Zdrada

Zdrada niejedno ma oblicze. Kontrowersyjna, z reguły pełna pretensji i wzajemnych oskarżeń, zranionych uczuć oraz bolesnych słów wypowiedzianych pod wpływem emocji. Choć w małych, tradycyjnych społecznościach, „rogacz” był tym, który o niewierności żony dowiadywał się ostatni, w seksie jest inaczej – nie tylko dowiaduje się o o fakcie jako pierwszy, ale też czerpie z tego erotyczną satysfakcję.

I choć definicji i odmian cuckoldingu jest wiele, można stwierdzić, że jest to erotycyzowany strach przed niewiernością dotyczący zarówno hetero, jak i homoseksualistów. Rogaczowi nie chodzi bowiem o to, aby skutecznie skurwić partnera. Jemu chodzi o to, aby odrobinę skurwić samego siebie. Stawiam więc pytanie: czy tak jest zawsze? Czy zdrada to naprawdę wyłącznie wyznacznik końca związku, albo wygodny sposób na zerwanie partnerstwa? No i czy naprawdę chodzi tylko o satysfakcję z oglądania drugiej osoby w sytuacji intymnej?

Zdrada pod nadzorem

Cuckolding to rodzaj zdrady kontrolowanej szczególnie nabierający coraz większej popularności w grupach heteroseksualistów m.in. za sprawą bloga „hot-wife, opowiadającego, jak „posłuszna żona spełnia marzenie o zdradzie”. Mimo dużej popularności wszystkie zamieszczone posty na blogu zostały skasowane, ale fantazja skutecznie zdołała zarazić tematem wiele par. W tradycyjnym, heteroseksualnym ujęciu jest to pewnego rodzaju fetysz, w którym mąż (rogacz, czyli ang. cuckold) czerpie przyjemność z bycia poniżanym przez oglądanie zdrady żony. Zdarza się, że uczestniczy nawet w wyborze kochanka dla żony – wspólne poszukiwania odbywają się na portalach społecznościowych lub miejscach zrzeszających sympatyków tej formy (np. https://www.cuckoldplace.pl, którego użytkownicy urządzają nawet zloty).

Nadrzędna zasada jest taka: jeden z partnerów – pasyw – ma kochanka, z którym się rucha. Rogacz ogląda ich „wyczyny”, ale w nich nie uczestniczy seksualnie. Może oczywiście podejść do obu w trakcie stosunku, może walić konia, ale nie ingeruje w zbliżenie seksualne między ruchanym i ruchającym. Często zdarza się, że partner „rogacza” zakłada mu na kutasa pas cnoty na czas zbliżenia z „ruchającym”. To pewnego rodzaju gwarancja, że ustalony z góry plan przebiegnie pomyślnie.

Zdrada kontrolowana nie jest wymysłem naszych czasów i naszej coraz bardziej otwartej obyczajowości. Takie zachowania były powszechne w starożytnym Rzymie, a w połowie lat 50-tych XX wieku w Stanach Zjednoczonych pojawiła się nawet gra „wife swapping”, polegająca na tym, że podczas przyjęć mężczyźni wrzucali do misy klucze do domów, a kobiety je losowały, a następnie spędzały noc z właścicielem klucza, który im się trafił. Podobno bardzo rzadko losowano klucze do swoich mieszkań.

Witaj w gronie rogaczy

Oryginalna definicja cuckoldingu (zdrada kontrolowana) precyzuje, że cuckolding ma miejsce wyłącznie w stałym związku lub małżeństwie. Stroną wierną jest aktyw, a wolność seksualną ma uległy - odwrotność to już nie cuckolding. Wariantów na temat „uległy vs dominujący” jest wiele i jest to kwestia układu jaki został ustalony, a zabawy z innymi, przeprowadzane na oczach uległego partnera, bądź też poza zasięgiem jego wzroku, ale za jego wiedzą, mają na celu poniżyć go totalnie, zdegradować.

Czasami napięcie seksualne „rogacza” nabiera takich rozmiarów, że zdrada przestaje być kontrolowana i przeradza się w najzwyklejszy trójkąt, lub wielokąt. Co ciekawe, niejako przy okazji, cuckolding zdaje się otwierać pole do szczerych rozmów i całkiem udanego seksu partnerskiego.

- W kwestii życia łóżkowego, przynajmniej jak na razie nie mogę narzekać – opowiada Adam - Od kiedy zaczęliśmy rozmawiać o zdradzie kontrolowanej nasz seks był cudowny! Niesamowite było to, że tak swobodnie możemy sobie rozmawiać o naszych własnych potrzebach, o pragnieniach dotyczących innego faceta, oraz moich dotyczących samego faktu zostania rogaczem. Kochaliśmy się kilka razy dziennie, choć raczej właściwszą nazwą jest stwierdzenie: pieprzyliśmy się kilka razy dziennie. Było niesamowicie.

Ménage à trois

Ménage à trois – spopularyzowany m.in. przez Włodzimierza Lenina, Jean-Paul Sartre'aFryderyka Nietzschego - to również model zdrady kontrolowanej, używany czasami jako synonim triolizmu (współżycie ze sobą w tym samym czasie trzech osób). Początkowo opisywał układ, w którym trzy osoby mieszkają w jednym domu i utrzymują ze sobą stosunki seksualne, lecz obecnie określa się tym mianem po prostu związek miłosny, w którym po prostu uczestniczą trzy osoby. Co więcej – taka relacja rozpoczyna się na bazie małżeństwa lub pary, która poszukuje czegoś nowego do urozmaicenia związku. Z czasem trójka do tego stopnia wzajemnie zaspokaja swoje potrzeby, że można ich wszystkich nazwać partnerami w związku.

Pomimo naszej zaściankowości, cuckolding stanowi krąg zainteresowań coraz większej części naszego społeczeństwa, a i niejednego mężczyznę rozpala do czerwoności myśl, że jego partner uprawia seks z innymi facetami. Cuckolding – realizowany z jednym lub wieloma partnerami - może prowadzić do rozpadu związku, ale też może go rozpalić. Sami praktykujący twierdzą często, że tylko osoby o wysokim IQ są w stanie czerpać z podobnych praktyk rozkosz. Mówią, że w zdrada kontrolowana to nie poczucie zagrożenia w stylu „ktoś chce ruchać mojego partnera”, ale odnalezienie w tym akcie przyjemności dla samego siebie. Z pewnością nie powinni się w cuckolding angażować ci mężczyźni, którzy nie potrafią zapanować nad własnymi emocjami.

Subtelna gra?

Z pewnością „rogacz” nie należy do nieudolnych jednostek – to on przyjmuje rolę wyrafinowanego alfonsa wybierającego kochanka dla swojego partnera (zwykle dużo bardziej przystojnego i hojniej obdarzonego) i czerpie przyjemność zarówno z dokonanych wyborów, jak i z obserwowania stosunku, jakiemu poddaje się partner. Co więcej - cuckolding nie powinien być mylony ze swingiem (wymianą partnerów), ani z trójkątem, ani z elastyczną monogamią, ani tym bardziej z poliamorią. Rogacz nie uczestniczy bowiem w akcji, nie dostaje partnera „na pocieszenie”, ani on, ani jego partner nie mają też emocjonalnego związku z „ruchaczem”. Nie jest to też elastyczna monogamia, bo zasada „nie pytaj, nie mów” w cuckoldingu nie obowiązuje.

Szczególnie ważnym aspektem cuckoldingu jest to, że rogacz zawsze pozostaje prymarnym partnerem dla swojego partnera. Bywa, że po stosunku „ruchacz” jest wypraszany z domu partnerów, ale też czasem pozostaje z nim na dłużej (np. na cały dzień), usługując partnerom. A skoro tak, to należy zgodzić się z opinią, że znalezienie „ruchacza”, który zaakceptowałby – nierzadko bardzo wygórowane - warunki stawiane przez parę, to nie lada wyzwanie.

Zabawa, czy walka za wszelką cenę?

Paradoksalnie zdrada kontrolowana może być sposobem walki o związek. Terapeuci par wskazują na kilka powodów, m.in. partnerzy mają różny temperament seksualny i nie chcą dopuścić do sytuacji, że potrzeby jednego z nich nie są realizowane, jeden z partnerów wcześniej dopuścił się zdrady, a drugi za warunek powrotu postawił „wyrównanie rachunków”, albo partnerzy uznają granice w związku za bardzo elastyczne, czyli preferują tzw. związek otwarty. Nie wyczerpuje to oczywiście możliwości, jednak te argumenty podawane są najczęściej. Jednocześnie terapeuci zwracają uwagę na to, że niezależnie od motywów podjęcia decyzji o zdradzie za przyzwoleniem bardzo łatwo jest przekroczyć pewną granicę, po której zamiast spełnienia seksualnego pozostanie gniew i żal – nie tylko do partnera, ale także do siebie.

- Zdrada za przyzwoleniem czy każda zdrada, o której partnerzy wiedzą i ją akceptują, to bardzo ryzykowana sprawa – ocenia seksuolog, dr Stanisław Dulko. - Nie można wszystkiego przewidzieć, a układ, jaki partnerzy sobie założyli, może w jakimś momencie pęknąć. Zdradzany może poczuć się niekomfortowo, choć początkowo wydawało mu się, że nie będzie mu to przeszkadzało. Dotyczy to szczególnie tych osób, które w zdradzie upatrują afrodyzjaku. W tym przypadku lepiej poszukać innych, bezpieczniejszych środków. To ryzyko może się nie opłacać.

Warto, czy nie warto?

Powodów rozpadu związku jest wiele. Bardzo często więzi partnerskie ulegają rozluźnieniu, kiedy dwóch partnerów przestaje ze sobą rozmawiać. Bywa, że wówczas podświadomie każdy z nich zaczyna szukać wsparcia i zrozumienia gdzie indziej. Dlatego też mawia się, że cuckolding jest tematem dla związków z długim stażem, dorosłych, pewnych swojej miłości wobec siebie, potrafiących nie wiązać miłości duchowej z aktem seksualnym, że wejście w tą strefę stanowi pierwszy krok do rozpadu związku, ale też – z drugiej strony, że taka zdrada za wiedzą i zgodą uległego partnera – zwłaszcza w związkach praktykujących BDSM- stanowi czynnik umacniający związek oparty na dominacji. Choć temat cuckoldingu zdaje się wciąż być tematem tabu, w świecie gloryfikującym związki monogamiczne występuje częściej, niż mogłoby się wydawać.

fot. Tumblr.com