić uwagę, że czasem zamiast chust czy szali noszone były torebki, portfele czy opaski. W środowisku lesbijskim funkcjonuje równoważny kod jednak umiejscowienie znaków jest nieco odmienne.
Powstania tego kodu upatruje się obecnie w różnych miejscach historii i sytuacjach. Noszenie kolorowych chust i szalików było powszechną praktyką na dzikim zachodzie wśród kolejarzy, kowbojów, pracowników poczty, inżynierów i górników. Stwarzało to możliwość natychmiastowego rozpoznania pełnionej przez danego faceta funkcji w mieście. Pod koniec XIX w. w San Fracisco odbywały się często aranżowane imprezy taneczne na ulicach miasta, w których nie mogły uczestniczyć kobiety. Aby obserwatorzy mogli odróżnić tancerzy mających role żeńskie od tych mających rolę męskie, ci nosili odpowiednio czerwone chusty na szyjach lub niebieskie chusty na pasie lub w tylnej kieszeni. W międzyczasie w Alpach niemieckich funkcjonował z powodzeniem od wielu dekad pewien kod określający status społeczny. Wiązano tam fartuchy lub koszule w odpowiedni sposób lub umieszczano wstążki w odpowiednim ułożeniu i tak fartuch/koszula zawiązana po prawej stronie oznaczała, że osoba jest zamężna/żonata, po lewej stronie – singiel; wstążka znajdująca się na przodzie fartucha lub koszuli oznaczała dziewicę/prawiczka, zaś z tyłu wdowę/wdowca.
Do ok. 1964 roku wśród społeczności BDSM zarówno w Ameryce jak i Europie funkcjonował również kod oparty na noszeniu plakietek z literami S lub M szybko jednak kod ten zastąpiono kodem pierścieniowym i tak noszenie pierścienia przypominającego obrączkę, na palcu prawym oznaczało osobę aktywną (top), na lewym – pasywa (bottom), zaś na łańcuszku na szyi osobę uniwersalną (versatile). Magia kolorów tęczy odeszła na chwilę w niepamięć. Oba te kody nie przyjęły się jednak praktycznie wcale, gdyż litery często były niezauważane lub mylone z nadrukami na odzieży, która w tamtych czasach stawała się coraz bardziej kolorowa i nadrukowana, a pierścienie zaczęło nosić coraz większe grono ludzi niekoniecznie związanych ze środowiskiem gejowskim lub szukających seksualnych wrażeń. Magia tęczy powróciła na salony i ulice.
W latach 70. magazyn Time informował na swoich łamach o jeszcze jednym kodzie, którego „ofiarą” padł jeden z ich redaktorów, a mianowicie o kodzie kluczy. Klucze zawieszone na łańcuchu po prawej stronie spodni miały symbolizować aktywa, po lewej stronie – pasywa i analogicznie klucze/klucz zwieszony na szyi – osobę uniwersalną. Problem pojawił się jednak podobnie jak w przypadku pierścieni i obrączek, że klucze zaczęto nosić powszechnie na łańcuchach poza kieszeniami, bo tak dyktowała ówczesna moda. Sam redaktor dostał kilka propozycji seksualnych po tym jak zauważono go z kluczami przy prawym boku mimo, że był 100% heterykiem. The Time ponadto opublikował pod koniec lat 70. Kolejne artykuły o panujących koda w środowisku gejowskim oraz BDSM, opisując szczegółowo działanie kodu, gdzie i jak nosić chustę by wyrażała nasze preferencje; opracowano także kod dla lesbijek aż w końcu nawet opisano kody stosowane w więziennictwie w USA.
Po wybuchu epidemii HIV i wzroście zachorowań na AIDS kodyfikacja nieco przycichła. Ówczesne środowiska gejowskie i rodzące się nowe nurty fetyszowe nawoływały do powściągliwości w zachowaniach seksualnych, ale nie ograniczania ich a jedynie podejmowania świadomych zachowań. Powszechność znajomości kodu umożliwiała w tamtych czasach szybsze znalezienie partnera seksualnego szczególnie osobom, które żyły w ukryciu, nie były wyoutowane lub były zwyczajnie nieśmiałe, a co za tym idzie większą szansę na rozprzestrzenianie się epidemii HIV i innych chorób przenoszonych drogą płciową.
Wraz ze wzrostem zaufania między osobami homo rozwinęła się też szersza dyskusja na temat preferencji seksualnych między partnerami. Nie chodziło już o samo zaspokojenie chęci, ale o nawiązanie głębszych relacji. Kodyfikacja za pomocą chusteczek i innych gadżetów odeszła nieco do lamusa. Inna kwestią był fakt, że poza umieszczeniem w odpowiednim miejscu chusteczki, znaczenie z czasem miał też kolor chusteczki, co z czasem przysporzyło tak wielkich problemów, że nie sposób było rozróżnić konkretne odcienie odpowiadające preferencjom. Przykładem sztampowym jest kolor różowy, który w jasnym odcieniu mówił, że jego właścicielowi nieobce są zabawy z dildo, ciemny różowy informował o zabawach sutkami, ale już magenta symbolizowała lizanie pach. Na domiar tego, niektóre środowiska tak komplikowały sobie życie, że wprowadzano mieszanie kodów chusteczkowych z kolorami i strukturą tkaniny. I tak chusteczki w kratę magento-różową były właściwie zupełnie nie do rozpoznania nawet dla głęboko wtajemniczonych. Stąd też zaczęto częściej nawiązywać dialog na temat seksu niż działać na domysłach. Ponadto pojawienie się pism gejowskich z rubrykami ogłoszeń oraz w późniejszym czasie portali internetowych na dobre wyparło korzystanie z kodów.
W dzisiejszych czasach jednak kody wciąż się pojawiają i częściej stanowią je odpowiednie kolory niż chusteczki tudzież gadżety umieszczone w odpowiednich miejscach. Kodyfikację można spotkać na imprezach tematycznych ale głównie w kulturze BDSM, która przecież kodyfikację właściwie stworzyła. Możliwość pomyłki w rozpoznaniu odpowiedniego kodu wzrastała coraz bardziej, gdy zaczęto zastanawiać się kim jest strona aktywna a kim pasywna. Wiązało się to w lokalizacją chust (prawo-lewo) i tym, co to właściwie oznacza. To ciekawe ale czy ktoś z Was zastanawiał się kiedyś nad tym głębiej?
W Ameryce wraz z rozwojem języka w sferach seksualnych rozwinięto pojęcia top i bottom, które w pewnym sensie dokładnie określają rolę jaką pełni każda ze stron, przy czym top (np. w środowisku prostytucji), to zawsze klient – ten który płaci i wymaga, ten który rucha. Analogicznie bottom jest ten, który daje dupy, bierze kasę. Inna natomiast sytuacja językowa rozwinęła się w Europie i krajach niemieckojęzycznych (ale też w Polsce), gdzie pojawiły się określenia aktywny/pasywny. Nie dają one jasnego przekazu kto jaką rolę pełni. Aktywny może dawać dupy inicjując całą sytuację i odwrotnie (aktywny może ruchać ale jednocześnie nie inicjować seksu).
Ale wróćmy do kodyfikacji kolorami. Warto wspomnieć, że od społeczności BDSM kodyfikację tę przejęły inne środowiska, takie, jak misie, skórzaki czy osoby transseksualne. Pierwsze rozpoznawalne flagi zbudowane na początku z 3-4 kolorów zaczęły pojawiać się powszechnie pod koniec lat 80. i stanowiły swoistego rodzaju symbol informujący, co i kto w danej społeczności lubi. Niemniej jednak po pewnym czasie kolory zostały zrewidowane i zastąpione innymi. Przyczyną takich zmian było pojawienie się na początku lat 90. obszernych artykułów w amerykańskiej prasie gejowskiej traktujących o naturze i znaczeniu kolorów w środowisku gejowskim ale nie tylko. I tak przyjęto, że podstawową paletą barw fetyszowych są kolory: biały, żółty, czerwony, niebieski i szary. Uznano jednocześnie, że barwy występujące na flagach poszczególnych grup społecznych środowiska gejowskiego nie mają odzwierciedlenia w preferencjach seksualnych danej grupy. Gdyby tak było w prostej analogii moglibyśmy spodziewać się po właścicielach tęczowej flagi właściwie wszystkiego, co możemy sobie wyobrazić: od skórzaków po bardzo monotonne zabawy analne i ze spermą, natomiast środowisko misiowe [Przyp. red.: z uwagi na paletę kolorystyczną w ich fladze prideowej] uchodziłoby za maksymalnie wyuzdane i posunięte daleko za horyzont wyobraźni seksualnej.
Kolory pośrednie:
Ponadto można wyróżnić jeszcze:
Życzę Wam wielu sukcesów w odkrywaniu i odgadywaniu kodów jakie noszą ze sobą napotkani przez Was faceci, Wasi partnerzy (być może dowiecie się czegoś nowego o partnerze, o czym nie mówił nigdy) i po prostu ludzie na ulicy. Uważajcie tylko, aby zbyt pochopnie nie podejmować inicjatywy w stosunku do osób, których nie jesteście pewni czy oby zdają sobie sprawę z tego co wyrażają kolorem jaki na siebie dziś włożyli. Pamiętajcie też, że kolory (także te wymienione powyżej) mają swoją funkcję psychologiczną i czasem wybierane są bo po prostu są lubiane lub wyrażają nasz nastrój.
Od Redakcji: Autor jest specjalistą zdrowia publicznego, promocji zdrowia i edukacji zdrowotnej w zakresie profilaktyki STD oraz zachowań seksualnych. Zawodowo pracuje w swoim pierwotnym zawodzie, jako pielęgniarz. W prywatnym zakresie prowadzi badania i obserwacje seksuologiczne i zdrowotne. Ma słabość do brodatych facetów w okularach, skórzaków oraz garniturowców. Lubi sernik i kawę.
Uwaga - Uwaga: niestety bywają przypadki śmieszne, gdy na przykład ktoś zaczyna nosić bandany z zupełnie innych przyczyn, np. bo lubi kolor albo, że pasuje do stroju. No i mamy piękny przykład Justina Biebera w BDSM-owej bandanie na szyi i pomarańczowej na prawym nadgarstku.
Źródło: http://thinkamazingthings.blogspot.com/2014/04/justin-bieber-took-bad-coachella.html